Jarosław Handke: Jak możesz skomentować czwartkowe spotkanie w Rawiczu?
Siergiej Darkin: Dzisiejsze zawody należały do tych cięższych, gdyż przed ich rozpoczęciem, jak i później w trakcie ich trwania padał deszcz. Przez to tor nie był łatwy, szczególnie w drugiej części meczu, kiedy odsypał się i możliwa była właściwie tylko jazda przy krawężniku. Dziwię się, czemu ciągnik nie zbierał tej luźnej nawierzchni, bo większość zawodników musiała przez to jechać gęsiego przy krawężniku. Nie było szansy na jazdę po dużej.
Czy przed meczem liczyliście na zwycięstwo?
- My przed każdym meczem myślimy, że wygramy i z takim nastawieniem podchodzimy do zawodów, w których uczestniczymy. Jeśli w kolejnych spotkaniach ta sztuka dalej będzie się nam udawać, to będziemy bardzo zadowoleni.
W dwumeczu z rawiczanami niemal na sto procent dopiszecie na swe konto pięć punktów. Czy myślisz, że w związku z awansem w drugoligowej tabeli stać was będzie na wywalczenie promocji do pierwszej ligi w końcówce sezonu?
- Myślę, że jeśli udałoby nam się zrealizować takie założenie, to bylibyśmy bardzo szczęśliwi. Naszym celem jest dobre przejechanie pierwszej części sezonu, po której znajdować się będziemy w czołowej czwórce. We fazie play-off uważam, że nie stoimy na straconej pozycji i stać nas na awans do pierwszej ligi.
Dlaczego zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu w Miszkolcu na sezon 2009?
- Szczerze powiedziawszy, to trudno mi powiedzieć, dlaczego podpisałem umowę akurat z klubem z Miszkolca. Przed sezonem otrzymałem trzy propozycje: z Krosna, Równego i właśnie z węgierskiego klubu. Rozmowy z działaczami z Miszkolca przebiegały sprawnie, dogadaliśmy się we wszystkich kwestiach i dlatego jestem dziś zawodnikiem tej drużyny.
W tym sezonie w rosyjskiej lidze wystartowały zaledwie trzy drużyny, w związku z czym ma ona mocno kadłubowaty kształt. Można powiedzieć, że w zasadzie ona nie istnieje...
- Nie zgadzam się z taką opinią, że w tym sezonie liga rosyjska nie istnieje. Co prawda do rozgrywek ligowych zgłosiły się tylko trzy drużyny, ale wszyscy najsilniejsi zawodnicy jeżdżą właśnie w tych drużynach. Ja w tym sezonie jestem w Rosji zawodnikiem Mega Łady Togliatti, na papierze mamy najsłabszy skład spośród wszystkich zespołów, dlatego będzie nam ciężko o końcowy sukces.
Mimo tego trzy drużyny w lidze to trochę mało, jeśli myśli się realnie o promowaniu tego sportu i normalnych rozgrywkach.
- Radzimy sobie z tym problemem dzięki takiemu zorganizowaniu rozgrywek, że każda z trzech drużyn jedzie po dwa mecze na własnym stadionie i po dwa na wyjeździe. Przez to w sezonie będzie sześć meczów, co nie jest najgorszym rozwiązaniem. W poprzednim roku mieliśmy przecież osiem spotkań ligowych.
Czy to głównie czynnik finansowy decydował o tym, że tylko trzy kluby zgłosiły się do tegorocznych rozgrywek ligowych w waszym kraju?
- Tak, pieniądze miały bardzo duże znaczenie. Przez ten kryzys sytuacja żużla w Rosji się pogorszyła. Największe problemy dopadły klub z Saławatu, który musiał zamknąć sekcję żużlową. Do tego doszło to, iż Ukraina Równe startuje w swojej lidze - ukraińskiej, a drużyna z Daugavpils występuje tylko w polskiej lidze.
Jak wygląda obecnie twoja sytuacja zdrowotna po tym, jak niedawno złamałeś rękę?
Czuję się coraz lepiej. Trzy tygodnie temu złamałem rękę podczas półfinału Indywidualnych Mistrzostw Rosji. W jednym z biegów wjechał we mnie młody zawodnik z Bałakowa i później okazało się, że doznałem kontuzji ręki. Można powiedzieć, że praktycznie mi ją rozerwał. Wystąpiłem Do dziś zdaję sobie sprawę, że mam w niej mało mocy. Ale taka ilość wystarcza mi na jeżdżenie w lidze.
Na koniec spytam cię o cele indywidualne na ten sezon. Jakie masz założenia pod tym kątem?
- Pozostały mi już właściwie tylko Indywidualne Mistrzostwa Europy. Chciałbym w nich zdobyć przepustkę w półfinale, a we finale zająć dobre miejsce. A ważne jest to, że odbędzie się on w Togliatti.