Żużlowcy poradzili sobie z przerwą po awarii polewaczki. PSŻ otarł się o walkower

WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: zawodnicy Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań
WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: zawodnicy Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań

Przerwa między pierwszym a drugim biegiem podczas niedzielnych zawodów w Poznaniu trwała blisko pół godziny. Wszystko to przez awarię polewaczki. Zawodnicy nie bez trudu poradzili sobie z tą niecodzienną sytuacją.

Działacze Power Duck Iveston PSŻ Poznań nie popisali się podczas niedzielnego meczu ligowego z ZOOleszcz Polonia Bydgoszcz. W pierwszej gonitwie dnia (wygranej podwójnie przez gospodarzy) z nawierzchni unosiły się ogromne tumany kurzu. Sędzia zarządził więc dodatkowe roszenie toru przed wyścigiem młodzieżowym. Okazało się jednak, że polewaczka uległa awarii.

Czytaj także: Ajtner-Gollob marzy o Ekstralidze

Organizatorzy rozpoczęli powolną naprawę maszyny. Po kilku minutach bezowocnych prób zdecydowano, by na stadion wezwać wóz strażacki, który miałby zastąpić polewaczkę. Gdy po niemal półgodzinnym oczekiwaniu strażacy dotarli na Golęcin i wyrazili gotowość do wyjazdu na tor... polewaczka została naprawiona! Niewiele zabrakło, a działacze bydgoskiego klubu mogliby spokojnie składać wniosek o zakończenie zawodów walkowerem

- To było bardzo dziwne. Nie wiem, czy przed pierwszym biegiem tor był polany. Działacze mieli to zrobić, ale nie zwróciłem uwagi, czy coś takiego miało miejsce - zastanawia się junior ZOOleszcz Polonii Tomasz Orwat. - Całe szczęście udało mi się wyluzować na te trzydzieści czy czterdzieści minut przerwy i nie stresować się sytuacją. Do myślenia o zawodach wróciłem dopiero wtedy, gdy udało się odpalić polewaczkę - twierdzi.

ZOBACZ WIDEO Czy polscy żużlowcy są traktowani po macoszemu?

Przerwa była jednak wyzwaniem nie tylko dla zawodników gości - Nie ukrywam, że ta przerwa na początku zawodów mnie trochę wybiła z rytmu. Myślę jednak, że do wszystkiego można się przyzwyczaić, czy też przepracować. Nie było to nic tragicznego - uważa startujący w Poznaniu jako gość Damian Dróżdż. - Jeśli chodzi o polewaczkę, to najgorsze jest to, że teraz mógłbym być już pod prysznicem - śmiał się chwilę po piętnastym biegu Eduard Krcmar. - Wiadomo, że jako zawodnicy chcemy, by każde zawody były jak najszybciej odjechane - dodał.

Nieoczekiwana przerwa zachwiała pracą nawet najbardziej doświadczonych żużlowców. - To nie jest fajne, kiedy przygotowujesz sobie kaski jesteś gotów do jazdy i nagle okazuje się, że nie możesz jechać. Ta przerwa jednak była równa dla wszystkich i straciliśmy na niej nie tylko my, ale również gospodarze - mówił kapitan Polonii Kamil Brzozowski.

Czytaj także: Inne teksty autorstwa Przemysława Półgęska

Komentarze (8)
avatar
Poznaniak z Gorzowa
18.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rzeczywiście kiepsko to wyglądało. 
avatar
stary_trener
17.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Poznan organizacyjnie i finansowo to smich! 
avatar
Feanor
17.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A kibice?!!.. nie każdy miał NC GO i mógł oglądać EL Toruń-Leszno... i małe sprostowanie - nie było to niecałe 30 min., tylko prawie 40... 
avatar
Rysio-z-Klanu
17.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Z tą polewaczką to istne cyrki.W Bydgoszczy biednie,ale chociażby wczoraj na eliminacjach Srebrnego Kasku były dwie polewaczki.Poznań chciałby awansować do I ligi,skład mają bardzo mocny,ale or Czytaj całość
avatar
yes
17.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
"Żużlowcy poradzili sobie z przerwą po awarii" - czekali.