Niedzielny mecz PGE Ekstraligi pomiędzy Betard Spartą Wrocław a Get Well Toruń nie doszedł do skutku, po tym jak niespełna dwie godziny przed pierwszym wyścigiem w mieście zaczął padać obfity deszcz.
Gdy spiker zawodów przekazał informację o odwołaniu spotkania, na trybunach rozległy się gwizdy. Część kibiców w niewybrednych słowach komentowała decyzję arbitra Artura Kuśmierza, bo nawierzchnia na Stadionie Olimpijskim nie wyglądała najgorzej.
Czytaj także: Polonia Piła może wycofać się z ligi
ZOBACZ WIDEO Get Well Toruń jak New York Knicks. "Tam przydałby się różdżkarz"
- Wiem, że z góry zawsze to wygląda inaczej. Sam rozmawiałem z kibicami z Torunia i też jestem zdenerwowany, bo cały dzień w plecy. Jednak taka jest nasza robota. Rozumiem fanów, że przejechali pół Polski, by być we Wrocławiu. Jestem zwolennikiem szybkich decyzji. Albo idziemy w jedną stronę albo drugą - powiedział Jacek Frątczak, menedżer Get Well Toruń.
Menedżer torunian optował za tym, aby żużlowcy wyjechali na tor i sprawdzili czy w ogóle można się ścigać na tak przygotowanej nawierzchni. - Byłem orędownikiem próby toru, aby sprawdzić jak zachowuje się ten tor. Karty rozdaje jednak sędzia. Patrząc na to, jakie były perspektywy, oglądalibyśmy kiepskie widowisko. Tor w niektórych miejscach był mocno namoczony, pojawiła się maź - dodał.
Ostatecznie Frątczak uważa, że sędzia podjął dobrą decyzję. - Można było próbować, ale efekt byłby taki, że i tak ten mecz odwołalibyśmy po kilku wyścigach - wyjaśnił menedżer drużyny z Torunia.
Czytaj także: Odważne słowa Bartosza Zmarzlika
Rezerwowy termin dla starcia Betard Sparty z Get Well to 19 maja. Jednak na oficjalne decyzje w tej sprawie będziemy musieli jeszcze poczekać.
Tak z "kuluarów" to:
- Toruń chciał jechać,Sparta nie (ale to akurat nie Czytaj całość