Dzisiejszy tor przypominał "wykopki ziemniaków" - wypowiedzi po meczu Marma-Hadykówka Rzeszów - Start Gniezno

Przyczyn porażki Startu Gniezno na torze w Rzeszowie, goście upatrywali przede wszystkim w stanie toru, na którym przyszło im rywalizować. Na przyczepnym torze zdecydowanie lepiej radzili sobie gospodarze, którzy nie ukrywali wielkiej radości ze zwycięstwa, które przerwało passę dość przykrych wyjazdowych porażek.

Mirosław Kowalik (trener Startu Gniezno): Myśleliśmy, że zaliczka 20 punktów przed rewanżem okaże się wystarczająca, niestety okazała się za mała. Tak jak my wykorzystaliśmy u siebie atut własnego toru tak w dzisiejszym meczu gospodarze wykorzystali to, że byli u siebie i to oni okazali się dzisiaj zwycięzcami. Na tym trudnym przyczepnym torze, gdzie zewnętrzne pola startowe dzisiaj nie "chodziły" trudno było osiągnąć korzystny rezultat. Niestety, jeśli zawodnik jadący jako złota rezerwa nie przywozi punktów, to trudno o korzystny rezultat. Na pewno zabrakło też punktów Mariusza Puszakowskiego i Piotra Palucha, pozostali starali się nawiązać walkę, ale okazało się to niewystarczające na gospodarzy.

Mirosław Jabłoński (Start Gniezno): My zaskoczyliśmy rzeszowian twardym torem, a dziś to oni zaskoczyli nas "wykopkami", bo dzisiejszy tor przypominał "wykopki ziemniaków". Na czymś takim ciężko się jeździ, to jednak prawo gospodarzy, tor był równy dla wszystkich i nie ma co się tutaj tłumaczyć torem, byliśmy dzisiaj po prostu słabsi. Co do sytuacji z biegu jedenastego, to między mną a Pawłem Miesiącem był kontakt na ostatnim łuku, ale wcześniej też był kontakt między nami i to ja musiałem skontrować motocykl. Taki jest żużel i gdyby Paweł był na moim miejscu na pewno zrobiłby to samo.

Maciej Kuciapa (Marma-Hadykówka Rzeszów): Jestem szczęśliwy, cieszę się, że udało nam się wywalczyć bonusa, który był dla nas bardzo ważny, choć na pewno nie było o niego łatwo. W ostatnich meczach wyjazdowych nie możemy nawiązać walki, więc tym bardziej to zwycięstwo jest dla nas bardzo mobilizujące, zwłaszcza przed czekającym nas ciężkim dwumeczem z Tarnowem. W ostatnim biegu ja nie odpuściłem, Krzysztof Jabłoński też, doszło do upadku na pierwszym łuku i po temacie. Cieszę się, ze sędzia dopuścił do powtórki w pełnym składzie i wszystko odbyło się w sportowej walce.

Dawid Lampart (Marma-Hadykówka Rzeszów): Wygraliśmy dzisiejszy mecz, odrobiliśmy straty a mecz mógł się podobać, więc oby takich meczy było jak najwięcej. We wczorajszym półfinale w Lendavie jeździło mi się bardzo dobrze. Przygotowałem sobie sprzęt na treningu, a w samych zawodach poza pierwszym i ostatnim startem, w których byłem drugi, wygrywałem starty i tak dojeżdżałem do mety. Co do finału IMEJ w Tarnowie, to nie mam jakichś założeń czy planów, po prostu czekam na ten dzień i te zawody, a jak będzie to się okaże na miejscu.

Paweł Miesiąc (Marma-Hadykówka Rzeszów): Z dzisiejszego występu jestem średnio zadowolony, miałem problemy z momentem startowym i nie mogłem zabrać się ze startu. Na trasie nie było źle, ale najważniejszy jest start i dlatego muszę nad tym popracować, być może będę musiał wymienić sprzęgło, bo przy słabszym starcie trudno później o punkty. Tor był dzisiaj dość przyczepny, my wolimy jeździć na takich torach, wiadomo gnieźnianie wolą tor bardziej twardy, dlatego mieli dzisiaj problemy i dzięki temu mogliśmy odrobić straty. W biegu jedenastym było dość ostro, gdybym się wywrócił to Mirek Jabłoński pewnie byłby wykluczony, ale opanowałem motocykl i wyszło jak wyszło, każdy z nas stara się jechać tak jak potrafi.

Komentarze (0)