PGE Ekstraliga. Specjalista od pogrążania byłych drużyn. Przypadek, klasa, czy podwójna mobilizacja?
W Derbach Ziemi Lubuskiej Martin Vaculik poprowadził Stelmet Falubaz Zielona Góra do wygranej 49:41, zdobywając 13 punktów z bonusem. Słowacki żużlowiec znów więc pogrążył swój były klub. Historia pokazuje, że nie był to pierwszy raz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Chris Holder: To nie tak, że płacą nam za porażki!
Poza tym, że Vaculik wyraźnie skradł show Zmarzlikowi, nie byłoby nic dziwnego w tym, że był skuteczny, bo skuteczny jest od początku sezonu (po czterech spotkaniach jego średnia biegowa wynosi 2,550). Żużlowiec z Żarnowicy zrobił jednak coś, w czym jest - jak pokazuje historia - bardzo dobry. Raz jeszcze pogrążył były klub, w którym startował jeszcze w poprzednim sezonie PGE Ekstraligi i z którego odszedł w kontrowersyjnych okolicznościach. Ze Stalą dowodem na to była mała "medialna wojenka" z Ireneuszem Maciejem Zmorą.
Był to jego kolejny taki "rewanż". W latach 2010-2015 Vaculik z powodzeniem ścigał się w Unii Tarnów, gdzie rozwinął się, wypływając na szerokie wody. Nieco gorsza sytuacja finansowa klubu z Mościć, a raczej atrakcyjna oferta od Get Well Toruń sprawiły, że zdecydował się na zmianę otoczenia. W 2016 roku Jaskółki spadały z ligi, a zmierzający do finału Anioły wygrały na tarnowskim owalu aż 58:31. Słowacki zawodnik zdobył dla Get Well 14 punktów (3,3,3,3,2).
Pobyt w Toruniu trwał jednak tylko jeden sezon. Indywidualny mistrz Europy z 2013 roku miał nie dogadywać się z władzami klubu (przede wszystkim z Przemysławem Termińskim) i zdecydował się na kolejną przeprowadzkę. Skusiła go Stal, gdzie zakotwiczył na dwa sezony. Od razu pierwszy mecz w nowych barwach przypadł na Motoarenę i starcie z Get Well. Gorzowianie wygrali 46:44, a Vaculik dopiero w ostatnim wyścigu został pozbawiony szans na płatny komplet, kończąc jazdę z 12 punktami i dwoma bonusami (2*,2*,3,3,2).
Historia lubi się powtarzać i uczestnik tegorocznego cyklu Grand Prix już w barwach Falubazu walnie przyczynił się do pogrążenia Stali na jej torze i to od razu przy pierwszej okazji. Pytanie brzmi, czy takie wyniki Vaculika przeciwko byłym pracodawcom to tylko przypadek, potwierdzenie, że jest po prostu wysokiej klasy fachowcem w jeździe w lewo, czy może w dużej mierze faktyczna podwójna mobilizacja na jazdę na terenie, na którym dla wielu - z uwagi na niedawne zaszłości - jest "persona non grata".
CZYTAJ WIĘCEJ: PGE Ekstraliga: Grupa pościgowa wygrała swoje mecze
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>