- Spadła na mnie fala krytyki. Od razu chcę podkreślić, że nie zamierzam dyskutować na temat swojej winy za upadek Maxa Fricke, bo ta nie podlega dyskusji. Ewidentnie doprowadziłem do kolizji - mówi nam Patryk Rolnicki. - Trudno mi jednak przejść obojętnie wobec komentarzy, że celowałem w swojego rywala lub że chciałem zrobić mu krzywdę. Prawda jest taka, że nabrałem prędkości i myślałem, że zdołam wyjechać przed niego. Nie udało mi się i doprowadziłem do jego upadku - dodaje wychowanek Unii Tarnów.
Patryk Rolnicki podkreśla, że od razu przeprosił Maxa Fricke za swój atak. Poza tym dodaje, że do takiego wydarzenia w jego przypadku doszło pierwszy raz. - Tak, to był pierwszy raz, kiedy doprowadziłem do upadku rywala. Uważam, że na podstawie jednego wydarzenia nikt nie zasługuje na to, żeby przyklejać mu łatkę zawodnika, który jeździ bez głowy. Zawsze rywalizowałem fair, nie robiłem nikomu krzywdy, nie dojeżdżałem chamsko do płotu. Moim zdaniem powinno się oceniać całokształt. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałbym jeszcze raz przeprosić Maxa za to, co się stało - wyjaśnia.
Zobacz także: Dlaczego traktory na Motoarenie jadą pod prąd i jaki to ma wpływ na przygotowanie toru
Kontrowersje pojawiły się również po wywiadzie, którego junior MRGARDEN GKM-u udzielił przed kamerami ELEVEN. Rolnicki kolizję z Maxem Fricke skomentował słowami "taki jest żużel", za co również oberwało mu się od obserwatorów. - Kluczowe dla odbioru moich słów powinny być okoliczności tego wywiadu - wyjaśnia nam zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Nie tylko Sparta ma problem z juniorami. Dotyczy to większości klubów
- Dziennikarz podszedł do mnie z mikrofonem chwilę po kolizji. Buzowały we mnie jeszcze emocje. Powiem szczerze, że najchętniej w takiej sytuacji nie rozmawiałbym w ogóle. Chciałem być jednak w porządku i uznałem, że udzielę wywiadu, ale powiem niewiele. Wydawało mi się to słuszne, bo nie miałem jeszcze oglądu na całe zdarzenie. Niektórym jest łatwiej oceniać to, co zrobiłem, bo obserwowali ten wyścig w wygodnej kanapie przed telewizorem - podkreśla Rolnicki.
Zobacz także: Tysiąc punktów mistrza Polski. Niemoc Kopcia-Sobczyńskiego
- Gdybym mógł odetchnąć kilkanaście minut i spokojnie to obejrzeć, to pewnie pokusiłbym się o szerszy komentarz i dokładnie wyjaśnił to, co zaszło. Wolałem odpowiedzieć zdawkowo, żeby uniknąć dyskusji, a okazało się, że z tego zrobiono zarzut w moim kierunku - dodaje.
Rolnicki w barwach GKM-u odjechał na razie cztery spotkania. Zawodnik na pewno jest wzmocnieniem zespołu Roberta Kempińskiego, choć sam jest dla siebie bardzo surowy. - W szkolnej skali wystawiłbym sobie na razie dwójkę z plusem. Wyszedł mi jeden mecz na torze w Grudziądzu. Z pozostałych nie jestem zadowolony, bo nie było tak, jak zakładałem - tłumaczy.
Gołym okiem widać, że Rolnicki czuje się zdecydowanie lepiej na torze w Grudziądzu. Na wyjazdach jego jazda wygląda na razie blado. - To wynika z tego, że jestem już całkiem nieźle wjechany w grudziądzki tor. Mam wiedzę, jakie przełożenia należy stosować. Na wyjazdach bywa jeszcze różnie, ale zamierzam to poprawić. Silniki na ligę już wybrałem i jestem z nich zadowolony. Trzeba tylko ciężko pracować i robić wszystko, żebyśmy wjechali do czwórki. Uważam, że ten cel jest realny. Wyglądaliśmy u siebie z silnymi ekipami, a w Zielonej Górze zrobiliśmy dobry wynik. To pokazuje, że zespół ma potencjał - podsumowuje.
Drug Czytaj całość
Nie myli się tylko ten co nic nie robi !
Trzeba wyciągać wnioski i się nie poddawać. Tyle w temacie ;)