Grand Prix Polski. Martin Vaculik: Słowacka telewizja mocno zainteresowała się żużlem. To świetne dla dyscypliny

Newspix / Tomasz Browarczyk. / Na zdjęciu: Martin Vaculik
Newspix / Tomasz Browarczyk. / Na zdjęciu: Martin Vaculik

Martin Vaculik pół żartem, pół serio opowiadał po Grand Prix Polski w Warszawie o swoim błędzie, który kosztował go udział w półfinale. Słowak cieszył się, że jego występy w IMŚ cieszą się coraz większym zainteresowaniem rodzimych mediów.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Początek zawodów w Warszawie miał pan bardzo dobry. Siedem punktów w trzech startach, a później dwa zera. Co się stało?

Martin Vaculik: Rzeczywiście, początek zawodów był bardzo dobry w moim wykonaniu. Niestety, w czwartym swoim wyścigu zrobiłem ogromny błąd. Nie wyszedłem dobrze ze startu i pojechałem za szeroko gdzieś tam pod bandę. Nie wiem, czego tam szukałem? Muszę sobie przypomnieć, bo naprawdę nie wiem, po co tam pojechałem. Otworzyłem drzwi kolegom, którzy to wykorzystali. Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że pomachałem kolegom i życzyłem szerokości.

[b]

Żużel nie wybacza błędów, szczególnie na tak krótkim i technicznym torze...[/b]

Dokładnie. Taki jest żużel. W Grand Prix ścigają się zawodnicy, którzy wykorzystają każdy, nawet najmniejszy błąd. Ja natomiast zrobiłem duży błąd. W ostatnim wyścigu poszedłem w złą stronę z ustawieniami. Byłem bardzo wolny i to było widać.

Słowem, w jakim nastroju wyjeżdża pan z Warszawy?

Absolutnie się nie załamuję. Cieszę się, że mogłem tutaj startować. Tor był świetnie przygotowany. Atmosfera cudowna. To co zrobiła publiczność na PGE Narodowym to jest bajka. Kolejne turnieje przed nami i będziemy dalej zbierać punkty.

ZOBACZ WIDEO Dlaczego Jacek Frątczak zniknął z mediów? Menedżer zabrał głos

Grand Prix wygrał Leon Madsen, który nie zwyciężył przed finałem w żadnym wyścigu. To chyba też pokazuje, jak nieprzewidywalny bywa żużel?

Gratulacje dla Leona. Próbuję sobie wyobrazić, co teraz on czuje. Są to na pewno wspaniałe chwile. Zasłużył na to, by po takim zwycięstwie celebrować swój wielki sukces.

Zobacz także: W Patryku Dudku jest sportowa złość

Przed chwilą rozmawiał pan ze słowacką telewizją? Czyżby oznaczało to większe zainteresowanie żużlem mediów w pana kraju?

Tak. Cieszę się, bo widzę coraz większe zainteresowanie mediów na Słowacji moimi występami na żużlowych torach w cyklu Grand Prix. W Warszawie towarzyszyła mi państwowa telewizja słowacka. To telewizja z mocną pozycją w mojej ojczyźnie. Naprawdę cieszę się, że zainteresowanie żużlem na Słowacji jest coraz większe.

Zawsze telewizja słowacka jeździ za panem na Grand Prix czy Warszawa była wyjątkiem?

Nie zawsze jeżdżą, ale już kilka razy byli. W Warszawie byli od trzech dni. Przygotowywali dużo różnych materiałów. To naprawdę fajne, bo pomaga rozwojowi i promocji żużla na Słowacji.

Zobacz także: Leon Madsen wygrał, choć szukał szybkości

Źródło artykułu: