Tomasz Lorek zaprasza na mecz Poole - The Lakeside

Dość nietypowo, bo w środę, Polsat Sport Extra pokaże na żywo mecz Elite League pomiędzy zespołami Poole Pirates i The Lakeside Hammers (godz. 20:30). Sytuację obu drużyn przybliża Tomasz Lorek, komentator Polsatu.

- Oglądałem Erika Gundersena w telewizji, gdy miałem 3 latka. Erik sięgnął wtedy po swój pierwszy złoty medal indywidualnych mistrzostw świata. Ależ on się fenomenalnie ścigał! Powiedziałem mojemu tacie, że chcę jeździć na żużlu i po jego oczach widziałem, że popiera mnie w każdym calu. Tata był zawsze wielkim fanem żużla, sam chciał ścigać się na motorze, ale nie miał finansów, aby spełnić swoje marzenie. Gdy miałem 4 lata rozjeżdżałem trawę w naszym przydomowym ogródku i nikt nie protestował. Byłem w siódmym niebie... - wspomina czasy brzdąca Hans Andersen.

Do Anglii po raz pierwszy zawitał w 2001 roku lądując w Poole. To miasto, które kusi słońcem i piękną pogodą przez około 300 dni w roku. Hans miał jednak inną motywację niż łowienie promieni słonecznych. Chciał podpatrywać Tony Rickardssona, który w 2001 roku sięgnął po czwarty tytuł mistrza świata. - Pomyślałem sobie, że jeśli nie nauczę się czegokolwiek od wielkiego mistrza jakim jest Tony, to znaczy, że nie jestem zbyt rozgarniętym chłopakiem - przyznaje Hans. - Ścigałem się przez dwa lata w Poole mając na tacy takiego speca jak Tony, a później zwinąłem żagle i w 2003 roku przeniosłem się do Peterborough. Przyglądałem się pracy Ryana Sullivana i Piotra Protasiewicza. "Saletra" i "Pepe" byli już wtedy doświadczonymi zawodnikami mającymi za sobą starty w GP, więc traktowałem jazdę w Peterborough jako przyjemny zakręt pełen nauki. I doczekałem się niesamowitego egzaminu. Ach, ten niezwykły finał ligi w 2006 roku! Nie sądzę, abym kiedykolwiek wygrał jeszcze cokolwiek w speedwayu w tak dramatycznych okolicznościach. Do dziś przechodzą mnie ciarki gdy przypomnę sobie ten mecz z Reading Bulldogs. Musieliśmy wygrać ostatni bieg 5:1, żeby zdobyć mistrza Anglii. Nie ukrywam, że kocham ocierać się o ekstremalne emocje - mówi Duńczyk, który zimą podjął decyzję o wycofaniu się z ligi brytyjskiej.

Andersen nie potrafi oderwać wzroku od pokazów freestyle motocross. Gdy w październiku 2007 roku przyjechał na memoriał Lubosa Tomicka do Pragi, żywo zainteresował się pokazami ekspertów od fmx. Rampę ustawiono wówczas na murawie, sędzia nie miał pojęcia co dzieje się na przeciwległej prostej, co też spodobało się Hansowi, bo on lubi abstrakcyjne sytuacje. Lubi oddawać się na maksa swej żużlowej pasji i jeśli już coś robi, wkłada w jazdę 100 proc. serca. - Lubię odmienność, cenię brytyjskie tory za ich dziwaczne kształty, bo one zmuszają do myślenia, szukania pomysłów na jazdę w każdym biegu. Sama jazda nigdy mnie nie męczy, utrapieniem są tylko podróże. Ciało z trudem wytrzymuje taką dawkę kilometrów jaką przyjmuję w ciągu sezonu. Dlatego powiedziałem sobie, że wezmę rok wolnego, ale po jednym meczu w Gdańsku usiadłem na ławce i dostrzegłem, że brakuje mi jazdy w Anglii. Zadzwoniłem do Matta Forda, a on zareagował na moją chęć powrotu na Wyspy jak na wygraną w totka. Potrzebowałem angielskiego powietrza jak nigdy przedtem. Ach, jeszcze jedno. Jeżdżę w Anglii za te same pieniądze co przed rokiem, więc niech nikt nie myśli, że przyszedłem do Poole, bo zapłacili mi sztabkami złota jak za czasów Montezumy - śmieje się Hans. To bardzo ambitny żużlowiec. Ileż to razy pytał swojego byłego mechanika, krośnieńskiego wilka, Irka Kwiecińskiego: - Irek, powiedz mi co ja robię źle?! Chcę wygrywać, prowadzę finał w GP przez 3 i pół kółka i nagle bam, Leigh Adams wskakuje mi w krawężnik i jest pozamiatane. Stary, co jest nie tak z moją jazdą? - głowił się Hans po pasjonującym finiszu Grand Prix w szwedzkiej Malilli 16 sierpnia 2008 roku.

5 czerwca Andersen przyjechał na tor Lakeside Hammers i wychodził ze skóry, żeby zdobyć jak najwięcej punktów dla Poole. Wykręcił 18 punktów (wliczając w to jokera) i dwa bonusy, ale "Piraci" przegrali jednym oczkiem z "Młotami" z Lakeside Hammers. Porażka 46:47 nie boli tak bardzo, gdyż Hans zanotował 5 najlepszy wynik w historii występów "Piratów" od czasu uformowania klubu w 1948 roku. Bjarne Pedersen przyjechał z Hansem na 5:1 w ostatnim wyścigu i jest zachwycony stanem ducha panującym w zespole Poole Pirates. Dość powiedzieć, że Poole przegrywało w Lakeside już 12 punktami po 7 wyścigach, a mimo to "Piraci" potrafili świetnie finiszować. - Jestem jeszcze daleki od optymalnej formy - mówi Bjarne. - Z ulgą przyjąłem wiadomość, że nie przyznano mi dzikiej karty na GP w Kopenhadze, bo nie czuję się na siłach, aby zanotować choćby pojedynczy występ w GP. Cieszyłem się podwójnie, bo przed Kopenhagą miałem mecz ligi duńskiej i mogłem pomóc mojemu Holstebro. O GP Challenge, które zaplanowano na 18 września na moim ulubionym torze w Coventry jeszcze nie myślę, bo najpierw trzeba przebrnąć przez półfinały w Motali lub Daugavpils - opowiada Bjarne, który ostatnio mało sypia. 3 czerwca wspierał Hansa Andersena w pierwszym występie ligowym "Kaczki" w tym sezonie. Hans wykręcił 13 + bonus, a Bjarne zdobył tyleż samo punktów, co i tak nie uchroniło "Piratów" od przegranej z Eastbourne 44:46. 5 czerwca Bjarne powtórzył wynik z Poole (13 + bonus), a rankiem 6 czerwca już siedział w samolocie, który zabrał go do Włoch na eliminacje do GP w Lonigo (zajął 3 miejsce za Sebastianem Ułamkiem i Jesperem Monbergiem). Tułaczka to klasyka w świecie speedwaya. Jak mawia Tony Rickardsson, 6-krotny mistrz świata, można odespać zaległości śpiąc po sezonie przez 3 tygodnie bez przerwy. To oczywiście żart, bo jeszcze nikt takiego eksperymentu nie podjął. Nawet gdyby śpiącego podlewano szklaneczką wybornej szkockiej whisky jak pewnie zechciałby uczynić eks - pirat, Adam Skórnicki.

Przed rokiem Poole święciło triumfy, bo "Skóra" odbudował ugór po nieudanych występach arola Ząbika i Zbigniewa Sucheckiego i wraz z Magnusem "Zorro" Zetterstroemem zainspirował Poole do tytułu mistrza Anglii. W finale ligi’2008 Poole nie dało szans Lakeside, ale dziś są to zupełnie inne zespoły. Teraz siły ekip są bardziej wyrównane. Niestety, nie ma w Poole Łukasza Jankowskiego, który świetnie pojechał w styczniowym turnieju New Year’s Classic na Wimborne Road, ale nie powtórzył tej formy w lidze (15 punktów w 28 wyścigach i 8 meczach). Szkoda, że dla Poole nie jeździ już Tomasz Piszcz. Lublinianin jest ambitnym zawodnikiem. Przed sezonem postawił warunek promotorowi Birmingham Brummies, Grahamowi Drury - musisz załatwić mi starty w Elite League, wówczas podpiszę kontrakt z Birmingham. Drury spełnił warunek lokując Tomasza Piszcza w Poole. Szkopuł w tym, że Birmingham jeździ u siebie w środy, a więc wtedy, gdy mecze na własnym torze rozgrywa Poole. Dlatego Piszcz głównie startował w wyjazdowych meczach "Piratów". Tomasz Piszcz świetnie radzi sobie w Birmingham, gdzie ma najlepszą średnią w zespole - 8,93. Nawet tak doświadczony w Premier League Jason Lyons nie może równać się z Piszczem. Australijczyk dysponuje średnią na pułapie 8.14. Piszcz świetnie jeździ też w II lidze w KMŻ Redstar Lublin. 14 czerwca w Krośnie był najlepiej punktującym zawodnikiem w teamie Rafała Wilka (13 punktów z jokerem).

W Lublinie ściga się kolega Piszcza, Karol Baran (8 punktów w niedzielę w Krośnie), który powrócił na Wyspy Brytyjskie po rocznej nieobecności. 3 czerwca Karol przypomniał sobie angielskie agrafki i zdobył 1 punkt + bonus pokonując brata Chrisa Holdera, Jamesa. Baran powrót do Elite League zawdzięcza niskiej średniej wypracowanej w Ipswich w sezonie 2007 - 3.00. Pasował idealnie Mattowi Fordowi do nowych szat zespołu, aby zmieścić się w limicie 42 punktów z Hansem Andersenem. Matt nie ma szczęścia w tym sezonie. Kontuzje Jasona Doyle’a i Kyle Legaulta (Kanadyjczyka będącego indywidualnym mistrzem Argentyny w sezonie 2008), słaba jazda Carla Stonehewera rozbiły Fordowi wizję budowy zespołu. Nie ma jednak co rozpaczać, Matt lubi walczyć o największe trofea do końca. Oferował starty Zorro, Nermarkowi, Dobruckiemu, Ruudowi, Maxowi, Ljungowi, Aldenowi, Zagarowi i Buczkowskiemu, ale żaden z zawodników z różnych powodów nie przyjął oferty Forda.

Lakeside to wymagający rywal z odmienionym Lee Richardsonem, który jedzie w tym roku nawet z gorączką, kaszlem i katarem. Stuart Douglas nie może nachwalić się swoim zespołem. - Zrobiłem świetny interes kupując Arenę Essex od Ronnie Russella. Lee okazał się wspaniałym człowiekiem, który wstał z łóżka będąc słabym jak pióro, ale zacisnął zęby i pomógł nam. To podniosło morale zespołu. Lee zachował się jak wódz, który porwał za sobą żołnierzy po solidnym ciosie zadanym przez wroga - Stuart musiał użyć metafory, aby oddać heroizm Lee. 22 maja Lakeside wygrało u siebie ze Swindon 53:42, a Richardson wykręcił 7 punktów + bonus w 4 startach nie kończąc jednego wyścigu z powodu upadku. "Młoty" jechały w tym meczu bez Joonasa Kylmaekorpi, z postawionym pod murem Chrisem Millsem (jechał na pożyczonym motocyklu), z poobijanym Robertem Mear, a mimo to wygrali. Wielka szkoda, że Tomasz Jędrzejak, wspaniały wojownik, nie podjął ryzyka i nie skusił się na występy w Lakeside, bo z "Ogórem" w składzie środowy mecz byłby przepysznym daniem z zacnym deserem. Myślę, że kucharze z Poole i Lakeside zadbają o wysublimowane gusta i uraczą widzów Polsatu Sport Extra wspaniałą ucztą. Zapraszamy, środa, 17 czerwca, godz. 20.30.

Tomasz Lorek

Komentarze (0)