PGE Ekstraliga. Włókniarz na razie nie śni się Maksymowi Drabikowi. "Głupio byłoby teraz snuć plany"

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Maksym Drabik (z lewej) i Jakub Jamróg
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Maksym Drabik (z lewej) i Jakub Jamróg

Temat startów Maksyma Drabika w forBET Włókniarzu Częstochowa wraca jak bumerang przy każdej okazji, gdy drużyny z Częstochowy i Wrocławia spotykają się w meczu ligowym. Ostatnio lepsza była Betard Sparta, która wygrała 49:41.

O transferze Maksyma Drabika do forBET Włókniarza Częstochowa marzą nie tylko kibice biało-zielonych, ale również życzyliby sobie tego w samym klubie. Odkąd częstochowianie wrócili do PGE Ekstraligi, wraca też ten temat przy każdym okresie transferowym. Dotychczas Włókniarz nie mógł wiele zrobić, bo Drabik parafował kontrakt ze Spartą do końca wieku juniora.

Po bieżącym sezonie będzie "wolnym" zawodnikiem i to więcej niż pewne, że otrzyma propozycję z Częstochowy. Sam zainteresowany podchodzi do sprawy z dużym dystansem. - Głupio byłoby w tym momencie snuć jakiekolwiek plany - mówił w rozmowie z naszym serwisem. - Jesteśmy w połowie sezonu, więc mocno skupiamy się na aktualnej sytuacji. Po sezonie będę się zastanawiać i planować lepszą przyszłość. Na tę chwilę jestem w stu procentach skupiony na sezonie, bo mamy multum punktów do zdobycia. Mam nadzieję, że ze Spartą wjedziemy do play-offów - uciął Maksym Drabik.

Czytaj również: Dariusz Śledź: Cieślak jest wielkim fachowcem. Nie trzeba go pouczać

Przyznaje on, że w klubie z Wrocławia czuje się wyśmienicie. Wszakże w zespole Betard Sparty startuje od kilku sezonów. - Częstochowę traktuję z sentymentem. Wychowałem się tutaj i zawsze panuje tu świetny klimat, który tworzą kibice. Czuję się jednak bardzo swobodnie w swoim klubie we Wrocławiu, w którym właściwie jestem od początku kariery. Kibice traktują mnie jak swojego, miejscowego zawodnika, a ja przez pryzmat tego czuję się jak w domu. Jest mi naprawdę dobrze w tym miejscu, w którym aktualnie się znajduję - skomentował.

ZOBACZ WIDEO Drużyna Cieślaka znowu przegrała u siebie. Zobacz skrót meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Betard Sparta Wrocław

Ostatnio przyjechał do Częstochowy na ligowe starcie forBET Włókniarza z Betard Spartą. Jego drużyna przez cały mecz kontrolowała jego przebieg. Drabik podkreślał jednak, że zwycięstwo wcale nie przyszło wrocławianom tak swobodnie, jakby mogło się wydawać. Zespół włożył dużo wysiłku i pracy, aby odnieść sukces w postaci wygranej. Było sporo przekazywania wskazówek, pracy nad sprzętem czy analiz i odczytywania zmian zachodzących na torze.

- Być może z perspektywy trybun wyglądało to tak, że poszło nam łatwo i bez komplikacji. Musieliśmy jednak sporo pracować i wyciągać wnioski, dużo ze sobą dyskutowaliśmy. Nie było łatwo o punkty, bo Włókniarz stawiał się w każdym wyścigu - ocenił Drabik. - Cieszymy się bardzo, że udało nam się ugrać kilka "oczek" na plus, bo w tym sezonie nie tak łatwo się je zbiera. Z całokształtu jesteśmy bardzo zadowoleni, natomiast ze swojej strony uważam, że mam kilka błędów do wyeliminowania - uzupełnił.

W jednym z wyścigów ostro potraktował go Fredrik Lindgren, który w niego uderzył i wypchnął na bandę. Mimo to został pokonany przez Drabika. Ten nie żywił urazy do rywala. - Do kontaktu doszło kilkakrotnie, ale sądzę, że było to utrzymane w duchu fair-play. Jechaliśmy ostro, ale fair i to jest ważne. Mam nadzieję, że widowisko było atrakcyjne - podsumował Maksym Drabik.

Zobacz także: Włókniarz - Sparta. Częstochowianie na swoim torze niczym dzieci we mgle

Źródło artykułu: