Żużel. Andrzej Lebediew: Fajfer powinien uczyć się szacunku do rywala od Hancocka
Andrzej Lebediew, pomimo dwucyfrowej zdobyczy punktowej, nie może zaliczyć meczu w Gnieźnie do udanych. Portfel Łotysza po tym meczu uszczuplił się o kwotę 500 złotych po tym, jak ujrzał żółtą kartkę od arbitra. - To jazda Fajfera była nie fair.
CZYTAJ TAKŻE: Andrzej Lebiediew kipiał ze złości. Otrzymał żółtą kartkę na ochłodę
- Nie wiem za co dostałem tą kartkę. Chciałem zwrócić sędziemu tylko uwagę na to, że nie są respektowane ustalenia poczynione podczas narady. Mieliśmy jeździć fair, a do takich zasad nie dostosował się mój kolega (dop. Oskar Fajfer). Jeżeli chodzi o pierwszą sytuację, kiedy spychał mnie pod płot to nie mam pretensji. Byłem bardziej z tyłu i to ja wsunąłem koło za niego, które on potrącił. Za drugim jednak razem, to ja byłem pół motocykla między nim a bandą, a on zepchnął mnie do płotu. Noga spadła mi z haka, zresztą tą część motocykla mam zagiętą na dowód tego jakie to uderzenie było mocno. Jazda Oskara była nie fair, nie zostawił mi miejsca - skomentował IME z 2017 roku.
CZYTAJ TAKŻE: Wadim Tarasienko: Baraże są chyba nieuniknione. Po prostu daję d***
Andrzej Lebediew nie ukrywał, że ma żal o to jaki styl jazdy wybrał Oskar Fajfer. - Starty lis Greg Hancock zawsze zostawiał miejsce rywalom. Miał szacunek do przeciwników i nikomu nie chciał zrobić krzywdy. W tej sytuacji Oskar był wolniejszy ode mnie i ewidentnie chciał to zwycięstwo dowieźć. Wydaje mi się, że trzeba szanować innych, a nie po trójki zmierzać po trupach - zakończył Lebediew.
ZOBACZ WIDEO Łaguta na ostatnich metrach uratował remis! Kronika 7. kolejki PGE EkstraligiKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>