Żużel. Grand Prix Czech. Sukces Janusza Kołodzieja ma jednego ojca. Pogubiony Bartosz Zmarzlik (noty)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej na czele wyścigu w Grand Prix Polski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej na czele wyścigu w Grand Prix Polski

Ojciec Janusza Kołodzieja miał ogromny wpływ na sukces żużlowca w Grand Prix Czech, bo pomógł mu w wyborze numeru startowego. Polak zaprezentował w Pradze kapitalną jazdę. Pogubił się za to Bartosz Zmarzlik.

Janusz Kołodziej 5+. Zwykło się mawiać, że sukces ma wielu ojców. Ten ma jednego. Kołodziej zaraz po zawodach podziękował tacie za to, że pomógł mu z wyborem numeru startowego. Polak miał szczęście, że w początkowej fazie lepiej pracowały pola zewnętrzne, ale szczęściu czasem trzeba dopomóc. Kołodziej zrobił to w sposób fenomenalny i potrafił sobie poradzić na trudnej nawierzchni. Pokazał, że w wieku 35 lat można wygrać swój pierwszy turniej GP.

Patryk Dudek 5. Trzeci raz w tym roku znalazł się w finale, choć miał przy tym trochę szczęścia, biorąc pod uwagę defekt Emila Sajfutdinowa. Dorzucał kolejne punkty, ale nie było widać jakiegoś błysku w jego jeździe. To jednak cechuje mistrzów, że nawet w tych najsłabszych turniejach potrafią zapisać na swoim koncie dość okazałą zdobycz. Dzięki temu utrzymał się na pozycji lidera, choć znów musi dzielić z nią innym zawodnikiem. Tym razem z Leonem Madsenem.

Czytaj także: Cegielski dumny z Kołodzieja

Bartosz Zmarzlik 3. To nie był najlepszy występ polskiego żużlowca. Zabrakło mu niewiele do jazdy w półfinałach, a tam mogłoby być różnie, biorąc pod uwagę, że Zmarzlik odnalazł prędkość w drugiej fazie zawodów. Praga wyraźnie mu nie leży, bo przed rokiem też nie zdobył zbyt wielu punktów w stolicy Czech. Można się jednak doszukiwać plusów - względem ubiegłej kampanii poprawił dwukrotnie swoją zdobycz.

Maciej Janowski 3. Jeszcze w trakcie turnieju krytykował sposób prac nad nawierzchnią i trudno mu się dziwić. Końcówka turnieju pokazała jak jest szybki, ale zabrakło punktów w pierwszych wyścigach, gdy przyszło mu ruszać z niekorzystnych pól startowych. W przypadku Janowskiego turniej w Pradze pokazał też, że czasem lepsze jest wrogiem dobrego. Szkoda bowiem sytuacji z dwunastego biegu, gdy Polak atakował Fredrika Lindgrena, by ostatecznie stracić drugą pozycję na rzez Leona Madsena.

Czytaj także: Czapki z głów przed Kołodziejem

ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Falubazu panicznie bał się toru w Grudziądzu. Teraz wyjaśnia dlaczego

Komentarze (0)