Przy okazji dwóch ostatnich turniejów Speedway Grand Prix w Warszawie i Krsko toczyła się dyskusja na temat tego, jak nieobecność na piątkowych treningach wpływa na występ w sobotnich zawodach. W końcu w tym roku, aby uatrakcyjnić SGP, wprowadzono system kwalifikacji.
Po turnieju w Pradze należy jednak zapytać o sens kwalifikacji i tego, by żużlowcy sami wybierali sobie numery startowe. W piątek w stolicy Czech pojawili się przecież wszyscy zawodnicy, bo tym razem Grand Prix nie kolidowało z rozgrywkami polskiej ligi. I co zastali? Inny tor w piątek, inny w sobotę.
Czytaj także: Zdunek Wybrzeże ocaliło punkt bonusowy w Ostrowie
Jaki sens ma rozgrywanie kwalifikacji, skoro w ciągu doby nawierzchnia toru może się całkowicie zmienić? Gdyby zawodnicy w piątek wiedzieli, że czwarte pole startowe zostanie odpowiednio "porysowane", jak określił to w trakcie transmisji w Canal+ Janusz Kołodziej, to najlepsi w kwalifikacjach wybraliby takie numery, które dałyby im więcej startów z zewnętrznego pola.
ZOBACZ WIDEO: Żużlowiec Falubazu przeszedł żużlowe piekło. Pojawił się strach przed jazdą
Przy okazji turniejów w Warszawie i Krsko na kolizję terminów, jeśli chodzi o treningi i mecze PGE Ekstraligi, narzekał Greg Hancock. Sobotni turniej pokazał jak ma się kręcenie treningowych "kółek" do późniejszego występu. Dość powiedzieć, że w piątek najszybszy był Antonio Lindbaeck. W sobotę zdobył 4 punkty i nawet nie awansował do półfinałów.
Pomysł z wprowadzeniem kwalifikacji w SGP wydawał się być ciekawy, ale ma swoje wady. Organizatorzy SGP poszli bowiem złą drogą. Przy tym jak często zmieniają się tory z piątku na sobotę, możliwość wybierania pól startowych wydaje się małym handicapem. Wystarczy przypomnieć wypowiedzi żużlowców po kwalifikacjach w Warszawie, gdy nie wiedzieli na jakie numery startowe postawić.
Pomysł z kwalifikacjami może i musi ewoluować, by miały one sens. Być może koniecznie będzie wybieranie numerów startowych dopiero w sobotę, gdy zawodnicy zobaczą jak wygląda nawierzchnia. Być może za dobrą pozycję w kwalifikacjach warto wynagradzać dodatkowymi punktami do klasyfikacji SGP. Tak jak w Formule 1 od tego roku dodatkowy punkt otrzymuje autor najszybszego okrążenia w wyścigu.
Czytaj także: Andreas Jonsson nie kończy kariery
Jeśli nie dokonamy zmian w kwalifikacjach do SGP, to zawodnicy nawet nie będą się zastanawiać nad tym czy warto odpuścić trening i czasówkę kosztem meczu PGE Ekstraligi. I nie zmienią tego kolejne tweety publikowane przez Grega Hancocka.
Zmarzlik przyjechał, jechał i ukończył zawody - może widzi to inaczej?