Znienawidzona legenda

Nie ma lepszego od Piotra Śwista naszego... – takie przyśpiewki przez wiele lat można było usłyszeć na stadionie gorzowskiej Stali. Gdy w 1986 roku podczas swego pożegnalnego turnieju, największy z gorzowskich zawodników, Edward Jancarz przekazywał osiemnastoletniemu wówczas Piotrowi Świstowi swój plastron, wielu kibiców odczytywało ten gest jako swoiste namaszczenie i wskazanie przez "Eddiego" swego następcy. Jak się po wielu latach okazało Świst nie poszedł w ślady swego wielkiego poprzednika i nie związał całej swojej żużlowej kariery z miastem znad Warty.

Damian Woźniak
Damian Woźniak

Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych na polskich torach pojawili się dwaj zawodnicy, którym wróżono wielkie, międzynarodowe kariery. Tomasz Gollob i Piotr Świst przez lata mieli stanowić o sile polskiego sportu żużlowego. Z tej dwójki tylko wychowankowi bydgoskiej Polonii udało się ten cel zrealizować. Z perspektywy czasu wydaje się, że Świst nie do końca wykorzystał swój żużlowy potencjał.

Piotr Świst w 1987 roku odniósł swój największy sukces na arenie międzynarodowej. Na torze w Zielonej Górze został wicemistrzem Europy juniorów. Do roku 1990 wychowanek gorzowskiej Stali wywalczył także trzy złote i jeden srebrny medal w rozgrywkach Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Świst zwyciężał także w rywalizacji o Złoty, Srebrny i dwukrotnie w zawodach o Brązowy Kask. Z kolegami ze Stali wywalczył również w tamtym okresie drugie i trzecie miejsce w Drużynowych Mistrzostwach Polski oraz srebrny i dwa brązowe krążki w Mistrzostwach Polski Par Klubowych. W młodzieżowej rywalizacji par gorzowska drużyna ze Świstem w składzie wywalczyła dwa złote i jeden srebrny medal.

Ogromny wpływ na przebieg kariery Piotra Śwista miał wyżej wspomniany rok 1990. Do czasu występu w zawodach parowych w Austrii popularny "Twisty" miał za sobą kilkadziesiąt wygranych wyścigów w ekstralidze z rzędu. Niestety podczas występu w Wiener – Neustadt Świst miał straszliwy wypadek. Wychowanek gorzowskiej Stali wypadł przez bandę na trybuny, gdzie był reanimowany. To zdarzenie kosztowało Śwista roczny rozbrat z torem żużlowym. Po powrocie na tor Świst nadal zdobywał wiele punktów i medali, jednak tak dobry jak na początku kariery już nigdy nie był.

Dorobek medalowy "Twistego" po powrocie na tor został powiększony m.in. o srebrny i dwa brązowe krążki wywalczone w finałach Indywidualnych Mistrzostw Polski. W rywalizacji drużynowej Świst pomógł klubom, w których startował wywalczyć złoto, srebro i dwa brązowe medale w MPPK oraz dwa drugie miejsca i jedno trzecie w rywalizacji o DMP. Na arenie międzynarowodej Świst reprezentował nasz kraj w finale IMŚ w Vojens w 1994 roku(jeden punkt,piętnaste miejsce) oraz czterokrotnie w rywalizacji Mistrzostw Świata Par.

Osobny rozdział w żużlowej historii Piotra Śwista jest związany z opuszczaniem macierzystego klubu.

Gdy w 1997 roku "Twisty" doprowadził drużynę Stali do wywalczenia drugiego miejsca w Drużynowych Mistrzostwach Polski, nikt z gorzowskich kibiców nie spodziewał się, że już w kolejnym sezonie ich bożyszcze i ikona klubu znad Warty będzie przywdziewać plastron drużyny z Rzeszowa. Lukratywana oferta Van Puru okazała się silniejsza niż przywiązanie do macierzystych barw.

Jednak już po dwóch latach, od sezonu 2000 Śwista znów można było oglądać na stadionie im. Edwarda Jancarza jako miejscowego zawodnika. Gdy wydawało się, że Świst już do końca kariery pozostanie w Gorzowie, "Twisty" po raz kolejny zaszokował miejscowych kibiców. Po kłótni z działaczami sezon 2003, jak i dwa kolejne spędził w barwach odwiecznego rywala zza miedzy, ZKŻ – tu Zielona Góra. Tej zdrady w Gorzowie do dziś mu nie wybaczono. Czar goryczy przelało słynne 100 procent Falubaz wykrzyczane przez następcę Jancarza podczas prezentacji zielonogórskiej ekipy.

W 2006 roku już w barwach Sipmy Lublin Świst znów pojawił się na gorzowskim obiekcie. Każdy jego wyjazd na tor był kwitowany ogromną porcją gwizdów, a transparenty w stylu "100 procent Falubaz, 0 procent szacunku" świadczyły o stosunku gorzowskich fanów do jego osoby.

Po epizodzie w Lublinie, Świst na dwa lata zakotwiczył w Daugavpils, gdzie różnie mu się wiodło. Sezon 2009 wychowanek Stali Gorzów rozpoczął w składzie odradzającej się pilskiej Polonii.

Wydaje się, że Świst idealnie trafił z doborem drużyny. Znów jest liderem swej ekipy i zarazem należy do ścisłej czołówki najskuteczniejszych jeźdźców całej ligi. Drugiej ligi...

Jak się mogła potoczyć kariera Śwista gdyby nie wypadek w Wienier – Neustadt, trudno jednoznacznie stwierdzić. Może dziś zamiast młodszego z braci Gollobów, to właśnie Piotra Śwista określano by mianem najlepszego jeźdźca w naszym kraju.

Tomasz Gollob od zawsze był największym rywalem Śwista. Pojedynki liderów bydgoskiej Polonii i gorzowskiej Stali były ozdobą wielu meczów i zawodów rozgrywanych w latach dziewięćdziesiątych. Pamiętny finał IMP z 1995 roku kibice wspominają do dziś i to nie tylko ze względu na wynik sportowy tych zawodów. Taki "zbieg okoliczności" jaki miał miejsce w biegu dwudziestym tych zawodów, i tym samym umożliwił Świstowi występ w barażu o tytuł przeciw Gollobowi, zdarza się niezwykle rzadko.

Pardoksalnie to Gollob dziś jest bożyszczem gorzowskich fanów, a Świstowi pozostało ściganie się na drugoligowym froncie.

Świst od zawsze był żużlowcem z charakterem, mówił to co miał na myśli, przez co budził wiele kontrowersji. Jednego mu jednak nie można odebrać. Piotr "Twisty" Świst, który w sobotę 20 czerwca skończył czterdzieści jeden lat, to ostatni z wielkich wychowanków gorzowskiego speedwaya.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×