Arged Malesa TŻ Ostrovia jest w wyjazdowym dołku, ale wciąż wierzy w play-offy

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Aleksander Łoktajew.
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Aleksander Łoktajew.

Znacznie słabiej niż na początku sezonu w meczach wyjazdowych prezentują się ostatnio żużlowcy Arged Malesa TŻ Ostrovia. Efekt tego jest taki, że nie mają jeszcze na koncie punktu bonusowego i muszą mocno walczyć o utrzymanie miejsca w czwórce.

Lokomotiv Daugavpils, choć zamykał tabelę Nice 1.Ligi Żużlowe, bez problemów pokonał Arged Malesa TŻ Ostrovię, która długo szczyciła się mianem rewelacyjnego beniaminka sezonu 2019. - Ciężko przegrywa się z ostatnią w tabeli drużyną, ale to przecież nie jest słaby zespół. Mają w kadrze tak dobrych zawodników jak Andrzej Lebiediew, Timo Lahti czy Wadim Tarasienko. Cały czas powtarzam, że Nice 1. Ligi Żużlowa jest nieprzewidywalna i każdy może wygrać, ale też przegrać z każdym, czego doświadczyliśmy na torze w Daugavpils - ocenia Radosław Strzelczyk, prezes ostrowskiego klubu.

Ostrowianie nie wygrali zespołowo ani jednego wyścigu na Łotwie. Źle rozgrywali pierwszy wiraż i nawet po wygranych wyjściach spod taśmy, tracili pozycje na dystansie na rzecz świetnie spasowanych z torem gospodarzy. - Pod koniec zawodów wyglądało już lepiej. Zawodnicy trochę połapali się, jak jechać na tym torze. Wtedy jednak nie było już czego bronić. Stało się, jak się stało. Przed nami mecz u siebie z Unią Tarnów i tutaj już nie ma wyjścia, trzeba wygrać. Doceniamy klasę rywala, który pokazał moc, pokonując z bonusem na swoim torze lidera z Rybnika, ale my na swoim torze chcemy wygrać - dodaje Radosław Strzelczyk.

W ostrowskim klubie absolutnie nie brak wiary w zrealizowanie ambitnego przedsezonowego celu, jakim był awans do fazy play-off. - Cały czas wierzę w ten zespół. Mam nadzieję, że po takim dołku, który dopadł nas od meczu w Rybniku, poprawimy się. Na naszym torze ten zespół jedzie zupełnie inaczej niż na obcych obiektach. Musimy koniecznie poprawić mecze wyjazdowe. Liczę, że w tym play-offach, w których się znajdziemy, zaprezentujemy się na obcych torach, tak jak jeździliśmy na początku sezonu - podkreśla prezes klubu. - Walczymy dalej. Jeszcze nic straconego. Nie ma tragedii - dodaje Grzegorz Walasek.

Zobacz także: Wrócił klasyczny tor w Daugavpils.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob krytycznie o kwalifikacjach czasowych w Grand Prix. Nazywa je randką w ciemno

Komentarze (14)
avatar
hmm
26.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wie ktoś o co chodzi !? To przez te upały ludziom ich puste głowy przegrzało , czy faktycznie jest jakiś "cyber" atak trolli na klub !? 
avatar
Adrian Woźny
25.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A ja sie pytam czy Staszewski gotowy jest prowadzić drużynę którą przyjdzie oglądać 1000 kibiców. Mnie dla samego Walaska na stadionie nie będzie Jaja to miałem na Wielkanoc i oglądać drużynę d Czytaj całość
avatar
hmm
25.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Sprawa jest banalnie prosta. Drużyna musi wygrać u siebie oba mecze za 3 pkt ! Wszystko w rękach zawodników! To im powinno zależeć na wejściu do PO , to dla nich kasa z dodatkowych meczy 
avatar
ORP
25.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
O czym wy ludzie mówicie? Kto wam powiedział że Ostrowa nie będzie w PO ? Mały kryzys a już medale innym wieszacie. Popatrz Czytaj całość
avatar
Maciej Wojcik
25.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
Problem to Staszwski i pan Prezes bo tylko zwykle gamanie i nie odpowiedni ludzie na stanowiskach!Szkoda klubu roz...jebi.....go!