Żużel. Adam Krużyński zdradził plany Get Well Toruń. Tomasz Bajerski na menedżera

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Tomasz Bajerski
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Tomasz Bajerski

Adam Krużyński, przewodniczący rady nadzorczej KS Toruń, zdradził w Magazynie Bez Hamulców, że będzie prowadził drużynę jeszcze jakiś krótki czas. Jedną z opcji na nowego menedżera zespołu jest Tomasz Bajerski.

Od zwolnienia Jacka Frątczaka zespół Get Well Toruń prowadzi sztab ludzi z Adamem Krużyńskim na czele. Pomagają mu Mark Lemon i Karol Ząbik. Po sezonie jednak wszystko się zmieni. - Z racji swoich obowiązków zawodowych nie mogę dłużej prowadzić zespołu - mówił Krużyński w czwartkowym Magazynie Bez Hamulców. - Szukamy kogoś na moje miejsce, chodzi o miejscowych, o ludzi stąd. Poważną opcją jest Tomasz Bajerski - dodał działacz.

43-letni Tomasz Bajerski, to był ogromny talent, ale wielkiej kariery nie zrobił. Z racji transferu za 600 tysięcy (za tyle przeszedł z Torunia do Gorzowa, co do dziś jest rekordem) na zawsze jednak zapisał się w historii polskiego żużla. - Musiałem odejść z Apatora Toruń, bo w klubie zostali ludzie, z którymi nie chciałem współpracować - wspominał jakiś czas temu Bajerski okoliczności słynnej przeprowadzki po sezonie 1996. - Wszyscy się ze mnie śmiali, bo nikt nie wierzył, że Les Gondor, prezes Stali, wyłoży 600 tysięcy, bo na tyle byłem wyceniony na liście transferowej.

Czytaj także: Cugowski podaje receptę dla Motoru: Wyrzucić Lamberta, zatrudnić Doyle'a

Bajerski tylko w pierwszym sezonie po przyjściu do Stali Gorzów jeździł dobrze. - Bajerski miał problem, bo sam sobie był sterem, żeglarzem i okrętem - mówi Jerzy Synowiec, były prezes Stali. - Wielu zawodników ma ojców albo mądre dziewczyny obok siebie, a on nie miał nikogo, kto by nim pokierował. Na dokładkę przytrafił mu się wypadek samochodowy, po którym wyglądał jak Frankenstein. W końcu poprosił o skrócenie kontraktu ze Stalą z sześciu do czterech lat. Wrócił do Torunia, oni zapłacili 200 tysięcy, ale tam też się nie odbudował.

Kiedy wpisujemy nazwisko Bajerski do wyszukiwarki google, to prócz wzmianki o najwyższym transferze w historii pojawia się też informacja, że były żużlowiec był ścigany listem gończym za próbę wyłudzenia kredytu, że siedział w więzieniu. - Nie chcę znowu tego rozdrapywać, swoje odpokutowałem. Nie byłem zamieszany w żadną gangsterkę. Zrobiłem jednak głupotę, wpisując, że zarabiam więcej, niż to miało miejsce w rzeczywistości. Zresztą nawet tego kredytu nie dostałem - stwierdza.

Czytaj także: Skończyli wiek juniora i przepadli. Bez kasy nie ma kariery

Bajerski obecnie jest trenerem Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań, lidera drugiej ligi. Jest też ekspertem nSport+, komentuje mecze PGE Ekstraligi i zawody Grand Prix.

ZOBACZ WIDEO: Zmarzlik nie pamięta, kiedy jechał w takim upale. Zobacz skrót meczu Betard Sparta Wrocław - truly.work Stal Gorzów

Źródło artykułu: