Żużel. Daniel Bewley i Nick Morris jadą do tyłu. Prezes PGG ROW-u Rybnik wierzy, że to się zmieni

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Daniel Bewley i Troy Batchelor
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Daniel Bewley i Troy Batchelor

PGG ROW w miniony weekend ledwo wygrał u siebie z Car Gwarant Startem. Słabo pojechali Dan Bewley i Nick Morris. To źle rokuje przed play-off. - Niekoniecznie, bo za miesiąc ci dwaj powinni jeździć lepiej - uważa prezes Krzysztof Mrozek.

W Rybniku minorowe nastroje po wygranej z Car Gwarant Startem Gniezno (47:43). Raz, że niska, dwa, że wymęczona, trzy, że drużynie aspirującej do PGE Ekstraligi tak jeździć nie wypada. - Gniezno powinno dostać do trzydziestu i wtedy byłaby pełnie szczęścia. A jeśli do ostatniego wyścigu walczymy o dwa punkty, to coś tu nie gra - słyszymy w klubie.

PGG ROW męczył się okrutnie, bo bardzo słabo pojechała druga linia. Daniel Bewley zdobył 5 punktów, a przecież rok temu był rewelacją i odkryciem ligi. Nick Morris w ogóle nie przywiózł żadnego rywala za plecami, więc wypadł jeszcze gorzej niż Bewley.

Czytaj także: Gollob poleciał na dwa tygodnie do Stanów. Będzie operacja?

- Pocieszające jest to, że do play-off mamy trochę czasu - mówi nam prezes rybnickiego klubu Krzysztof Mrozek. - Jestem przekonany, że Bewley potrzebuje miesiąca, żeby wskoczyć na dobry poziom. Jego ubiegłoroczna kontuzja, to nie było złamanie paznokcia, lecz poważne pogruchotanie kości nogi. Musi teraz dużo jeździć, żeby złapać pewność siebie i wrócić na ubiegłoroczny poziom. Wziął Szwecję, ma Anglię, więc nadrobi.

ZOBACZ WIDEO: Polny bez ogródek. Motor musi znaleźć nowego trenera

Zdaniem Mrozka także Moriss powinien być gotowy na play-off. - To jest dobry materiał na zawodnika. Ma pojęcie o tym sporcie, ma do żużla dobry stosunek, ale pewne rzeczy musi uporządkować. On też ma za sobą kontuzję, więc i u niego trzeba czasu i cierpliwości. Na szczęście trochę czasu jest, więc damy radę.

Czytaj także: Piach w drugiej linii PGG ROW-u. Prezes cudem uniknął kolizji z Gałą
 
Mrozek podkreśla, że choć po wygranej ze Startem zachwycony nie był, to jednak trudno z jej powodu rwać włosy z głowy. Śląska drużyna może mieć gorszy rozkład w play-off, ale prezes klubu przekonuje, że jak się chce awansować, to nikogo nie można się bać. Kalkulowanie też nie ma sensu. - Jak chcemy kalkulować, to dajmy sobie z Ekstraligą spokój. Szkielet mamy, drugą linię zbudujemy, będziemy walczyć. Ja sprawy awansu nie odpuszczę - kwituje działacz.

Źródło artykułu: