W PGE Ekstralidze mamy przerwę wakacyjną, ale kluby robią wiele, aby zapewnić kibicom nie lada emocji. Już we wtorek na torze w Gorzowie zobaczymy Marka Szkopka, jednego z najlepszych polskich motocyklistów. Zawodnik Wójcik Racing Team pobierze nauki u Bartosza Zmarzlika, po czym sprawdzi się w boju.
- Nie mogę się doczekać jazdy na żużlu. Zawsze marzyłem, by spróbować swoich sił w czarnym sporcie, ale nigdy nie nadarzyła się odpowiednia okazja - powiedział Szkopek przed wtorkową próbą, która rozpocznie się o godz. 12.
W ramach rewanżu Zmarzlika zobaczymy na motocyklu Yamahy na Torze Poznań 8 sierpnia.
ZOBACZ WIDEO: Synowiec: Rolnicy modlą się o deszcz, Stal o zdrowie Zmarzlika
Wtorkowy trening ze Szkopkiem będzie dla Zmarzlika doskonałą okazją, by zapomnieć o niepowodzeniach z ubiegłego weekendu. Występ w Grand Prix Szwecji w Hallstaviku nie należał bowiem do najlepszych. Oby w sierpniu we Wrocławiu było znacznie lepiej.
Uśmiech zagościł za to na twarzy Macieja Janowskiego. Polak zaczął tegoroczny cykl SGP od opuszczonej rundy w Warszawie i słabego występu w Krsko. W Hallstaviku w końcu było tak, jak być powinno. W czołówce mistrzostw panuje spory ścisk, więc zawodnika Betard Sparty Wrocław nie należy jeszcze skreślać.
Czytaj także: Skład Polski na SoN nie zaskoczył
Słodko-gorzki występ w Grand Prix zaliczył za to Leon Madsen. Duńczyk nie awansował do półfinałów, ale też potrafił przyznać, że podczas zawodów w Szwecji zmagał się z drobnymi problemami zdrowotnymi, co miało wpływ na jego wynik.
"Mogło być gorzej, ale nadal jestem liderem mistrzostw" - podsumował Madsen.
Spora radość zapanowała za to w rodzinie Emila Sajfutdinowa, który wygrał pierwszy turniej SGP po sześcioletniej przerwie. Rosjanin z miejsca dołączył do liderów cyklu. Złoty medal IMŚ dla Sajfutdinowa? Kto wie. W końcu w zeszłym roku to Rosjanie zgarnęli złote "krążki" w finale Speedway of Nations, więc po sukcesie w drużynie, nadszedł czas na triumf indywidualny.
"Pokryty kupą" - stwierdził z kolei Jason Doyle po Grand Prix Szwecji. Australijczyk startował na "domowym" torze, bo przecież na co dzień broni barw Rospiggarny w lidze szwedzkiej. Dlatego nie mógł być w pełni zadowolony ze swojego wyniku, po tym jak zdobył tylko 7 punktów.
Trudne warunki torowe zaskoczyły też w niedzielę żużlowców PGG ROW-u Rybnik. Niewiele brakowało, a lider Nice 1.LŻ potknąłby się w meczu na własnym torze z Car Gwarantem Startem Gniezno. Dwa punkty w decydującym momencie uratowali Kacper Woryna i Troy Batchelor. Dlatego nie dziwi, że radość po wyścigu okazywali w taki sposób.
Czytaj także: W Rybniku nie skreślają Morrisa i Bewleya
Jeśli zaś chodzi o Worynę, to został on twarzą wrześniowego finału TAURON SEC na Stadionie Śląskim i trudno się dziwić. Już w zeszłym roku dla swojego kapitana przyjechały do Chorzowa tysiące kibiców z Rybnika. Tym razem powinno być podobnie. Zwłaszcza, że Woryna jest etatowym uczestnikiem cyklu TAURON SEC.