"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.
***
W składzie reprezentacji Polski na Speedway of Nations nie znalazł się Patryk Dudek. Nie jestem tym zaskoczony aż tak bardzo. Było jasne, że para na te zawody zostanie wybrana z trójki seniorów i stało się tak, że jadą Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski, a nie jedzie Dudek. Poziom jaki prezentuje ta trójka jest zbliżony, choć w klasyfikacji Grand Prix prowadzi Dudek. Trener pamięta jednak zeszły rok i SoN, gdzie Patryk pojechał słabiej.
CZYTAJ WIĘCEJ: IMP. Wylosowano numery startowe na finał w Lesznie
ZOBACZ WIDEO: Synowiec: Rolnicy modlą się o deszcz, Stal o zdrowie Zmarzlika
Być może też wynik z soboty ze Szwecji zadecydował o tym, że wybrany został Janowski, bo oczywiście pozycja Zmarzlika była od początku niepodważalna. Widzimy, że Maciej jest bardziej stabilny i pokazuje to także w lidze polskiej. Poza tym jego w GP zabrakło w pierwszym turnieju. Do tego wszystkiego doszedł występ sobotni w GP, gdzie za to Patryk nie wypadł dobrze. Trener widzi, że forma Janowskiego jest nieco bardziej równa niż ta Dudka.
Poza tym Janowski to zawodnik bardziej techniczny i myślący na torze, on nieco więcej kalkuluje. U Zmarzlika widzimy jazdę, która bardziej podoba się kibicom, jest niezwykle widowiskowa. Mamy więc tutaj dwie rzeczy: brawura i technika. Wydaje mi się, że to będzie dobra para, która się uzupełni, tak jak to było dwa lata temu we Wrocławiu na The World Games.
Co do samych finałów, faworytami na pewno będą Rosjanie. Na drugim miejscu widzę polską drużynę, choć nie jest ona na straconej pozycji. W ogóle ten format zawodów parowy nie jest dla Polski korzystny. Gdyby to były zawody drużynowe, jak kiedyś i zespół składałby się z czterech lub pięciu zawodników, to absolutnie Polska byłaby w dalszym ciągu głównym faworytem i zebrałaby bez problemu tylu zawodników, ile potrzeba. Zwężenie do dwóch spowodowało, że więcej drużyn ma szanse na zwycięstwo.
Z uwagi na to, że odbędzie się to w Rosji, to para gospodarzy będzie głównym kandydatem. Jeśli chodzi o jej skład, nie należało się spodziewać - i też tak uważałem - że będzie w nim Grigorij Łaguta. Także postawiłbym na młodszego z braci, Artioma i oczywiście Emila Sajfutdinowa, który jest od lat pewnym punktem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Grand Prix Szwecji: Emil Sajfutdinow odgonił demony
Co do Grand Prix. Na pewno Emil włączył się do walki o medale. Nie ma już w stawce Grega Hancocka i Nickiego Pedersena, kontuzjowany jest Tai Woffinden, więc zrobiło się luźniej. Wydaje mi się, że Sajfutdinow w tym roku dołączy na dobre do tej ścisłej czołówki. Same zawody były słabe. Mieliśmy teatr dwóch aktorów. Obok Sajfutdinowa był jeszcze Martin Vaculik. Wszyscy narzekali na tor, a ci dwaj radzili sobie na tym torze w Hallstavik i nie było widać u nich żadnych braków.
Pozostali momentami wyglądali jak statyści. Niektórzy tłumaczyli się torem, ale zawodnicy tej klasy nie powinni tego robić. Silniki mają około 90 KM, więc takie tory powinny przecinać na pół. Warunki na lidze bywają inne, ale na GP nie ma komisarza toru. Wyszedł u kilku brak wszechstronności. Radził sobie na torze ten, którego jazda bardzo mi się podobała, czyli zawodnika z dziką kartą, Olivera Berntzona. Aż szkoda, że nie zaszedł dalej w tym turnieju.
Pozdrowienia dla Pana Janka!