Emil Idziorek: Jeżeli dalej tak będzie, to będę musiał skończyć z żużlem

Emil Idziorek początku bieżącego sezonu ligowego z pewnością nie zaliczy do udanych. Przez długi czas zmagał się z urazem barku, który przeszkadzał mu w skutecznym nawiązywaniu walki o zwycięstwa z rywalami. Teraz, kiedy sytuacja zdrowotna ostrowianina polepszyła się, notuje już lepsze wyniki. Niestety problemem pozostają kwestie sprzętowe.

- W końcu w moich wynikach coś się ruszyło. Już ostatnio w Grudziądzu podczas zawodów parowych, w których reprezentowałem barwy klubu z Ostrowa, zdobyłem jedenaście punktów. W tym momencie jeżdżę już o wiele pewniej - mówi z zadowoleniem Emil Idziorek.

W niedzielnym meczu ósmej kolejki drugiej ligi żużlowej pomiędzy Kolejarzem Rawicz i Orłem Łódź Idziorek przywiózł osiem punktów, na swoim koncie zapisał także bonus. To najlepszy w tym roku występ 20-latka. Jak porażkę z łodzianami i swą dyspozycję komentuje Emil? - Odnośnie mojego upadku to powiem w ten sposób: zahaczyłem hakiem o płot. Jeżdżę pewniej, nie po całej szerokości toru, trzymam się raczej wewnętrznej. Tor mimo tego, że był dziurawy, nie sprawiał mi żadnych problemów. Szkoda, że przegrałem swój piętnasty bieg, który decydował o wyniku spotkania. Wierzę w to, że gdybym wygrał wtedy start, to byłbym w stanie przyjechać do mety jako drugi, za Sebastianem Aldenem. Niestety w dwóch swoich ostatnich biegach miałem bardzo kiepskie starty, po prostu stałem w miejscu, gdy puszczałem sprzęgło. Przed meczem miałem pewne problemy sprzętowe, okazało się, że mam pękniętą ramę w motocyklu. Obawiałem się, że przez to może zdarzyć się jakiś wypadek, ale na szczęście nic się nie stało. Zaryzykowałem, pojechałem z pękniętą ramą pięć biegów i udało się zaliczyć dobry mecz, cieszę się z tego - tłumaczy ostrowianin.

Kiedy przeciętnemu kibicowi wydaje się, że w przypadku Idziorka wszystko pójdzie już w dobrym kierunku w bieżących rozgrywkach, niestety jest duże prawdopodobieństwo, że będzie zupełnie inaczej. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze i to one, a właściwie ich brak jest głównym problemem ambitnego juniora. - Moja sytuacja już miesiąc czy dwa temu była nieciekawa, a teraz szczerze mówiąc, jest jeszcze gorsza. Jeżeli dalej tak będzie, to będę musiał skończyć z żużlem, bo popadam w coraz większe długi. Wiecznie od kogoś nie będę pożyczał pieniędzy - kończy pesymistycznie młodzieżowiec Kolejarza.

Źródło artykułu: