Żużel. Speed Car Motor potrzebuje dwa razy większego stadionu. Władza musi działać, bo będzie wstyd na całą Polskę
Marcin Wójcik jest kibicem Motoru Lublin od szóstego roku życia. Założyciel kabaretu Ani Mru-Mru nie ukrywa zaniepokojenia tematem stadionu swojej drużyny. - Jeśli wylecimy przez to z Ekstraligi, to będziemy mieć wstyd na całą Polskę - komentuje.
- Przed meczem z Włókniarzem liczyłem na zwycięstwo. W okolicach siódmego biegu zacząłem się denerwować, bo zdałem sobie sprawę, że może być o to trudno. Po czternastym wyścigu w zasadzie już nie wierzyłem, bo przecież w ostatniej odsłonie jechali Leon Madsen i Fredrik Lindgren. Obaj byli świetnie dysponowani, ale okazało się, że jednak wszystko jest możliwe. Powinniśmy się cieszyć. Każdy punkt w PGE Ekstralidze to wielka sprawa. Remis jest sprawiedliwym rezultatem - mówi nam o tym spotkaniu Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru-Mru, który od dziecka chodzi na mecze Motoru.
Wójcik przyznaje, że na stadionie w Lublinie było gorąco już na długo przed rozpoczęciem meczu z częstochowianami. - Kibice w Lublinie czytają wasz portal i widzieli wywiad z Wojciechem Stępniewskim. To był naprawdę gorący temat. Sam rozmawiałem o tym ze znajomymi, którzy od wielu lat chodzą na żużel - przyznaje.
ZOBACZ WIDEO: Tour de Pologne. Mieszkańcy Bełka opowiedzieli o wypadku kolarza. "Pech. Wcześniej coś takiego się tutaj nie wydarzyło"Wojciech Stępniewski w wywiadzie, który spowodował poruszenie wśród fanów Motoru, dał jasno do zrozumienia, że obiekt nie spełnia wymogów PGE Ekstraligi. Jeśli nic się nie zmieni, to drużyna może wylecieć z najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Działacze, kibice i żużlowcy wykonują swoją świetnie swoją robotę. Teraz brakującym elementem tej układanki są władze miasta. Mamy rok wyborczy, więc zaczną się różne przepychanki. Ludzie zaczną grać tą kartą. Musimy jednak pamiętać, że prezydent Żuk jest kibicem żużla. Mnóstwo radnych też pojawia się na stadionie.
Stadion z prawdziwego zdarzenia powinien być dla wszystkich celem nadrzędnym. To byłoby kuriozum, gdyby drużyna wróciła po tak długiej przerwie do najwyższej ligi, utrzymała się w niej, ale nie mogła później startować, bo największego miasta po tej stronie Wisły nie stać na porządny obiekt. Mielibyśmy wstyd na całą żużlową Polskę - przekonuje.
Wójcik tłumaczy, że inwestycja w stadion ma sens. W mieście od dawna mamy do czynienia z żużlowym szaleństwem. Jego zdaniem ten stan rzeczy utrzyma się jeszcze przez wiele lat.
- Jesteśmy na początku drogi. Awans do PGE Ekstraligi został wywalczony w dwa lata, więc ten pozytywny cug ciągle istnieje. Naturalną rzeczą w kolejnym sezonie będzie walka o play-off, a jeszcze później o medale. Boom jeszcze potrwa, bo mamy do czynienia z głodem, który narastał przez ponad 20 lat. Kibice są spragnieni, zrobią wszystko, żeby oglądać żużel na najwyższym poziomie. Nie ma opcji, że to się skończy w ciągu dwóch, trzech lat. Perspektywa jest naprawdę długa, więc ten stadion jest niezbędny. Nie można popsuć tego, co udało się zbudować - podkreśla.
Dodajmy, że kibice Speed Car Motoru cały czas zadziwiają. Bilety na najbliższy mecz z truly.work Stalą sprzedały się w trzy minuty. To nowy rekord klubu. - Myślę, że na stadion mogłoby przyjść drugie tyle kibiców. Mówię to z pełnym przekonaniem, bo wiem, jak sprzedawały się karnety i jak wyglądały kolejki przed kasami. Mam nadzieję, że odpowiedni obiekt w Lublinie powstanie. Władze miasta powinny dołożyć wszelkich starań, żeby tak się stało - podsumowuje.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>