W ubiegły piątek Get Well Toruń przegrał na wyjeździe z Fogo Unią Leszno 26:64 i tym samym stało się jasne, że klub po raz pierwszy w historii pożegna się z najwyższą klasą rozgrywkową.
- Ciężko podsumować ten mecz, bo to było żenujące widowisko. Dla całego klubu, drużyny. Nie było okazji rozmawiać z zawodnikami o tym spotkaniu - powiedział w Eleven Sports Przemysław Termiński, właściciel toruńskiego klubu.
Czytaj także: Falubaz nie odkrył kart w hicie PGE Ekstraligi
Termiński zapowiedział, że klub szykuje się już do rywalizacji w Nice 1.LŻ w sezonie 2020. Kibice "Aniołów" powinni przygotować się na totalną rewolucję. Wprawdzie właściciel Get Wellu nie potwierdził, że nowym menedżerem zostanie Tomasz Bajerski. Zdradził jednak, że najprawdopodobniej wszyscy zawodnicy z tegorocznego składu opuszczą klub. Przemysław Termiński nie będzie chciał przy tym zarabiać na wypożyczeniu Doyle'a, który ma ważny kontrakt na sezon 2020.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Zobacz kapitalny wyścig Bartosza Zmarzlika! Kronika 13. kolejki PGE Ekstraligi
- Chusteczki są już przygotowane. My za ten sezon możemy tylko przeprosić. Najprawdopodobniej żadnego zawodnika z obecnej kadry nie zobaczymy w przyszłym roku. Może jest nam potrzebny taki reset. Wszyscy musimy od nowa zakasać rękawy - dodał.
Goście w studiu Eleven Sports zauważyli, że w składzie Get Wellu mamy dwóch mistrzów świata - Jasona Doyle'a oraz Chrisa Holdera. Ekipa na papierze wygląda na mocną, ale tor brutalnie ją zweryfikował. Termiński nie chciał jednak winić za skonstruowanie takiej kadry menedżera Jacka Frątczaka, który po słabym początku sezonu stracił pracę w Toruniu.
- To suma naszych win. Wspólnie kompletowaliśmy skład. Mamy dwóch mistrzów świata, uczestników Grand Prix. Nie można było oczekiwać, że pojadą tak słaby sezon. Do tego nie pomagają nam nasi juniorzy, którzy się cofają w rozwoju - ocenił Przemysław Termiński.
- Końcówka zeszłego sezonu nas uśpiła - dorzucił Termiński, wskazując na wydarzenia z 2018 roku, gdy dość niespodziewanie Get Well obudził się pod koniec fazy zasadniczej i był bliski walki o medale.
Właściciel Get Wellu szacuje, że kontrakty zawodników w sezonie 2020 będą o 15-20 proc. niższe niż w PGE Ekstralidze. Dlatego z klubem najpewniej pożegnają się Doyle czy Holder. Niewykluczony jest za to powrót wychowanków w postaci Adriana Miedzińskiego czy Pawła Przedpełskiego.
- Chcielibyśmy mieć wychowanków, jak najbardziej polski skład. Adrian czy Paweł są mile widziani, wbrew temu poglądowi, jakie kreują media. Mogę tylko przeprosić za wcześniejsze moje słowa. Pewne zdania na ich temat zostały wyrwane z kontekstu i za nie mogę przeprosić - skomentował Termiński.
Czytaj także: Mechanik Czugunowa skrzywdził Liszkę
Biznesmen jasno wskazał też największy problem Get Wellu w obecnym sezonie. - Juniorzy to nasza największa bolączka. To jest problem, który musimy zdiagnozować. W przyszłym roku chcemy wystawić dwie drużyny w DMPJ, tak aby one rywalizowały. Jedna będzie polska, druga bardziej światowa. Każda z nich będzie mieć osobnego menedżera, zobaczymy jak to będzie funkcjonować - zapowiedział.
Nie zabrakło przy tym odrobiny nadziei dla toruńskich kibiców. - Gdyby była taka możliwość, to oczywiście o "dziką kartą" wystąpimy. Jednak takiej szansy nie będzie. To przeciąganie ligi między PGE Ekstraligą a władzami Lublina - takimi słowami właściciel Get Wellu skomentował pogłoski o możliwym braku licencji dla Speed Car Motoru Lublin.
1. Przedpełski ( jeśli interesuje go 1 liga )
2. Bellego
3. Adrian ( czytaj jak u Pawła, chociaż bardzo chciałbym Czytaj całość