Żużel. Unia Tarnów - PGG ROW. Gospodarze zbilansowali skład, goście wymienili całą drugą linię (taktyka)
W sobotę zaczyna się faza play-off w Nice 1 LŻ. W pierwszej parze Unia Tarnów podejmie PGG ROW Rybnik. Goście wyciągają wnioski po fazie zasadniczej i wymieniają całą drugą linię. Gospodarze z kolei majstrowali przy parach.
Sztab szkoleniowy gospodarzy postanowił wprowadzić mały element zaskoczenia i przemodelował nieco ułożenie par. Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że małe wietrzenie i odświeżenie podstawowej siódemki jest dość rozsądnym rozwiązaniem. Dołożenie Artura Czai do wyraźnego lidera Petera Ljunga, połączenie Artura Mroczki i Daniela Kaczmarka i sparowanie Wiktora Kułakowa z młodzieżowcem sprawia, że zespół wygląda na bardziej zbilansowany.
CZYTAJ TAKŻE: Nagle wszyscy lubią prezesa Mrozka. Szef ROW-u uratował mecze telewizyjne
Tarnowianie chcą mocno uderzyć na początku, a potem pilnować przewagi. W takim wariancie na kluczową postać sobotniej potyczki wyłania się Czaja. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że jeśli wychowanek Włókniarza ma pod tyłkiem dobrej klasy sprzęt, a do tego jest idealnie spasowany z nawierzchnią, potrafi kręcić dwucyfrówki bez względu na klasę rywala. Udowodnił to chociażby na trudnym terenie w Daugavpils, gdzie praktycznie każdy łamie sobie zęby.
ZOBACZ WIDEO Drużyna Cieślaka wygrała play-offy!Równie istotne będzie z jakim rezultatem obie ekipy przystąpią do ostatniej serii, przed biegami nominowanymi. Nierzadko losy spotkań przechylają się po złamaniu par. W fazie zasadniczej Unia nie miała kłopotów z pokonaniem ROW-u i już wtedy było praktycznie pozamiatane, ale nikt nie wierzy, że rybniczanie powtórzą tak słaby występ i tym razem. Na pewno są mądrzejsi po czerwcowym starciu. Trzeba też pamiętać, że po problemach z torem u progu rozgrywek, tarnowianie w końcu uczynili z niego atut i czują się wreszcie na własnych śmieciach komfortowo. A dobra passa zaczęła się właśnie od batalii z rybniczanami
Łatwo wywnioskować, że rybniczanie dużą wagę przywiązują do biegu trzynastego. W nim ma wystartować eksportowa para Kacper Woryna - Siergiej Łogaczow. Sęk w tym, że nikt poza kierownictwem przyjezdnych nie ma wiedzy w jakiej formie po kontuzji jest Rosjanin. Z jednej strony to aut, a z drugiej wielka niewiadoma, bo przecież Łogaczowa zabrakło w pierwszym meczu w Tarnowie. Co by nie powiedzieć ryzyko jest w tym przypadku żadne. Tamte zawody rybniczanom położyła druga linia, którą w całości wymieniono. Linus Sundstroem i Nick Morris razem uciułali ledwie pięć oczek i nic dziwnego, że w najważniejszej fazie sezonu, sentymenty zeszły na bok.
Tak jak Unia chce kłuć ROW na pierwszej parze Troy Batchelor - Daniel Bewley, tak Piotr Żyto musi szukać punktów na drugim duecie Jaskółek. Dlaczego tak? Batchelor w Tarnowie orłem nigdy nie był, a poza tym od lat spala się, kiedy do gry wchodziła poważna stawka. Notorycznie grzebał swoim ekipom play-offy. Bewley po poważnym urazie nogi, nie zdołał na razie wrócić do swojej błyskotliwej formy, jaką imponował w trakcie 2018 roku.
W ROW-ie Mateusza Szczepaniaka wsparł Łogaczow, ale pewnie dlatego, że Artur Mroczka i Daniel Kaczmarek mienią się na najbardziej chimeryczny zestaw u gospodarzy. Ale to co spędza prezesowi Krzysztofowi Mrozkowi i trenerowi Żyto z powiek najmocniej, to fakt, jak dobrać się do absolutnych liderów nie tylko Unii, ale i całej ligi, czyli Petera Ljunga i Wiktora Kułakowa.
CZYTAJ TAKŻE: Nowinka techniczna pomaga Worynie.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.