Drużyna Adama Skórnickiego otworzyła konfrontację na Motoarenie trzema zwycięstwami 4:2. Później dołożyła jeszcze podwójne zwycięstwo, po 6. biegu prowadząc już 23:13. W tym momencie w Stelmet Falubazie Zielona Góra coś się zacięło.
Get Well Toruń przejął inicjatywę, systematycznie odrabiał straty, aż dogonił i przegonił zielonogórzan. Miejscowi lepiej spisali się też w decydującym wyścigu zawodów, wygrali go 4:2, triumfując w całym spotkaniu 46:44.
- Nie da się ukryć, że torunianie w początkowej fazie zawodów byli gorzej dopasowani, ale w połowie meczu lepiej odczytali tor. My z kolei na odwrót. Od połowy spotkania zaczęliśmy przegrywać starty. Taki jest właśnie żużel. Kto szybciej odnajdzie przełożenia i odczyta tor, ten wygrywa - komentuje Patryk Dudek w rozmowie z "Radiem Zachód".
ZOBACZ WIDEO Chris Holder powinien zostać i odkupić winy. Inaczej zapamiętają go jako przegranego
Reprezentant Polski po świetnym początku także pogubił się na toruńskim torze. Po tym, jak w trzech pierwszych startach uzbierał w sumie osiem punktów, w dwóch ostatnich biegach dowoził do mety "śliwki". Brakowało mu prędkości i na starcie, i na dystansie.
- Robiliśmy korekty, ale chyba poszliśmy w złym kierunku. Czasami, gdy jest tak bardzo twardy tor jak w tych zawodach, margines błędu jest dość mały. Jeśli znajdzie się fajne przełożenie, jest w porządku, ale gdy motocykl ma się ustawiony niby dobrze, a łapie się "zero", przed ostatnim biegiem trzeba coś zaryzykować. Widać, że w moim wypadku przełożenia nie zadziałały - tłumaczy Dudek.
Zobacz też:
Żużel. Celowy upadek Protasiewicza? Nic z tych rzeczy. "To groziło minimum kalectwem"
Żużel. Nicki Pedersen wrócił do Danii. Koniec sezonu dla zawodnika Stelmet Falubazu
Co przy bardzo ostro jeżdżących torunianach (zw Czytaj całość