Były mistrz świata z perspektywy trybuny głównej przypatrywał się zmaganiom forBET Włókniarza Częstochowa z Fogo Unią Leszno w półfinale PGE Ekstralidze, które zakończyły się wygraną gości 52:38. Australijczyka szybko rozpoznali kibice, którzy powitali go brawami i skandowali jego imię. Jason Doyle odwdzięczył im się, udając się na ich sektor. Były wspólne zdjęcia i zbijanie "piątek". Przez moment Australijczyk był większą atrakcją niż to co działo się na torze, z którego, bądźmy szczerzy, wiało nudą.
Fani się ożywili, bo oczywiście mają nadzieję, że Doyle dołączy do drużyny Lwów na przyszły sezon. Zawodnika, który reprezentował w tym sezonie barwy Get Well Toruń, na krok nie odstępowali prezes Włókniarza, Michał Świącik oraz dyrektor klubu, Patrycja Świącik-Jeż.
Po zawodach natomiast wspomniane wyżej grono udało się do klubowego gabinetu, gdzie dość długo dyskutowano. Trudno przypuszczać, że Doyle i szefostwo Włókniarza rozmawiali o pogodzie. Tajemnicą poliszynela jest, że Australijczyk idealnie pasowałby do składu Lwów w miejsce Mateja Zagara. Być może jest coś na rzeczy, bo Słoweniec w niedzielę przyznał, że chciałby zostać w klubie z Częstochowy, ale ze strony Włókniarza żadnych ruchów w celu kontynuacji współpracy nie było (zobacz szczegóły -->).
Dodajmy, że dwie największe armaty Lwów, Leon Madsen i Fredrik Lindgren, zdecydowali się zostać w ekipie biało-zielonych na kolejne trzy sezony.
ZOBACZ WIDEO Piotr Świderski: Trudno szukać drużyny, która może przeszkodzić Unii. Ona dominuje na torach rywali z play-offów