Były menedżer Get Well Toruń i nasz ekspert nie kryje rozczarowania poziomem widowiska, które obejrzeliśmy w piątek na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. - Widowisko? Wrocławianie je zniszczyli. Można mówić, że spotkanie było ciekawe, bo losy zwycięstwa rozstrzygały się w ostatnim biegu. Nie można jednak pominąć tego, co działo się na torze. Zawodnicy mieli problemy z płynną jazdą - komentuje Jacek Gajewski.
- Sparta ośmieszyła regulamin. Z informacji na temat przygotowania toru, które docierały do nas przed meczem, można wysnuć wniosek, że gospodarze nie robili sobie nic z przepisów. Tor był nieregulaminowy, a oni nie kiwnęli nawet palcem. Pokazali, że regulamin można wyrzucić do kosza. Pewnie posypią się za to kary - dodaje były menedżer Get Well.
Zobacz także: Witold Skrzydlewski: Milionerzy z Torunia zachowują się nieelegancko. Ale kto bogatemu zabroni? (wywiad)
Gajewski podkreśla, że z taką sytuacją, jak ta, która miała miejsce we Wrocławiu, nie spotkał się już dawno. - W ostatnich latach takie praktyki zaginęły, ale kiedyś stosowało się prymitywne numery. Ktoś wychodził z założenia, że przyjeżdża dana drużyna, więc należy przygotować tor przeciwko niej - zauważa.
ZOBACZ WIDEO Dyrektor Sparty wyjaśnia: Czepiają się nas o tor, ale nie robimy nic złego
- Wrocławianie tak właśnie postąpili. Zrobili nawierzchnię przeciwko Unii. Mieliśmy zupełnie inne warunki niż podczas ostatniego spotkania rundy zasadniczej. Niby prawo gospodarza, ale dziś została przekroczona granica. Wszystkie procedury trafiły do kosza. Wrocławianie ośmieszyli siebie, ale jeszcze bardziej regulamin. Mieliśmy mecz finałowy, było jury, wielu mądrych ludzi i to słabe, że wydarzyło się coś takiego. Nikt nie chce oglądać takich spotkań w finale najlepszej ligi świata - podsumowuje Gajewski.
Zobacz także: Kolejny klub kończy działalność. Żużlowcy boją się, że zabraknie dla nich pracy