Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Przed Orłem spotkania barażowe o utrzymanie w pierwszej lidze, ale wcześniej, bo już w najbliższą niedzielę w Łodzi odbędzie się Mecz Narodów. Jakie są pana oczekiwania w związku z tymi zawodami?
Witold Skrzydlewski, prezes Orła Łódź: Na razie jestem bardzo podniecony tym, że zostało nam zaledwie 2300 biletów w sprzedaży. Mamy ogromną szansę zapełnić stadion, a na tym mi bardzo zależało. Jeśli w dodatku ten najwyższy nas dobrze potraktuje i dopisze pogoda, to będę szczęśliwy. Ten mecz to przetarcie dla naszej drużyny przed barażami. Nie wyobrażam sobie spadku. To byłaby największa tragedia dla tego klubu. Wtedy najładniejszy stadion w pierwszej lidze mielibyśmy w Toruniu, a w drugiej w Łodzi. Wolałbym tego uniknąć. Niech będą dwa piękne obiekty na zapleczu PGE Ekstraligi.
To druga edycja Meczu Narodów im. Heleny Skrzydlewskiej. Czym będzie różnić się od pierwszej?
Tym razem nie pojedzie drużyna rosyjska. W zawodach kibice obejrzą zespół niemiecki, który wzmocni gościnnie Antonio Lindbaeck. To celowy zabieg. Chodzi o to, żeby zawody były wyrównane. Poza tym jeszcze bardziej rozbudujemy oprawę. Mogę również zdradzić, że trzymam jeszcze w tajemnicy jedną dużą niespodziankę dla kibiców, ale o tym będę mógł powiedzieć tuż przed startem meczu.
Coś jeszcze?
Cieszę się również, że patronat nad zawodami objął pan wojewoda Rau. Promujemy również przy okazji stulecie województwa łódzkiego. Zachęcam kibiców do przyjścia na stadion, bo będzie na nich czekać 520 nagród. Z tego wszystkiego robi się naprawdę poważna impreza, która powoli wpisuje się na stałe w żużlowy kalendarz. Jestem przekonany, że będziemy ją organizować co roku. Bilety są tanie, bo nie chcemy, żeby klub na tym zarabiał. Zależy nam na zachęceniu nowych kibiców. W samej Łodzi możemy liczyć na 3000-4000 fanów, którzy znają się na tym sporcie i przychodzą. Chcemy przyciągnąć ich znacznie więcej i ten mecz to dobra okazja. Jeśli zorganizujemy świetne zawody, to część z nich może zostać na stałe. Pierwszy kontakt z żużlem powinien mieć miejsce na żywo, a nie przed telewizorem. Dodam, że trzyosobowa rodzina Mecz Narodów może obejrzeć zaledwie za 30 zł. W tej cenie jest program.
ZOBACZ WIDEO Prawnik ocenia: Doyle jest sam sobie winny. Zawodnicy patrzą tylko na cyferki
Zobacz także: Długa kolejka chętnych po Hampela. Jeśli Fogo Unia go puści, to będziemy mieć licytację
Przed Orłem mecze barażowe. W pierwszym finale drugiej ligi ZOOleszcz Polonia Bydgoszcz poległa na torze w Poznaniu. Był pan zaskoczony?
Zaskoczony? To delikatnie powiedziane. Byłem w szoku. Jestem zdziwiony, że zespół Polonii po tym spotkaniu dojechał do Bydgoszczy i że pan Kanclerz nie skierował zawodników w odosobnione miejsce.
Czyli jest już pan pewny, że Orzeł pójdzie w barażach z Polonią?
Cuda się niby zdarzają, ale ja jestem realistą. Przewaga jest ogromna. A jak wyjaśnić taki wynik pierwszego spotkania? Uważam, że zespół z Poznania został wyposażony w bardzo dobry sprzęt.
Jakiego dwumeczu barażowego się pan spodziewa, jeśli waszym rywalem będzie Polonia?
Chciałbym wygrać wysoko u siebie. Czas pokaże, co przyniesie życie. Mogę jednak panu powiedzieć, że nie chciałem jechać z Polonią.
Dlaczego?
Mamy tam dwóch naszych byłych zawodników. Jest Josh Grajczonek, z którego zrobiliśmy Polaka. Do tego dochodzi wypożyczony z Orła Marcin Jędrzejewski. Coś podpowiada mi, że obaj odegrają w tych spotkaniach ważną rolę.
Mecze barażowe zakończą się dopiero 6 października, a kluby już prowadzą rozmowy kontraktowe przed kolejnym sezonem. Nadal nie wiecie, w której lidze przyjdzie wam jechać. Czy to stanowi problem przy budowaniu drużyny?
Z nikim nie rozmawiamy. Na razie mamy drużynę. Pierwszeństwo jazdy w tym zespole mają zawodnicy, którzy już tutaj są. Każdy z nich wie, że widzimy ich w przyszłorocznym składzie. W tym i zeszłym sezonie nam nie szło, ale uważam, że mieliśmy pecha. Mam pomysł, jak go zlikwidować, bo wiem, kto go nam przynosił. Od razu mówię, że nie powiem, bo wiem, jakie pytanie za chwilę pan zada. Uważam, że poprawa będzie jednak widoczna już w barażach. Wracając do pana pytania, każdy ma szansę tu zostać, ale najpierw musi pokazać się z dobrej strony. Myślę, że jest o co walczyć, bo w naszym klubie są naprawdę świetne warunki do jazdy.
Zobacz także: Marian Maślanka. Lwim pazurem: Refleks GKM-u. Jeśli Nicki pojedzie z juniorem, to nie będzie kwasu (felieton)
Jak pana zdaniem będzie wyglądać w przyszłym roku pierwsza liga? Spada Get Well Toruń, który ma jasny cel. Jest nim szybki powrót do PGE Ekstraligi. Widzi pan kogoś, kto może im zagrozić?
Skoro już pyta pan o Toruń, to powiem panu jedną rzecz. Z tego, co słyszałem, ten klub proponuje zawodnikom 300 tysięcy złotych za podpis i 3000 złotych za punkt. To są milionerzy, którzy podkupują wkoło żużlowców. Zachowują się nieelegancko i nieetycznie. Mają jednak do tego prawo, bo kto bogatemu zabroni. Zobaczymy, jaki będzie tego finał. Przykład Orła Łódź pokazuje, że nazwiska i pieniądze nie zawsze jadą.