Do zakończenia rywalizacji o tytuł mistrza świata pozostały już tylko dwa turnieje. Bartosz Zmarzlik jest w bardzo komfortowym położeniu. Ma przewagę nad rywalami. Poza tym tory w Cardiff i Toruniu nie powinny stanowić dla niego żadnego wzywania. - Głęboko wierzę, że kropka nad i zostanie postawiona już w sobotę. Gdyby jednak tak się nie stało, to nie będzie żadnej tragedii - mówi nam Władysław Komarnicki, prezes honorowy Stali Gorzów.
- O sobotni występ nie mam obaw, bo tor w Cardiff Bartkowi bardzo leży. Najważniejsze, żeby nie zmieniał podejścia, bo to klucz do jego sukcesów - dodaje Komarnicki. Jego zdaniem wychowanek Stali Gorzów bardzo się zmienił. -Rok temu chciał za bardzo. Teraz jest dojrzalszy. Wyrzucił z siebie wszystkie złe rzeczy - tłumaczy.
- Bartek robi wszystko na wielkim luzie. Teraz będzie mu o to jeszcze łatwiej, bo bardziej denerwują się rywale. On ma dziewięć punktów zaliczki. Nie obawiam się, że sukces jest blisko i z tego powodu zje go presja. Pod większym ciśnieniem był w Vojens, bo musiał gonić, a doskonale poradził - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO Chińczycy chcieli aresztować Buczkowskiego. Za brak wizy
Zobacz także: Telefon Falubazu do Bydgoszczy. "Może jest jakiś patent na odwrócenie losu"
Za plecami Zmarzlika znajdują się Emil Sajfutdinow i Leon Madsen. Komarnicki twierdzi, że większym zagrożeniem będzie ten pierwszy. - Kibice są podzieleni, ale moim zdaniem głównym zagrożeniem jest Emil. Z Madsena trochę zeszło już powietrze - uważa były prezes Stali.
Komarnicki nie obawia się również, że Zmarzlik straci formę z powodu niewielkiej liczby startów. Wiadomo, że truly.work Stal zakończyła zmagania w PGE Ekstralidze i czeka na baraże z Arged TŻ Ostrovią. Reprezentant Polski nie powinien jednak tego odczuć. - Dzięki temu śpię spokojniej - mówi. - Tak naprawdę to nie ma znaczenia, że Bartek nie jeździ. Pracuje tak intensywnie, że pewnie nie zauważył żadnej przerwy w sezonie - podsumowuje.