Żużel. Social Speedway 2.0: radosny powrót Grega Hancocka do Europy. Tomasz Lis pogratulował Fogo Unii Leszno

Newspix /  FELIKS / Na zdjęciu: Tomasz Lis
Newspix / FELIKS / Na zdjęciu: Tomasz Lis

Greg Hancock wrócił do Europy z okazji Grand Prix Wielkiej Brytanii i dobrze się bawił. Za to w PGE Ekstralidze nieprzerwanie panuje Fogo Unia Leszno. Obrony tytułu mistrzowskiego "Bykom" pogratulował sam Tomasz Lis.

Podsumowanie weekendu musimy zacząć od Grand Prix Wielkiej Brytanii, gdzie triumfował Leon Madsen. Duńczyk ma się z czego cieszyć, bo nawet jeśli nie zgarnie w tym roku tytułu mistrza świata, to będzie mógł pochwalić się zwycięstwami w turniejach w Warszawie i Cardiff. Wychodzi na to, że największe żużlowe areny lubią 31-latka.

Wyświetl ten post na Instagramie.

What a night @speedwaygp

Post udostępniony przez Leon Madsen 30 (@leonmadsenracing)

Swoją chwilę radości miał też w stolicy Walii Bartosz Zmarzlik. Może nie wygrał Grand Prix Wielkiej Brytanii, ale ustrzegł się wpadki na ostatniej prostej do historycznego złota. Siedem punktów zapasu przed ostatnią rundą Grand Prix w Toruniu wydaje się być wystarczające.

Przy okazji Grand Prix Wielkiej Brytanii mogliśmy zobaczyć w Europie Grega Hancocka. Wprawdzie nie na motocyklu żużlowym, ale cieszy to, że Amerykanin znalazł chwilę, by odwiedzić Stary Kontynent. Jak widać na zdjęciach, uśmiech nie znikał z jego twarzy.

Przed turniejem w Cardiff swoich sił na motocyklu żużlowym po raz kolejny próbował John McGuinness. Brytyjczyk znany jest ze zwycięstw w motocyklowych wyścigach ulicznych, zwłaszcza na wyspie Man. O ile ścigacze są mu niestraszne, o tyle ze złożeniem się w łuk 47-latek miewa problemy.

W Grand Prix Wielkiej Brytanii dobry występ zanotował Jason Doyle, dzięki czemu wzrosły szanse Australijczyka na zakończenie zmagań w czołowej ósemce. Australijczyk w wyścigu finałowym jako ostatni wybierał pole startowe, co niemal przekreśliło jego szanse jak sukces. Jak widać, Doyle bardzo życzyłby sobie czerwonego kasku w decydującej gonitwie.

Za to w niedzielę poznaliśmy ostateczne rozstrzygnięcia w PGE Ekstralidze. Nie było niespodzianki i po trzeci tytuł mistrzowski z rzędu sięgnęła Fogo Unia Leszno. Sukcesu "Bykom" pogratulował sam Tomasz Lis.

Czytaj także: Finał PGE Ekstraligi wstrzymany z powodu kibiców

Finał w Lesznie nie był porywającym widowiskiem, bo Fogo Unia rozgromiła Betard Spartę Wrocław. Dlatego pomysł, by obejrzeć niedzielne zmagania w tzw. timelapse jest dość rozsądny. Zajmie nam to jedynie osiemnaście sekund.

Leszczynianie wygrali PGE Ekstraligę po raz trzeci z rzędu i w nagrodę dostali okazałe trofeum na własność. Biorąc pod uwagę spore ilości wody mineralnej w klubowym gabinecie, zastanawiamy się tylko czy "byczą" wodą opijano sukces, czy też miała ona pomóc w pokonaniu poniedziałkowego zmęczenia.

"Od zawsze tak było, że Leszno w Polsce rządziło" - przekazał Piotr Pawlicki po finale PGE Ekstraligi. Wielu kibiców pewnie nie zgodziłoby się z zawodnikiem Fogo Unii, ale młodszy z braci Pawlickich ma powody do radości. Przynajmniej przez najbliższych dwanaście miesięcy może się określać mianem aktualnego mistrza Polski.

Czytaj także: Jarosław Hampel mistrzem w czołganiu

Wrocławianie za to musieli uznać wyższość rywala z Wielkopolski i po raz kolejny wywalczyli "tylko" srebrne medale. Za wsparcie kibicom na przestrzeni całego sezonu podziękował Maciej Janowski.

Brązowe medale zdobyli za to zawodnicy forBET Włókniarza Częstochowa. Radości z sukcesu "Lwów" nie ukrywał Leon Madsen, który w ostatnich miesiącach mocno zżył się z Jasną Górą. Wydaje się jednak, że Duńczykowi marzy się coś więcej niż trzecie miejsce w PGE Ekstralidze. Za rok będzie szansa poprawić ten wynik.

ZOBACZ WIDEO: Gollob zarzucił mu pranie pieniędzy. W sądzie jednak przegrał

Źródło artykułu: