Mając w pamięci wydarzenia z ubiegłego sezonu właściciele praw do zapewniają, że zrobili dosłownie wszystko, aby kibice tym razem nie wychodzili ze stadionu z poczuciem niedosytu i rozczarowania. - Zdajemy sobie sprawę, że nie byliśmy świadkami wielkiego widowiska. Wyciągnęliśmy jednak wnioski z tamtej imprezy. Analiza nie trwała zbyt długo. Od razu postanowiliśmy, że musimy zrobić coś z tym torem - mówi nam z odpowiedzialnej za cykl firmy One Sport.
CZYTAJ TAKŻE: Pierwszy francuski zawodnik na takim poziomie. Wyznacza własną drogę i ciężko pracuje
Czego dotyczą najważniejsze zmiany? - Na tapetę wzięliśmy jego geometrię, poszerzyliśmy proste o ok. 1,5 metra. Ponadto dowieźliśmy ok. 1,5 tys. ton więcej nawierzchni, dzięki czemu łuki są bardziej nachylone. Oprócz tego, że zawodnicy będą mieli więcej miejsca na wyprzedzanie, tym zabiegiem chcemy umożliwić im kilka ścieżek i linii do jazdy. Długość obiektu pozostała bez zmian. Właściwie to niewiele da się z nią zrobić. Wciśnięcie toru bliżej środka murawy, sprawiłoby, że będzie on bardziej oddalony od trybun. A my chcemy żeby kibice oglądali turniej w komfortowych warunkach, bez zbędnego mrużenia oczu - dodaje.
Lejman zwraca uwagę na kiepską pogodę, która mocno wpłynęła na atrakcyjność turnieju w sezonie 2018. - Ona nam splątała ręce i większy nacisk położyliśmy na bezpieczeństwo zawodników. Pod tym kątem wywiązaliśmy się ze swoich zadań. Teraz jesteśmy optymistami. Na bieżąco obserwujemy prognozy i wygląda na to, że mimo końcówki września aura nie spłata nam figla - podkreśla.
Jednodniowa arena w nowym "Kotle Czarownic" jest już praktycznie ułożona. - W tej chwili trwają prace kosmetyczne, ale patrząc jak się związała, jesteśmy przekonani, że sobotnie zawody będą dużo ciekawsze niż w poprzedniej kampanii SEC. Schemat tworzenia toru na Stadionie Śląskim był praktycznie identyczny jak poprzednio. Wjechaliśmy na chorzowski obiekt dziesięć dni wcześniej. To wystarczający okres, aby dopiąć wszystko na ostatni guzik. Sam tor jest gotowy po trzech dniach. Później zostaje jego pielęgnacja, tak aby oddać go żużlowcom w idealnym stanie - wyjaśnia.
CZYTAJ TAKŻE: Henryk Grzonka: Zmarnowało nam się pokolenie utalentowanych żużlowców
Za budowę toru odpowiedzialny jest były menedżer klubu z Torunia - Jacek Gajewski. - Oczywiście sam nad nim nie siedzi. Ma kilkanaście osób do pomocy, ale on nadzoruje całość prac. Sprowadziliśmy m.in. doświadczonego człowieka, który był kiedyś toromistrzem. Zna się na robocie. Chcę podkreślić wielkie zaangażowanie naszej ekipy. Mamy świetną organizację, a sztab ludzi odpowiedzialnych za to przedsięwzięcie nabiera co roku większego doświadczenia. To pozwala nam działać z coraz większym spokojem - zaznacza Lejman.
ZOBACZ WIDEO: Gollob zarzucił mu pranie pieniędzy. W sądzie jednak przegrał