TAURON SEC. Karol Lejman: Czekamy na rozstrzygnięcia w FIM-ie. Chcemy robić dużo większe rzeczy niż teraz (wywiad)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen w kasku niebieskim
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen w kasku niebieskim

Karol Lejman z One Sport zdradza w rozmowie z nami, że organizacja TAURON SEC nie jest szczytem marzeń, dla jego firmy. Polacy chcą więcej i można się tylko domyślać w co celują. Jak aktualnie wyglądają na tle możnych z Grand Prix?

[b][tag=71535]

Kamil Hynek[/tag], WP Sportowe Fakty: Siódmy rok organizujecie zawody cyklu SEC. Wasza marka jest już na tyle rozpoznawalna, że coraz łatwiej jest wam zachęcić zawodników o uznanej klasie. A może jesteście już w tak komfortowej sytuacji, że sami wchodzą do was drzwiami i oknami? Nie jesteście już postrzegani jako ubogi krewny Grand Prix?[/b]

Karol Lejman, One Sport, przedstawiciel organizator cyklu SEC: Naszym celem nigdy nie była rywalizacja z szefami GP. Nie mamy szans stawać z nimi w szranki o palmę pierwszeństwa. Znamy swoje miejsce w szeregu i wiemy jaka jest hierarchia. Chcieliśmy stworzyć fajną alternatywę dla żużlowców, którzy marzą, aby w tym GP w przyszłości się znaleźć, a u nas dostają okazję wypłynięcia na szersze wody. Od jakiegoś czasu tworzymy fajny pomost. Przykład Leona Madsena jest tutaj najwłaściwszy. W tym roku spisuje się znakomicie, ma olbrzymią szansę, aby sięgnąć po medal IMŚ, a dostał stałą dziką kartę na jazdę w GP w głównej mierze przez to, że zwrócił na siebie uwagę zgarniając złoto w SEC. Poza tym nasze turnieje, to doskonała forma przetarcia dla młodych, ambitnych zawodników w poważnych rozgrywkach.

CZYTAJ TAKŻE: Gajewski: Tor w Chorzowie będzie inny. Staramy się o widowisko

Myśląc perspektywicznie i lekko wybiegając do przodu, bylibyście w stanie przejąć pałeczkę od BSI, czy kwestie finansowe są nie do przeskoczenia Organizacyjnie zakładam, że nie byłoby problemów.

ZOBACZ WIDEO: Stelmet Falubaz szykuje bombę transferową? Chodzi o zawodnika zagranicznego!

Ciężko mówić o pieniądzach. Dla nas papierkiem lakmusowym był zeszłoroczny finał na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Pierwszy raz braliśmy na siebie tak duże przedsięwzięcie. Pokazaliśmy, że jesteśmy mocni. Udowodniliśmy sobie i światu, że jesteśmy w stanie wziąć na barki podobne wyzwania. Pracujemy z grupą doświadczonych ludzi, którzy potrafią tworzyć wielkie rzeczy, a to nas pcha do przodu. Wracając do aspektów finansowych. Trzeba przyjrzeć się głębiej, kto stoi za BSI. Mamy do czynienia z ogromnym koncernem w sferze globalnej. Pewnej skali nie przeskoczymy i mamy tego świadomość. Jeśli chodzi o stawki, które obowiązują w GP, one są dosyć zbliżone do tych naszych w SEC. Tutaj musimy też wziąć na warsztat szerszą perspektywę. Różnica nie jest tak duża w porównaniu do tego, jakie przychody generuje GP i my, pamiętając, ile płacą polskie miasta za organizację jednej rundy IMŚ. Przepaść w tym wypadku jest znaczniejsza.

Aspiracje rozumiem jednak macie na "coś większego". Grand Prix to towar luksusowy, wyżej już poprzeczki podnieść się nie da?

Temat jest bardziej aktualny niż się wydaje. Przetarg i gra o zarządzanie światowym żużlem już trwa. Od razu chcę zastrzec, iż mierzymy siły na zamiary. Sami nie dalibyśmy rady rzucać się na tak głęboką wodę. Mogę jednak zdradzić, że udało nam się razem z zaufanymi partnerami utworzyć pewną przestrzeń biznesową, która daje nadzieje, że będziemy mieli jakiś mocny wkład w budowaniu światowego speedway'a. Czy do tego dojdzie i jakie będą szczegóły? Trzeba poczekać kilka miesięcy.

Czyli można rozumieć, że w przetargu wystartujecie i ta koperta z One Sport gdzieś się na stole przy nowym rozdaniu znajdzie?

Niekoniecznie. Trochę inaczej planujemy podejść do tematu. Wspominałem wcześniej, że pod względem finansowym nie mamy szans konkurować z jedną z najpotężniejszych firm eventowo-marketingowych na świecie. Mierzymy siły na zamiary.

GP ma Stadion Narodowy, SEC ma Stadion Śląski. To jest taki zdrowy układ, gdzie każdy znalazł swoją działkę. Przypomina mi to trochę casus z Czech. Tam GP jest w Pradze, a Zlata Prilba w Pardubicach. Kilka ładnych lat temu mówiło się o próbie zamiany, ale raczej szybko ten wątek upadł. Zdecydowano się nie ruszać legendarnych zawodów. A wam się nie marzy "wejście" do Warszawy?

Turniej w Warszawie stał się już symbolem żużla w ujęciu światowym. Fantastyczny pod kątem naszej polskiej publiczności. Nawet nie myśleliśmy o tym żeby startować tam z rundą mistrzostw Europy. To stadion, który jest zarezerwowany dla GP i ma te zawody w genach. Nie oszukujmy się, ciężko byłoby nam skupić taką frekwencję, patrząc przez pryzmat zainteresowania poszczególnymi rozgrywkami w Polsce. Całość oceniliśmy przez algorytm ekonomiczny. Doszliśmy do wniosku, że w śląskiej aglomeracji podobna impreza ma siłę się przebić. W 2018 odnieśliśmy sukces i liczymy, że teraz będzie podobnie.

Wchodząc na Stadion Śląski mierzycie się z legendą. To kawałek historii żużla. Wypełniony po brzegi stary "kocioł czarownic" widział niesamowite rzeczy i wprost eksplodował z radości w 1973 roku.

Stadion Śląski urzekł nas magią, swoją historią, że po przebudowie możemy kontynuować tradycje wielkich imprez. Czujemy olbrzymią nobilitację, iż jest nam to dane. Poza tym czuć tu ducha Jerzego Szczakiela, pierwszego biało-czerwonego mistrza świata. Opowiadał nam niedawno, jak łezka mu się w oku kręciła, gdy z rozrzewnieniem wspominał wydarzenia sprzed czterdziestu sześciu lat.

Drugi raz z rzędu organizujecie SEC w Chorzowie. Znów w terminie wrześniowym. Wiadomo jak kapryśna aura jest o tej porze roku. Nie lepiej przenieść zawody na Stadionie Śląskim na wcześniejszą datę?

Coś w tym jest. Rozumiemy, że imprezy na początku roku, albo sezonu, gdy kibic jest na "żużlowym głodzie" są ciekawszym rozwiązaniem z ich punktu widzenia. Liczymy się z tym. Potem rozkręca się liga i skupienie fanów jest zwrócone w tę stronę. Pogoda odgrywa w tej układance duże znaczenie. Pod koniec września różnie bywa, teraz jest doskonała, lecz równie dobrze mogła być fatalna. Jesteśmy otwarci na dyskusję. Celów mamy bez liku. Niedaleka przyszłość przyniesie wiele odpowiedzi na różne pytania. A to zdeterminuje nasze kolejne ruchy i działania.

A jest opcja przerzucenia Chorzowa wcześniej, czy kłopot jest z dostępnością stadionu?

Jak najbardziej, ale trudno na gorąco mi się wypowiedzieć, kiedy nie zamknęliśmy jeszcze czekającego nas turnieju i całej edycji. Może zainaugurujemy cykl SEC właśnie od Chorzowa? Wniosków do wyciągania będzie multum. Pamiętajmy, że ten sport wiąże się z nieustanną loterią. Nikt nam nie da zapewnienia, że np. kwiecień w przyszłym roku będzie piękny.

Macie na rynku zagranicznym w orbicie zainteresować inne wielkie obiekty, czy skupiacie się na dopieszczeniu i zacieśnieniu relacji ze Śląskim? Na mapie znajdują się też nowe ciekawe obce kierunki, jak Francja, która się prężnie rozwija, a jest wciąż trochę nieodkrytym lądem. Szwecję, Danię, Niemcy waszą ofertę już poszerzyły. Pytam pod kątem GP, gdzie te tory praktycznie się nie zmieniają i kibice mają powoli dość tych samych, "oblatanych" lokalizacji.

Monitorujemy na bieżąco to, co się dzieje na rynku, analizujemy kto idzie do przodu. My też nie mamy zamiaru stać w miejscu. Jest apetyt na ekspansję, wkroczenie w kolejne rejony. Francja jest dobrym tropem. Widzimy jaką reklamę temu krajowi robi David Bellego. Nasze zainteresowanie przykuł np. ośrodek w węgierskim Nagyhalasz. Tam odbył się w bieżącym sezonie SEC Challenge. Mamy pod lupą rosnący przypływ sympatyków żużla na Ukrainie, w Równem. Oprócz aspektów ekonomicznych, chcielibyśmy dać impuls żużlowi w konkretnym regionie. Żeby dyscyplina się rozwijała. To jest z korzyścią dla wszystkich.

CZYTAJ TAKŻE: Skończyło się na strachu. Do Sundstroema dociera powoli co się stało

Zahaczając o GP, bo do tego poniekąd także odnosiło się pytanie. Promotor i FIM są odpowiedzialni za światowy żużel. Przy ich sporo większych możliwościach biznesowych i finansowych bezwzględnie powinni walczyć, aby żużel na wielu rynkach nie zginął. Uważam, że przy tych dostępnych narzędziach, na przestrzeni lat nie zostało zrobione tyle, ile mogło. Obracamy się na tych samych obiektach, emocji sportowych jest jak na lekarstwo. Brakuje mi tam myślenia otwartego żeby spróbować nawet gdzieś zaryzykować. My jako One Sport już w pierwszym sezonie porwaliśmy się na rundę w rosyjskim Togliatii i przyszedł nadkomplet publiczności. Gdybyśmy dysponowali podobną kasą jak BSI, gwarantuje, że odważniej zaatakowalibyśmy geografię żużla. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie w stanie, to robić i niekoniecznie z SEC, ale i innymi rozgrywkami, które być może uda nam się realizować pod jakimś szyldem.

Cztery turnieje SEC, to na teraz liczba optymalna, czy będą czynione starania o powiększenie waszego sztandarowego projektu? Orzech do zgryzienia macie ciężki, wcisnąć kolejne rundy w napchany kalendarz nie byłoby łatwą sztuką.

Nie myślimy o takim kroku. Nie ma pomysłu rozszerzenia liczby turniejów. Cztery jest cyfrą optymalną i stabilną. Praktycznie w jednym momencie udaje nam się wbić w terminarz. Mieścimy się w okresie wakacyjnym, w przeciągu dwóch miesięcy. To się sprawdza, jest super i modyfikacje w naszym odczuciu nie mają sensu. Wiemy, że rozgrywki ligowe w Polsce generują największą uwagę kibiców, wszelkiej maści turniejów, imprez jest coraz więcej i wchodzenie w paradę nie jest nikomu do szczęścia potrzebne.

Rozumiem, że formuła Speedway Best Paris się wyczerpała i do niej nie wracacie, ale może jest kolejna inicjatywa na horyzoncie? Taka, która miałaby dla fana jakieś znaczenie. Kibic lubi posiadać przeświadczenie, że zawody są o "coś".

Czekamy, jakie rozstrzygnięcia zapadną w FIM-ie. Kto będzie zarządzał cyklem Grand Prix. Jeżeli wszystko ułoży się po naszej myśli, będziemy robili dużo większe rzeczy w sporcie żużlowym niż do tej pory.

Źródło artykułu: