Żużel. Skończyło się na strachu. Do Linusa dociera powoli, co się stało (wywiad)
Coraz lepsze informacje dobiegają do nas z obozu Linusa Sundstroema. Zawodnik, który w wyniku niedzielnej kraksy podczas Mem. H. Żyto na torze w Gdańsku doznał rozległych obrażeń, a przez moment istniało poważne zagrożenie życia, wraca do zdrowia.
CZYTAJ TAKŻE: Zdunek Wybrzeże Gdańsk ma wiernego kapitana
Zaraz po karambolu podejrzewano pęknięcie wątroby. Definitywnie wykluczono je w środę rano. Lekarze potrzebowali poobserwować parę dni, jak ona się zachowuje. Nie było krwawienia więc doktorzy zachowywali spokój. Podejrzewali, że pojawiła się na niej ryska, która może doprowadzić do pęknięcia. Dzięki Bogu tak się nie stało i chłop będzie żył długo i szczęśliwie!
Jak na na tę chwilę wygląda stan zdrowia Linusa?
Z godziny na godziny coraz lepiej.
Z czym więc teraz jest największy problem w przypadku Sundstroema. Już "tylko" pogruchotane kości?
Właściwie tak, sen z powiek spędza roztrzaskana noga i ręka. Żeby być precyzyjniejszym, to złamane jest udo i wysoko przy barku ramię. Linusa czekają dwie długie i wyczerpujące, kosztujące mnóstwo sił operacje. Wspominałem, że narządy są całe, a to najważniejsze. Ponadto zostanie przeprowadzone jeszcze jedno dodatkowe badanie głowy, ponoć potwierdzające, że jest z nią wszystko w porządku.
Jak to?
Takie rzeczy trudno jednoznacznie od razu zdiagnozować z prostej przyczyny. Człowiek zachowuje się przy nich tak samo. Linus tracił pamięć, świadomość, delikatnie nam "wariował". We wtorek po przyjeździe do Piekar praktycznie natychmiast przebadano go tomografem i położono na intensywną terapię. Natomiast od środy rano jego stan się, co warte podkreślenia znacząco poprawia.
ZOBACZ WIDEO: Stelmet Falubaz szykuje bombę transferową? Chodzi o zawodnika zagranicznego!
Jak się czuje?
Psychicznie jest podłamany, ponieważ powoli dociera do niego, co się stało i w jak poważnym karambolu uczestniczył.
Czyli odzyskał już przytomność na tyle żeby się z wami porozumiewać?
Do Polski przyjechała rodzina Linusa i na razie dozujemy emocje. Głowa jest obita i nie chcemy go skatować psychicznie. Wie, że miał wypadek na żużlu i zdaje sobie sprawę, że jest kłopot z dolną oraz górną kończyną. Z dużym spokojem, bez zbędnego pośpiechu staramy się go przygotować, do tego, co będzie się działo później.
Jakie są dalsze kroki lekarzy względem Szweda?
Mamy nadzieję, że jeszcze w piątek Linus zostanie przeniesiony z OIOM-u na oddział chirurgiczny, a potem w ciągu trzech może czterech dni zapadnie decyzja o zabiegach. Ta jest w rękach specjalistów i Linusa. Najważniejsze obecnie w jego przypadku, to odżywienie się, nabieranie sił i energii żeby ten organizm stawał się mocniejszy. Co nie zmienia faktu, że lekarze chcą jak najszybciej zająć się, zwłaszcza nogą. Im prędzej będzie ona zoperowana, tym przyspieszony zostanie proces dochodzenia do zdrowia.
Pewnie trudno teraz mówić o powrocie na tor, gdy nie wiecie, kiedy Sundstroem wyjdzie ze szpitala w Piekarach Śląskich?
W ogóle o tym nie myślimy. Mamy poważniejsze sprawy do ogarnięcia. Najpierw trzeba przejść żmudną drogę dochodzenia do zdrowia i sprawności. W dalszej perspektywie czeka Linusa trudna i męcząca rehabilitacja. Ale pamiętajmy, iż wiążące decyzje leżą najpierw w gestii medyków, dopiero później samego zawodnika. My nie będziemy na pewno naciskać na Linusa. Pamiętajmy, że Jarek Hampel zanim ponownie stanął pod taśmą wylizywał się ze złamanego uda półtora roku. Patryk Rolnicki z kolei już po trzech miesiącach wsiadł na motocykl.
Podobno szybko po wypadku zareagował prezes polskiego klubu Linusa PGG ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek. Jaką rolę odegrał w tym, że trafiliście do placówki w Piekarach Śląskich?
Ogromną. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni za okazaną pomoc. Należy mu się olbrzymi szacunek. Pozostajemy na łączach praktycznie trzy razy dziennie. Dopytuje, interesuje się losem Linusa, nie ma chwili by nie zasięgał języka, czy czegoś nam nie potrzeba. Mi.in. dzięki staraniom pana prezesa, nad Linusem roztoczono najlepszą, dostępną opiekę.
CZYTAJ TAKŻE: Betard Sparta powinna zatrzymać Jamroga. Lepszego Polaka nie znajdzie