Człowiek, który na żywo widział wszystkie rundy Grand Prix był oczywiście wzruszony, gdy na najwyższym stopniu podium IMŚ stanął kolejny jego rodak. - Mamy trzeciego Polaka mistrza świata. Przed Bartoszem Zmarzlikiem po tytuły mistrzowskie sięgali Jerzy Szczakiel w 1973 roku i Tomasz Gollob w sezonie 2010. Bartosz Zmarzlik zasłużył na złoty medal. Należy go podziwiać, bo już w tym wieku osiągnął niesamowity sukces - podkreślał Jerzy Kanclerz po zawodach w Toruniu.
Jak większość, Kanclerz uważa, że runda w Vojens była kluczowa do zdobycia mistrzostwa świata przez Bartosza Zmarzlika. - Mówiłem Bartkowi, że nadejdzie taki turniej, że odskoczy rywalom. Nie wiedziałem, czy to będzie Vojens czy na innym torze. Stało się to w Danii, gdzie Madsen nie wytrzymał presji i Bartek odskoczył - ocenia prezes Polonii Bydgoszcz.
Bartosz Zmarzlik został namaszczony na swojego następcę przez Tomasza Golloba. Polski żużlowiec wszech czasów pomógł młodszemu rodakowi. - Tomek przekazał mu wskazówki, które w nim były zakorzenione. Bartek to wykorzystał i ten jest w takim miejscu, w jakim jest - dodaje Kanclerz.
Na sukces Tomasza Golloba Polska czekała aż 37 lat od pierwszego mistrzostwa Jerzego Szczakiela. Teraz od złota minęło zaledwie 9 lat. Nic więc dziwnego, że ten triumf smakował nieco inaczej. - Przeżywamy to inaczej. Sukces Bartka jest też niesamowity. Tomasz Gollob ścigał się z najlepszymi zawodnikami jak Rickardsson, Crump czy Nielsen. W tej chwili na poziomie Bartosza Zmarzlika jest pięciu, sześciu żużlowców. Bartek jest na tyle młody, że może zostać pierwszym Polakiem, który sięgnie po dwa lub trzy tytuły mistrza świata - kończy nasz rozmówca.
Zobacz także: Leon Madsen przepuścił szturm na złoto
Zobacz także: Trzy duże zmiany w Grand Prix
ZOBACZ WIDEO: Frątczak chętnie wziąłby Falubaz