Piotr Pawlicki we wtorek wysłał L-4 (więcej przeczytasz TUTAJ). Nie pojedzie w finale Złotego Kasku. Maksym Drabik wysłał L-4 w środę (więcej przeczytasz TUTAJ). Nie pojedzie w piątek w ZK i w sobotę w meczu Polska - Reszta Świata. Trener Marek Cieślak przyznał, że w poniedziałek na Gali PGE Ekstraligi dowiedział się pocztą pantoflową, że PZM dostanie zwolnienie lekarskie od Drabika. Maksym był na tej imprezie, na kontuzjowanego nie wyglądał. Jeśli chodzi o Pawlickiego, to L-4 wiąże się z zabiegiem wyjęcia śrub.
- To wygląda na jakiś bunt - mówi nam Wojciech Żabiałowicz, który podziela pogląd, o jakim usłyszeliśmy w PZM, że przecież Pawlicki w prywatnej klinice mógł się umówić na zabieg kilka dni później, a Drabik, o ile miał problemy, mógł o nich powiedzieć trenerowi kadry w cywilizowany sposób na poniedziałkowej Gali. - Jasne, że Piotr mógł te kilka dni poczekać. Sposób załatwienia sprawy przez Drabika też każe się zastanawiać, czy naprawdę chodzi o kontuzję. Mnie to wygląda na granie na nosie trenerowi i związkowi.
- Gdybym ja dostał powołanie albo miał występ w Złotym Kasku, który daje przepustkę do eliminacji Grand Prix, to absolutnie bym nie odmówił. Orzeł na piersi to mobilizacja - komentuje Żabiałowicz. - Tym bardziej trzeba wyjaśnić temat tych zwolnień, żeby wiedzieć, co jest tutaj grane. Nie sądzę, żeby to był minimalizm ze strony zawodników. Marek Cieślak musi to koniecznie wyjaśnić z chłopakami.
- Trzeba okrągłego stołu, bo to nie jest rozmowa na telefon - kontynuuje Żabiałowicz. - I trzeba to zrobić teraz, żeby nie doszło do takiej sytuacji, że za chwilę ubędzie nam w kadrze zawodników z potencjałem. Widzimy, co dzieje się w piłce, gdzie trener sobie nie radzi, gdzie zawodnicy grający w dobrych zagranicznych ligach są sfrustrowani. W żużlu sukcesy akurat mamy, ale wykluwa się coś groźnego i trzeba temu zaradzić. Nie każdy jest Smektałą, który w pięć sekund decyduje, że będzie na kadrze.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy