Co zatem skłoniło doświadczonego i utytułowanego żużlowca do tego, by podjąć jeszcze rękawice? - Sponsorzy odegrali bardzo ważną rolę w tym, że namówili mnie na kontynuowanie kariery. Zabezpieczenie sprzętowe to jest plus i element składowy, który przyczynił się do przejścia do Ostrowa. Nie ukrywam, że miałem problemy ze sprzętem w minionym sezonie. Średnia biegowa może nie była najgorsza, ale ja czułem niedosyt - nie kryje Rafał Okoniewski.
Żużlowiec, który największe sukcesy święcił jako junior powoli, nosił się z zamiarem zakończenia kariery sportowej. - Faktycznie, takie myśli chodziły mi po głowie. Gdyby nie telefon od pana Jana Garcarka, pewnie już bym się na to zdecydował. Przedstawienie nowych perspektyw w Ostrowie dało mi impuls, żeby jeszcze spróbować. O aklimatyzację jestem spokojny. Znamy się z kolegami od lat. Jeździliśmy razem. Słyszałem, że atmosfera w zespole już jest świetna, a to jest podstawa do sukcesów - podkreśla Okoniewski.
Impulsem dla 39-letniego żużlowca była także wizja współpracy z niemieckim tunerem, który będzie bardzo blisko związany z TŻ Ostrovia. (Więcej o tym TUTAJ). - W Ostrowie są nowe możliwości, jeśli chodzi o sprzęt. Jestem otwarty na współpracę z Antonem Nischlerem. Liczę, że z tunerem dojdziemy szybko do porozumienia i przekażę mu swoje sugestie, czego potrzebuję. Czekam na ten sezon z utęsknieniem i niecierpliwością. Chciałbym już dopasowywać te silniki. W przeszłości miałem okazję jeździć na silnikach od Antona Nischlera, ale nie mieliśmy wtedy takiego kontaktu i dojścia do tunera, jak to ma być teraz w Ostrowie - zaznacza Rafał Okoniewski.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zszokował kibiców. "Lekarz w Polsce widząc moją nogę zbladł"
TŻ Ostrovia będzie dziewiątym klubem w karierze Rafała Okoniewskiego. W większości spędzał po dwa, trzy, a nawet cztery sezony. - Nie jestem typem, który co roku zmienia klub, choć w tych ostatnich latach tak wyszło. Do Łodzi też szedłem z taką myślą i nawet rozmowy na temat przyszłości były prowadzone w trakcie sezonu i pod jego koniec. Poczułem się niechciany w Łodzi. Chciałbym jeszcze coś udowodnić i pokazać, że stać mnie na dobry wynik - nie kryje 39-letni żużlowiec.
- Powiem szczerze, że my lubimy dawać szanse zawodnikom, na których już niewielu liczy. Proszę sobie przypomnieć, jakie głosy były, kiedy dokładnie rok temu ściągaliśmy do Ostrowa Tomasza Gapińskiego. Mówiono, że nic z tego nie będzie, że kogo my bierzemy. Proszę zobaczyć, jaki sezon odjechał Tomasz w barwach ostrowskiego klubu. Liczę, że podobnie będzie z Rafałem Okoniewskim, który odpowiednio dosprzętowiony okaże się naprawdę skutecznym zawodnikiem. Nie patrzymy w metrykę. To są wciąż żużlowcy z ambicjami, którzy mają coś do udowodnienia - mówi Jan Garcarek, prezes Auto Partner Garcarek.
Trzeba przyznać, że sponsor z Ociąża lubi przywracać do sportowego życia zawodników, którzy nie tylko myślami byli już na emeryturze. Swego czasu, w 2010 sensacyjnie wręcz na tor, za namową braci Garcarków wrócił przecież Robert Sawina, który wcześniej w lidze startował w 2006 roku.
Zobacz także: 2. Liga Żużlowa tylko dla Polaków?