Rozgrywki żużlowe w Polsce prawdziwy boom przeżyły na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy do na polskich torach pojawiły się między innymi takie nazwiska jak Hans Nielsen, Tommy Knudsen, Tony Rickardsson i wielu innych zawodników ze światowej czołówki. Polscy zawodnicy w konfrontacji z asami światowego speedwaya wypadali blado. Wiązało się to przede wszystkim z lepszym dostępem zawodników zagranicznych do najlepszych silników i części. Dopiero w ostatniej dekadzie nastąpiła wyraźna zmiana w kontekście dostępu polskich zawodników do najlepszego sprzętu. Wielu z nich podjęło również współpracę z najlepszymi zagranicznymi tunerami. To spowodowało, że większą rolę zaczęły ogrywać przysłowiowe niuanse, które decydują o postawie poszczególnych zawodników. Coraz częściej słyszymy o problemach sprzętowych zawodników, które uniemożliwiły im dobry start. Na czym faktycznie polegają "problemy sprzętowe" żużlowców?
- Nie ma nowinki, która w ostatnim czasie zrewolucjonizowałaby przygotowanie sprzętowe. W moim odczuciu wszystko zależy od tunera. To na nim spoczywa największa odpowiedzialność za odpowiednią jakość sprzętu. Jeżeli chodzi o części to jeździ się nadal na tych samych krzywkach co 10 lat temu, na tych samych tłokach co 20 lat temu i 5 lat temu. Są co prawda korbowody lepsze niż kiedyś, są z lepszego materiału i dłużej służą zawodnikom. Zmianie ulega technologia produkcji poszczególnych części, ale jeżeli chodzi o parametry samych części, to nie mamy tutaj do czynienia z rewolucją. Kiedyś zawodnicy jeździli na tak zwanych długich i krótkich skokach. Dzisiaj chyba wszyscy jeżdżą na krótkim skoku silnika. Nie spotkałem w ostatnim czasie zawodnika, który startowałby na długim skoku. W ostatnim czasie pewną nowinkę zastosował Jason Crump, który startuje na silniku, w którym jest inny sposób zamocowania cylindrów do karterów. Jednak biorąc pod uwagę ostatnie dziesięć lat to trudno wskazać coś, co można by uznać za rewolucję w przygotowaniu sprzętu żużlowego. W większości przypadków jest tak, że trzeba mieć również szczęście przy zakupie silników i sprzętu, bo czasami kupuje się 50 takich samych części zamiennych i żadne nie spełniają oczekiwań - powiedział jeden z najlepszych mechaników w Polsce, pragnący jednak zachować anonimowość.
O lepszej postawie zawodników bardzo często decydują niuanse lub pojedyncze rozwiązania przyjęte przez mechaników lub tunera danego zawodnika. - Była przez dwa ostatnie lata popularna głowica z wlotem paliwa ssącym owalnym, a standardowo wlot jest okrągły. Przez pewien okres były owalne i każdy miał możliwość wyboru. Dużo rozwiązań można znaleźć w samej głowicy. Fabryki nie robią niczego za tunerów. W tej chwili jeżeli chodzi o silniki to mamy dominację GMów. Głównie dlatego, że są to silniki bardziej elastyczne i zwłaszcza w przypadku turniejów Grand Prix taki silnik łatwiej dopasować. Jest również bardziej wytrzymały i nie trzeba tak często remontować jak Jawy. Jeżeli ktoś jednak preferuje silniki wysoko-obrotowe, to Jawa jest dla niego najlepszym rozwiązaniem. Trzeba jednak przestawić się na jeden typ motocykla, bo korzystanie i z Jawy i GMa nie sprawdza się w dłuższym okresie - dodał mechanik współpracujący z najlepszymi zawodnikami w Polsce i za granicą.
Trudno jednoznacznie wskazać, które z wprowadzonych w ostatnich latach rozwiązań są przełomowe w przygotowaniu motocykli. Z pewnością przełom nastąpił w momencie wprowadzenia tak zwanych leżących silników. Nasz rozmówca zdradza również, gdzie widzi największe pole do popisu dla mechaników. - Wiele zmieniło się w ramach samego przygotowania silnika. Kiedy pojawiły się leżące silniki to był problem z gaźnikami. Trudno było znaleźć odpowiedni ale na przestrzeni ostatnich lat to się poprawiło. Największy postęp widzę w przygotowaniu ram. Były również problemy z dobraniem odpowiednich łańcuszków sprzęgłowych. W ostatnim czasie one się wydłużyły po to, aby energia z wału nie obciążała tak bardzo silnika. Właśnie w zakresie tych rzeczy widzę największe pole do popisu dla mechaników. Dzisiaj, kiedy ten poziom sprzętowy jest bardzo wyrównany, szczególne znaczenie ma jak najlepsze spasowanie ze swoim torem. Zawodnicy mając czas powinni przyjechać na tor i tak się z nim zapoznać, że będą w ciemno wiedzieli, jakie dobrać ustawienia. Tylko opady deszczu lub polanie toru wodą powinno powodować odpowiednie korekty w ustawieniu. Jeżeli zawodnicy podchodzą do tego sumiennie, to zawodnikom przyjezdnym jest trudno nawiązać walkę. Dzisiaj obserwuję, że jest pewna grupa zawodników, która nawet bardzo zaniedbała odpowiednie dostosowanie do własnego toru. Problemy zawodnika na wyjeździe są w pewien sposób zrozumiałe, ale na własnym torze, nie powinno to mieć miejsca. Oczywiście najlepsi zawodnicy wystarczy że spojrzą na tor i wiedzą co trzeba zrobić. Z rozmów między zawodnikami i mechanikami można wywnioskować jaki tor był na poprzednich zawodach. Wiadomo, że na przykład we Wrocławiu czy Lesznie jest przyczepnie. W Bydgoszczy z kolei twardo. Zawodnik z danego klubu będzie miał zawsze przewagę pod warunkiem, że ją odpowiednio wykorzysta u progu sezonu - dodał mechanik.
Ciemną stroną przygotowania sprzętowego zawodników są próby omijania przepisów regulaminowych. Najwięcej "kombinowano" w zakresie odciążania motocykli. Stosowano specjalne odważniki, które w przypadku kontroli motocykla nie wykazywały uchybień. Usunięte dawały jednak lekką przewagę zawodnikowi. Mówiono również o tym, że do paliwa dolewane są specjalne "mikstury" mające pomóc zawodnikom. Możliwe, aczkolwiek bardzo rzadko spotykane są próby przelitrażowania silnika.
Jak widać mechanicy i tunerzy mają pełne pole do popisu. Jednak w kontekście równego dostępu do najlepszej klasy sprzętu i części, problemy zawodników nabierają zupełnie innego znaczenia. W przypadku tak wyrównanej stawki coraz większe znaczenie odgrywa odpowiednie przygotowanie fizyczne, a przede wszystkim mentalne zawodników. Właśnie na odpowiednie przygotowanie mentalne i częstą bezradność zawodników zwrócił uwagę menedżer Rune Holty - Robert Gęsiarz. - Problemy są w sprzęcie, przygotowaniu nawierzchni toru a w wielu przypadkach również w głowie zawodników. Czasami jest również tak, że trudno określić, na czym polegał problem zawodnika. Proszę spojrzeć na Jarosława Hampela. Ten zawodnik będzie reprezentował Polskę w Drużynowym Pucharze Świata, w spotkaniach ligowych jest zawsze jednym z najlepiej punktujących zawodników zespołu, a w półfinale IMP zdobył zaledwie 3 punkty. Takie sytuacje się po prostu zdarzają, a zawodnicy niestety nie mają w wielu przypadkach na to wpływu - powiedział Robert Gęsiarz.
Trudno na dzień dzisiejszy określić, co kryje się pod stwierdzeniem problemów sprzętowych zawodników. Jak pokazują powyższe przykłady, sposób przygotowania sprzętu daje dziesiątki powodów do narzekań. Bardzo często problem jednak leży po stronie zawodników, którzy słabszą formę kryją pod płaszczem przygotowania sprzętowego. Często jest również tak, że pewni mechanicy czy tunerzy bez zbędnego rozgłosu wprowadzają rozwiązania, które okazują się pozytywne, a które dopiero po jakimś czasie są odkrywane przez konkurencję. Z pewnością jednak w parze idą zarówno odpowiednie przygotowanie sprzętowe jak i odpowiednia forma zawodnika. I tylko odpowiednie optymalne przygotowanie zawodnika w obu tych aspektach daje mu gwarancję odpowiednich wyników.