Stefan Smołka: Greenhorn Emil
Opadły emocje po Cardiff. Ochłonęły furiackie czerepy. Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Czas na bardziej zdystansowane refleksje nad tym, co zaszło na imponującym Stadionie Tysiąclecia.
Stefan Smołka
Emilu, Emilu! Cóżeś ty synku narobił? Ja wiem - nerwy, ja wiem - młodzieńczy temperament, ja wiem - sportowa i zwykła ludzka ambicja, tym bardziej, że rywal, jak się wydawało, też nie był bez winy - nie święci garnki lepią. Ale.. ty Emilu? Miałeś przecież być wkrótce mistrzem świata! ??? Takie tytuły zawsze na wyrost były (i będą) wypowiadane w odniesieniu do utalentowanego żółtodzioba, ale jeśli do czegoś na przestrzeni wieków zobowiązywały, to przede wszystkim do ciągłej ciężkiej pracy nad sobą, no i.. niestety także, do tak niemodnej dziś wśród młodzieży pokory. Polecam, przy okazji, w sposób szczególny lekturę głębokiego merytorycznie i wzruszającego tekstu Na szczyt przez ciernie red. Bartłomieja Jejdy na najpopularniejszym portalu SportoweFakty.pl, przybliżającego sylwetkę genialnego Ivana Maugera - sześciokrotnego IMŚ, a tam słowa pełne prawdy: ... nie liczą się tylko zwycięstwa. Liczy się satysfakcja.
Tak niewiele trzeba. Po prostu, pochylić głowę po przegranej, podziękować za walkę też nie zaszkodzi, a nawet, co pewnie już zupełnie nie mieści się w gorącej młodej głowie, pogratulować. To są elementy dobrego wychowania. To wszystko tak niewiele trudu kosztuje. Tymczasem swoim skandalicznym zachowaniem na Millennium Stadium, który to obiekt przejął – po legendarnym Empire na Wembley - miano brytyjskiej świątyni speedway’a, nie pokazałeś, młody człowieku nic, żadnej siły, jak ci się może wydaje, ale wprost przeciwnie: żałosną słabość w dziedzinie, którą z takim powodzeniem dotąd uprawiałeś. Pokazałeś mianowicie, iż masz skłonności odchodzić daleko od swojej całkiem dobrze opanowanej specjalizacji, w twoim języku dawniej zwanej motogonki po goriewoj darożkie, które to wyścigi miały Cię wynieść niechybnie ku niebosiężnym szczytom wielkiej sławy i nie mniejszej fortuny. Zmierzasz natomiast najprostszą z dróg ku mało chwalebnej dyscyplinie zwanej po polsku damski boks (za to u nas nawet na więziennych spacerniakach obija się delikwenta). Pojedynki bokserskie na lodowej tafli toczone, tak popularne w hokeju, to jednak zupełnie co innego. To jest nie zalegalizowana rzecz jasna, ale przez dziesięciolecia zwyczajowo utrwalona tradycja, nieodłączny atrybut dyscypliny, zwłaszcza w lidze NHL. Nie dolewajmy może oliwy do ognia! Krzysztof Oliwa jest z całkiem innej bajki.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>