Żużel. Trenerskie żółtodzioby, którym się udało. Prezes Mrozek ryzykuje, ale to może być wejście smoka

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski

Piotr Świderski w sezonie 2020 zadebiutuje w roli pierwszego trenera i poprowadzi PGG ROW Rybnik. Niektórzy twierdzą, że prezes Krzysztof Mrozek podejmuje duże ryzyko. Ostatnie przykłady pokazują jednak, że warto stawiać na młodych szkoleniowców.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. To powiedzenie idealnie sprawdza się w przypadku klubów, które postawiły ostatnio na młodych trenerów. Okazuje się, że ludzie, którzy jeszcze niedawno byli czynnymi żużlowcami, doskonale sprawdzili się w nowej roli.

- Trenerowi, który dopiero zsiadł z motocykla, jest trochę łatwiej, bo jest na bieżąco z kwestiami sprzętowymi. Niedawno jeździł, więc to czuje - mówi nam Radosław Strzelczyk. Prezes Arged Malesa TŻ Ostrovii nie tak dawno zatrudnił w klubie Mariusza Staszewskiego i dziś jest z siebie dumny, bo ma trenera, o którego pytają już kluby w PGE Ekstralidze. W ostatnim czasie podchody robiła truly.work Stal Gorzów, ale Staszewskiemu jest dobrze w Ostrovii i związał się z nią na kolejne trzy lata.

Jak na razie przygoda Staszewskiego z ostrowskim klubem to pasmo sukcesów. 44-latek najpierw wprowadził klub do pierwszej ligi, a w tym roku na zapleczu PGE Ekstraligi jego ekipa była rewelacją rozgrywek. W Ostrovii jest także chwalony za pracę z młodzieżą. Szefostwo klubu uważa go za jednego z najlepszych trenerów młodego pokolenia w Polsce i nie wyobraża sobie, by mógł pracować w innym miejscu.

ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm

Trenerski debiut wypalił także w Poznaniu, gdzie ostatnio pracował Tomasz Bajerski. Dobra robota w drugiej lidze sprawiła, że sięgnął po niego Apator, który powierzył mu misję wprowadzenia drużyny do PGE Ekstraligi. - To było ryzyko, ale po półgodzinnej rozmowie wiedziałem, że się z nim dogadamy - mówi nam prezes PSŻ-u, Arkadiusz Ładziński.

- Nadawał na tych samych falach co my, miał podobną wizję. Kiedy powiedział nam, że treningi przed meczami nie powinny być walką o skład, to wiedziałem, że trzeba dać mu szansę. Ryzyko oczywiście było, bo trener, który niedawno jeździł, staje się z dnia na dzień szefem dla swoich kumpli. Tego można się jednak nauczyć - tłumaczy szef poznańskiego klubu.

Czytaj również: Świderski idąc do ROW-u wpakował się na minę?

Współpracę z młodym trenerem chwalą sobie również w Lublinie, gdzie zatrudniony został Maciej Kuciapa. - Nie miałem obaw, bo mogłem go obserwować jako zawodnika swojej drużyny. Widziałem jego podejście do sportu. Imponowało mi jego przygotowanie fizyczne. Był bardzo pracowity i sumienny. Czułem, że warto go sprawdzić w nowej roli i teraz wiem, że się nie pomyliłem - mówi nam prezes Speed Car Motoru, Jakub Kępa.

- W środowisku żużlowym panuje dziwne przekonanie, że nazwisko uznanego trenera zdziała cuda. To nie jest jednak piłka nożna, gdzie trzeba kreślić wielką taktykę. Liczy się zmysł, trafne obserwacje i dotarcie do zawodnika. Poza tym mam wrażenie, że temu młodemu pokoleniu chce się bardziej pracować - dodaje Kępa.

Jego obserwacje potwierdza Jacek Gajewski, który jako menedżer Get Well Toruń zatrudnił w klubie Roberta Kościechę. - Trener, który niedawno jeździł, musi tylko przestawić myślenie, bo nie można skupiać się już tylko na sobie. Jeśli ktoś to potrafi, to warto na niego postawić - przekonuje Gajewski.

Zobacz także: Świderski nie jest krótkoterminową inwestycją

- Robert nie we wszystkim był od razu idealny. Czasami reagował zbyt emocjonalnie. Doskakiwał od razu do zawodników i próbował im coś przekazać. Tak nie można, bo zaraz po biegu pod kaskiem buzują emocje. Trzeba dać trochę oddechu. Szybko to jednak zrozumiał. Teraz świetnie radzi sobie w Grudziądzu. Szkoli młodzież, ale uważam, że dorósł do roli pierwszego trenera - tłumaczy były menedżer Get Well.

Na koniec warto wspomnieć także o trenerze, który ostatnio stracił pracę. Zwolniony ze Stelmetu Falubazu Adam Skórnicki także miał wejście smoka. W 2014 roku objął w trakcie rozgrywek Unię Leszno, wyciągnął ją z kryzysu i doprowadził do wielkiego finału. Rok później cieszył się już ze złota. Być może kolejnym żółtodziobem, któremu się uda, będzie właśnie Piotr Świderski?

Komentarze (13)
avatar
hmm
9.11.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Różnica między Staszewskim a Świderskim jest taka ,że Stachu jeździł w Ostrowie , był kapitanem , znał środowisko.. ALE to nie wszystko. Stachu miał wolną rękę . Nie miał na sobie presji wyniku Czytaj całość
avatar
gryf
9.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kto jest trenerem , a kto instruktorem po małym kursie? Nadużywacie SF słowa: trener! 
avatar
RybnikUnited
9.11.2019
Zgłoś do moderacji
5
3
Odpowiedz
Najbardziej denerwują mnie wypowiedzi kibiców z Rybnika którzy chcą aby Prezes Mrozek zrezygnował bo nie potrafi zatrzymać trenera, Daniela, Griszy. Chyba zapomnieli gdzie był rybnicki żużel pr Czytaj całość
avatar
arthoo
9.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Tylko, że większość z nich zaczynała od 2 ligi. 
avatar
Anty Asfalt
9.11.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czym niby Mrozu ryzykuje? Z takim składem każdy trener zaliczy bolesną glebę