Apator Toruń chce mieć u siebie Michała Curzytka i Bartosza Curzytka. Rodzice już podpisali umowę z firmą właściciela klubu Przemysława Termińskiego, ale do załatwienia został ważny szczegół. Karty zawodnicze są własnością ZKS Stali Rzeszów, stowarzyszenia zajmującego się szkoleniem. Żąda ono za braci 120 tysięcy złotych (po 60 za każdego), a rodzice dają tylko 50 tysięcy (więcej przeczytasz TUTAJ). W Toruniu kręcą nosem, podkreślając, że to rozbój w biały dzień.
Argument o przesadnych żądaniach ZKS Stali można by zbić bardzo łatwo. W końcu jest coś takiego jak zapisany w regulaminie ekwiwalent za szkolenie. Macierzysty klub ma prawo żądać za każdy rok jazdy swojego zawodnika 120 tysięcy złotych. I nie ma znaczenia, czy w tym czasie faktycznie był on w macierzystym klubie, czy też startował gdzieś indziej na zasadzie wypożyczenia. Ekwiwalent nalicza się od roku zdania licencji. Według tego przelicznika Michał Curzytek kosztuje 360 (licencja w 2017), a Bartosz 240 tysięcy (licencja w 2018).
Czytaj także: Dowhan nie połamał sobie kręgosłupa i nie musi tłuc w domu luster
Rozumiemy jednak, że Apator formułując hasło przesadne żądania, daje nam do zrozumienia, iż ZKS Stal nie wyłożyła na szkolenie braci więcej, niż oferują rodzice. Zgoda co do tego, że w ostatnich dwóch latach Curzytkowie nie byli na garnuszku ZKS Stali (2019 rok spędzili w Power Duck Iveston PSŻ Poznań, 2018 w Stali Rzeszów), co nie znaczy, że stowarzyszenie nie dołożyło kasy do ich rozwoju.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
ZKS Stal rocznie wydaje na szkolenie około 100 tysięcy złotych, a w kadrze ma minimum 6 zawodników. W tej kwocie są przede wszystkim koszty treningów na torze (klub organizuje rocznie 20 do 30 zajęć na stadionie), ale i też zajęć ogólnorozwojowych. To oplata za wynajęcie stadionu (każdy trening to 2 tysiące), ale i też trenera, toromistrza i karetki. Jeśli podzielimy 100 tysięcy rocznie na 6 zawodników, to wychodzi nam, że na jednego klub wydaje około 16,5 tysiąca. W przypadku ZKS Stali adeptów było zwykle więcej (czasami nawet 9), więc roczny koszt szkolenia jednego zawodnika można zamknąć kwotą 11 tysięcy.
Idźmy dalej. Michał, zanim zdał licencję, trenował 3 lata. Bartosz do licencji szykował się 4 lata. Można założyć, że ZKS Stal wyłożyła na ich szkolenie blisko 80 tysięcy. Nie znaczy to jednak, że za tyle powinna ich odsprzedać. W końcu żużel to jest biznes, a o tej dwójce mówi się młodzi, zdolni i perspektywiczni. Takich zawodników nie oddaje się za grosze.
120 tysięcy za duet braci to naprawdę uczciwa cena. Gdyby do kosztów dorzucić bowiem ocenę potencjału zawodników, to pewnie wyszłoby nam zdecydowanie więcej. W zasadzie to ZKS Stal idzie rodzicom braci na rękę. Przy niższej cenie ktoś mógłby posądzić działaczy o niegospodarność. Stowarzyszenie mogłoby też mieć problem z otrzymaniem dotacji.
ZKS Stal i tak ma szczęście, że funkcjonuje w Rzeszowie obok spółki Speedway Stal. Tam mogła wypożyczać młodych zawodników za darmo, ale i też nie ponosiła dalszych kosztów. A przykładowo podajmy, że spółka Stal w 2017, czyli w chudym roku prezesury Andrzeja Łabudzkiego wyłożyła ponad 300 tysięcy na juniorów. Kwota nie uwzględnia kosztów trenera, zajęć na torze i paliwa.
Warto też przypomnieć, że 60 tysięcy nie wzięło się z sufitu. ZKS Stal na tyle samo wyceniła swego czasu Patryka Wojdyło, gdy ten przechodził do Betardu Sparty Wrocław. Andrzej Rusko, prezes wrocławskiego klubu, potrafi liczyć, więc na pewno nie zapłaciłby więcej, niż powinien.