W czwartek wielu kibiców PGG ROW-u Rybnik udało się na spotkanie z prezesem Krzysztofem Mrozkiem z przekonaniem, że ten ogłosi, iż w składzie drużyny na sezon 2020 znajdzie się Greg Hancock. Amerykanin miał być liderem zespołu w przyszłorocznych rozgrywkach PGE Ekstraligi.
- To jest odpowiedź na 15-20 minut - powiedział Mrozek, zapytany o to dlaczego w Rybniku nie ma Hancocka i innych zawodników z głośnymi nazwiskami.
Czytaj także: Eurosport Events chce przejąć żużel
Sternik PGG ROW-u wytłumaczył, że w przypadku Hancocka nadal nie jest pewne, co z jego startami. Wszystko ze względu na chorobę jego małżonki, która od kilku miesięcy walczy z nowotworem piersi. To z tego względu Amerykanin przerwał karierę i w tym roku nie pojawił się na europejskich torach.
ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"
- Greg ma duży problem. Powinniśmy trzymać kciuki za jego żonę. Podejrzewam, że jak się wszystko dobrze poukłada, to będzie dobrze. Czasem inne tematy są ważniejsze od sportu. Proszę to docenić - dodał Mrozek.
Prezes "Rekinów" podkreślił, że podjął próbę negocjacji z wieloma uznanymi zawodnikami, nie tylko z Hancockiem. Ich efekt był jednak mizerny. - Rozmawiałem z każdym zawodnikiem, już w okolicach 15 września. Tak, żebym się nie skompromitował, to nie podejmowałem tych rozmów w połowie lipca, bo bym usłyszał, że przecież jestem w Nice 1.LŻ i po co w ogóle się kontaktuję. Najczęściej słyszałem "sorry mate, w sierpniu się dogadałem z obecnym klubem" - powiedział Mrozek o kulisach negocjacji.
Czytaj także: Greg Hancock ma z kogo czerpać wzorce
W tej sytuacji działacze PGG ROW-u postanowili nieco zmienić taktykę negocjacyjną, ale i to niewiele dało. - Zaczęliśmy oferować bardzo duże pieniądze, ale niestety pewne umowy lojalnościowe są tak podpisane, że wiążą się z pewnymi karami i pewne bariery były nie do przeskoczenia - podsumował Mrozek.