Żużel. Zawodnik jednego klubu, czyli powrót Ryszarda Lwie Serce

Rune Holta ponownie został zawodnikiem forBET Włókniarza Częstochowa. Wraca do tego klubu już po raz czwarty w karierze. To jego miejsce, w którym nie zawodzi nigdy.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch
Rune Holta WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Rune Holta
Kibice lubią sobie drwić z Rune Holty, ironizować czy zwyczajnie go bagatelizować. Wypomina mu się wiek, wędrówkę po klubach, kontuzje (słynne nadgarstki). Używania pod adresem pochodzącego z Norwegii zawodnika w komentarzach pod artykułami dotyczącymi jego osoby zawsze się doszukamy. Nie inaczej jest teraz, gdy doszło do kolejnego, czwartego już, powrotu Holty do Częstochowy.

Tak, to prawda, że Rune Holta reprezentował w Polsce dziewięć klubów. Prawdą jest również to, że wiele z nich kochał i chciał dla nich jeździć do końca kariery. Jego metryka także nie kłamie - w 2020 roku skończy 47 lat. Ponadto ma za sobą kilka poważnych kontuzji. Ale bagatelizowanie go, sugerowanie, że jeden upadek sprawi, iż rozsypie się jak piękna zastawa z porcelany, jest wielce nieroztropne.

Osoby, które tak uważają, zapominają o jednym istotnym fakcie. Rune Holta jako zawodnik Włókniarza Częstochowa nigdy nie zawiódł. Przyszłoroczny sezon będzie jego jedenastym w biało-zielonych barwach. We wszystkich dziesięciu sezonach z lwem na piersi Rune Holta dawał drużynie, to co miał dawać, a ostatnim razem, w 2017 roku, przeszedł samego siebie i najśmielsze oczekiwania. Przed tamtym sezonem w komentarzach też pisano, że "Holta się skończył".

ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"

Holta prowadził Włókniarza do sukcesów na początku poprzedniej dekady. Później, w 2010 roku, w heroiczny sposób ratował dla Częstochowy Ekstraligę. W 2013 wypruwał z siebie flaki, aby przesądzić o awansie Lwów do finału ligi, ale zawiódł sprzęt. Holta padł na murawę niczym rażony piorunem i zwyczajnie się rozpłakał. Trzy sezony temu miał być podporą dla Leona Madsena i Mateja Zagara, a stał się postacią wiodącą w drużynie, której wówczas był kapitanem.

- Gdy jeździ dla klubu z Częstochowy to wyzwalają się w nim jakieś specjalne, dodatkowe moce - powiedział nam o Holcie były prezes Włókniarza Marian Maślanka, który przecież przeszedł z nim bardzo wiele (czytaj więcej >>). - Będzie gigantyczną wartością dla zespołu Włókniarza. Uważam, że jeśli częstochowianie mają osiągnąć sukces, to Holta będzie tym ogniwem, które w dużym stopniu o tym zdecyduje - twierdzi z kolei Jacek Frątczak, który pracował z zawodnikiem w Toruniu.

Zobacz również: Doyle i Holta dadzą więcej niż same liczby

To, że Rune Holta nigdy Włókniarza nie zawiódł, mogło też być powodem... nieprzychylności ze strony częstochowskich kibiców w momencie, gdy decydował się na zmianę klubu. Fani Lwów chcieliby żeby ten Holta skończył z tułaczką po kraju i już nigdzie się nie ruszał. Na przestrzeni lat jego relacje z częstochowskim klubem przypominają stare kłócące się, ale jednak kochające małżeństwo.

Nie raz, zwłaszcza kibice, opisując jakiegoś zawodnika używają zwrotu "zawodnik jednego toru". W przypadku Rune Holty należałoby go zmodyfikować na "zawodnik jednego klubu". Bez dwóch zdań jest jedną z ikon Włókniarza. Kontrowersyjną, ale ikoną, jednym z najlepszych żużlowców w historii klubu, który sam określa go mianem legendy. Strzeżcie się zatem rywale, bo ta legenda właśnie wróciła tam, gdzie jej miejsce.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy twoim zdaniem Holta ponownie nie zawiedzie Włókniarza?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×