Żużel. SGP poza Europą od 2022 roku. Jak to może wpłynąć na kalendarz lig na Starym Kontynencie

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / SGP. Artiom Łaguta.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / SGP. Artiom Łaguta.

Wiele mówi się, że nowy promotor cyklu SGP będzie organizował rundy poza Europą. Jak zatem może to wpłynąć na kalendarz lig, które są póki co, motorem napędowym całej dyscypliny. Czy sezon żużlowy od 2022 roku wydłuży się o przynajmniej dwa miesiące?

W tym artykule dowiesz się o:

- Myślę, że FIM miał już dosyć tego, że cykl Grand Prix został zaszufladkowany i to na takich obiektach, które nie były godne aren rozgrywania zawodów o mistrzostwo świata. Wiemy, że w umowie pomiędzy FIM a BSI było wykraczanie cyklu poza Europę. BSI w ostatnich sezonach nie spełniło tych wymagań. Przed nowym podmiotem, który będzie zarządzał tymi rozgrywkami, nowa droga. To jest potężny gracz na rynku. Myślę, że przede wszystkim będzie chciał wyjść z zawodami Grand Prix poza Europę, a FIM obwaruje sobie to w stosownej umowie - uważa Wojciech Dankiewicz, ekspert żużlowy.

[color=#000000]

- Ciekawie się to rysuje, bo myślę, że wrócimy do fajnych miast, na prestiżowe obiekty, bo ranga zawodów mówi o tym, że muszą być robione na świetnych stadionach. Dwa, na pewno wyjdziemy poza Europę. Australia, Stany Zjednoczone czy Azja to naturalne kierunki rozwoju - wylicza Dankiewicz, który popiera ideę rozgrywania Grand Prix na dużych obiektach z torami czasowymi.[/color]

[color=#000000]Czy zatem w przyszłości możemy spodziewać się dłuższego sezonu żużlowego, który przykładowo zacznie się w lutym, a zakończy w listopadzie? W Europie sezon zamyka się raptem w niespełna siedmiu miesiącach, a sam cykl Grand Prix ostatnio praktycznie w pięciu. - Z tym nie będzie problemu. Warunki pogodowe w Australii, kiedy my w Europie kończymy jeździć, tam się poprawiają. Myślę, że nie powinno stanowić problemu wydłużenie cyklu o kolejny miesiąc. Być może odbędzie się to kosztem zmniejszenia ilości turniejów organizowanych w Europie. Kto wie, czy do tego nie dojdzie? - zastanawia się Wojciech Dankiewicz.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

[/color]

[color=#000000]Żużlowy ekspert nie obawia się raczej, że globalizacja cyklu Grand Prix wpłynie niekorzystnie na kalendarz lig europejskich. - Jest to nowe wyzwanie, ale przerabialiśmy już sytuację, że na początku sezonu mieliśmy Grand Prix Nowej Zelandii, a na koniec Grand Prix Australii. Kto wie, może nowi promotorzy cyklu właśnie otworzą sezon w Nowej Zelandii, a zakończą w Australii. Być może jeszcze zahaczą o Stany Zjednoczone czy kontynent azjatycki. Myślę, że to bez problemu pogodzą z kalendarzem europejskich rozgrywek - mówi Dankiewicz.

- Przecież już teraz były sytuacje, że zawodnicy nawet po rundach w Skandynawii czy na Wyspach Brytyjskich, pędzili na łeb na szyję, by zdążyć na ligę. Może trzeba przysiąść przy tym kalendarzu i opracować sensowne rozwiązanie dla wszystkich. Może to wydłużenie sezonu, czyli rozpoczęcie go wcześniej i zakończenie trochę później, spowoduje, że będzie więcej luzu w trakcie tego ekstremalnego okresu, gdzie zawodnicy startują w rozgrywkach ligowych czy innych zawodach - dodaje nasz rozmówca.

Zobacz także: Co nas może czekać po przyjęciu SGP przez Discovery?
Zobacz także: Zmiana organizatora to dobra decyzja, ale zapadła zbyt szybko[/color]

Źródło artykułu: