- Myślę, że FIM miał już dosyć tego, że cykl Grand Prix został zaszufladkowany i to na takich obiektach, które nie były godne aren rozgrywania zawodów o mistrzostwo świata. Wiemy, że w umowie pomiędzy FIM a BSI było wykraczanie cyklu poza Europę. BSI w ostatnich sezonach nie spełniło tych wymagań. Przed nowym podmiotem, który będzie zarządzał tymi rozgrywkami, nowa droga. To jest potężny gracz na rynku. Myślę, że przede wszystkim będzie chciał wyjść z zawodami Grand Prix poza Europę, a FIM obwaruje sobie to w stosownej umowie - uważa Wojciech Dankiewicz, ekspert żużlowy.
[color=#000000]
- Ciekawie się to rysuje, bo myślę, że wrócimy do fajnych miast, na prestiżowe obiekty, bo ranga zawodów mówi o tym, że muszą być robione na świetnych stadionach. Dwa, na pewno wyjdziemy poza Europę. Australia, Stany Zjednoczone czy Azja to naturalne kierunki rozwoju - wylicza Dankiewicz, który popiera ideę rozgrywania Grand Prix na dużych obiektach z torami czasowymi.[/color]
[color=#000000]Czy zatem w przyszłości możemy spodziewać się dłuższego sezonu żużlowego, który przykładowo zacznie się w lutym, a zakończy w listopadzie? W Europie sezon zamyka się raptem w niespełna siedmiu miesiącach, a sam cykl Grand Prix ostatnio praktycznie w pięciu. - Z tym nie będzie problemu. Warunki pogodowe w Australii, kiedy my w Europie kończymy jeździć, tam się poprawiają. Myślę, że nie powinno stanowić problemu wydłużenie cyklu o kolejny miesiąc. Być może odbędzie się to kosztem zmniejszenia ilości turniejów organizowanych w Europie. Kto wie, czy do tego nie dojdzie? - zastanawia się Wojciech Dankiewicz.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają
[/color]
[color=#000000]Żużlowy ekspert nie obawia się raczej, że globalizacja cyklu Grand Prix wpłynie niekorzystnie na kalendarz lig europejskich. - Jest to nowe wyzwanie, ale przerabialiśmy już sytuację, że na początku sezonu mieliśmy Grand Prix Nowej Zelandii, a na koniec Grand Prix Australii. Kto wie, może nowi promotorzy cyklu właśnie otworzą sezon w Nowej Zelandii, a zakończą w Australii. Być może jeszcze zahaczą o Stany Zjednoczone czy kontynent azjatycki. Myślę, że to bez problemu pogodzą z kalendarzem europejskich rozgrywek - mówi Dankiewicz.
- Przecież już teraz były sytuacje, że zawodnicy nawet po rundach w Skandynawii czy na Wyspach Brytyjskich, pędzili na łeb na szyję, by zdążyć na ligę. Może trzeba przysiąść przy tym kalendarzu i opracować sensowne rozwiązanie dla wszystkich. Może to wydłużenie sezonu, czyli rozpoczęcie go wcześniej i zakończenie trochę później, spowoduje, że będzie więcej luzu w trakcie tego ekstremalnego okresu, gdzie zawodnicy startują w rozgrywkach ligowych czy innych zawodach - dodaje nasz rozmówca.
Zobacz także: Co nas może czekać po przyjęciu SGP przez Discovery?
Zobacz także: Zmiana organizatora to dobra decyzja, ale zapadła zbyt szybko[/color]