Żużel. Gra o półtora miliona złotych. Stal Gorzów straciła w tym roku fortunę

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - Stal. Andreas Jonsson za plecami Szymona Woźniaka.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - Stal. Andreas Jonsson za plecami Szymona Woźniaka.

Truly.work Stal jechała słabo w sezonie 2019 i do klubowej kasy wpłynęło o 1,5 miliona złotych mniej niż w 2018 roku. Tak duża kwota jest związana przede wszystkim ze spadkiem frekwencji. - Chcemy wrócić do tego, co było - zapowiada Marek Grzyb.

W sezonie 2019 mecze truly.work Stali Gorzów oglądało średnio około 10 tysięcy widzów. Ktoś może powiedzieć, że to przecież bardzo dobry wynik, więc nie ma powodu do zmartwień. Z drugiej jednak strony, w 2018 roku było zdecydowanie lepiej, bo na stadion Edwarda Jancarza przychodziło średnio 13 tysięcy widzów. Skąd taki odpływ kibiców?

Na taki stan rzeczy wpływ miała przede wszystkim postawa drużyny, które nie spełniła oczekiwań. Gorzowianie mieli bić się o awans do play-off, a wylądowali ostatecznie w barażach o PGE Ekstraligę.

Jeśli chodzi o same bilety i karnety, to wpływy spadły o 700 tysięcy złotych. Do tego należy dodać pieniądze, których gorzowianie zostali pozbawieni ze względu na brak udziału w fazie play-off. To wszystko dało razem 1,5 miliona złotych. - Plan na sezon 2020 jest taki, żeby wrócić do tego, co było. Właśnie z tego powodu zbudowaliśmy silniejszy skład - mówi nam prezes Marek Grzyb.

ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy

Zobacz także: Transfery. Dwa lata temu Ostrovia mówiła, że ma prawdziwy diament. Teraz chce go oddać bez żalu

Oczywiście, pewnie za chwilę posypią się komentarze, że truly.work Stal uzależnia swój budżet od kibiców, a ci przyjdą na stadion, kiedy będą wyniki. A co będzie, jeśli drużyna znowu nie wejdzie do czwórki? Taki scenariusz należy przecież brać pod uwagę, bo rywalizacja w PGE Ekstralidze będzie bardzo zacięta. Gorzowianie, mimo wzmocnień, nie są zespołem idealnym. Gwarancji nie ma zatem żadnych.

- Chciałbym wszystkich uspokoić. To nie tak, że budżet runie, jeśli nie będzie nas w czwórce - podkreśla Grzyb. - Jesteśmy zabezpieczeni i przygotowani na różne scenariusze w sezonie 2020. Nasz plan jest długofalowy. Jeśli uda się awansować do play-off w przyszłym roku, to zarobimy dodatkowe pieniądze i szybciej będziemy mogli zainwestować je na rynku transferowym. Jeśli jednak coś pójdzie nie po naszej myśli, to i tak będziemy wypłacalni, ale realizacja planu potrwa nieco dłużej - podsumowuje prezes Stali.

Grzyb mówił niedawno, że przed sezonem 2021 gorzowianie chcieliby ściągnąć do klubu armatę pokroju Bartosza Zmarzlika. A to właśnie w dużej mierze zależy od tego, jak spisze się drużyna w przyszłym roku. Jeśli uda się wywalczyć awans do play-off, to możliwości będą zdecydowanie większe.

Komentarze (40)
avatar
Pan Jot
9.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie straciła, tylko nie zyskała. No i dokładnie tak jak napisał niżej "Smoker" - oszczędności na zawodnikach przyniosły mniejsze korzyści z biletów, które mogły być wyższe niż te oszczędności : Czytaj całość
avatar
LeszczynskiBYK
9.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najnudniejsze zawody w Polsce, a ten zdziwiony, że ludzie nie chcą tego oglądać 
Mr.Been
8.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Paluchostrada kibicom obca:) 
avatar
LordVader
8.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Najważniejsze, że prezes wyszedł na swoje, zaoszczędził na Vaculicu to mógł sobie premię wypłacić za zwycięstwo w barażach 
avatar
El Kojote.
8.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Tak to jest jak się PO wlicza W BUDRZET, ale jak widać to już taka świecka tradycja w lubuskiem:/