Żużel. Niby bracia, a tacy różni. Artiom stał się lepszym zawodnikiem od Grigorija

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Artiom Łaguta i trener Robert Kempiński
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Artiom Łaguta i trener Robert Kempiński

Jeden jest spokojny i nie szuka nowych wrażeń, a drugi ciągle pakuje się w tarapaty i zmienia kluby jak rękawiczki. Bracia Łagutowie mocno się od siebie różnią - tym lepszym jest Artiom. Lider MRGARDEN GKM-u cieszy się też większym szacunkiem.

[tag=13630]

[/tag]Grigorij jest o sześć lat starszy, więc szybciej pojawił się w polskiej lidze - miało to miejsce w 2006 roku. Spędził dwa znakomite sezony w najniższej klasie rozgrywkowej i poprowadził do Lokomotiv Daugavpils do awansu. W I lidze dołączył do niego Artiom, który jako nieopierzony junior był trochę w cieniu brata. Trzeba mu jednak oddać, że już wtedy pokazywał duże umiejętności.

Przenieśli się do Ekstraligi przed rozgrywkami 2011. Grigorij od razu stał się ulubieńcem częstochowskich trybun, a Artiom zdecydowanie sobie nie radził. Rok później jeszcze słabsze wyniki osiągał w Bydgoszczy. Jego kariera na przestrzeni ostatnich lat nabrała jednak zawrotnego tempa i zdystansował brata o kilka długości.

Na szacunek musisz sobie zapracować. Nie da się go kupić za żadne pieniądze

Grigorij Łaguta tak naprawdę zyskał sympatię trybun tylko w Częstochowie (mowa o jego byłych klubach). Pod Jasną Górą spędził cztery lata i nie schodził poniżej wysokiego poziomu. Jako przykład niech posłuży fakt, że jego najgorsza średnia biegopunktowa w tym klubie wynosiła 2,129 (rok 2011). Najmniej dał drużynie w sezonie 2014, ale wtedy już nie było ratunku dla Włókniarza. Gigantyczne długi skutecznie odstraszyły żużlowca i odjechał raptem pięć spotkań. Następnie przeniósł się do Torunia, co wywołało spore poruszenie wśród kibiców. Nadal w internecie można odszukać filmiki, na których skacze i śpiewa "Kto nie skacze ten z Torunia".

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

Zobacz także: Żużel. Lista wstydu GKM-u. Wychowanek już dekadę na obczyźnie. Nie poznali się na talencie Lindgrena i Madsena!

W Grodzie Kopernika zaliczył najgorsze występy w PGE Ekstralidze (po raz pierwszy zszedł poniżej dwóch punktów na wyścig - 1,867). Do swojego wysokiego poziomu wrócił dopiero w Rybniku. Na torze prezentował się bez zarzutu, ale poza nim było zupełnie odwrotnie. Można powiedzieć, że spuścił ekipę z Górnego Śląska w 2017 roku do Nice 1.LŻ. Wpadka dopingowa doprowadziła do spadku, ale Krzysztof Mrozek stanął murem za swoim podwładnym. Jak mu się za to odpłacił Rosjanin? Uciekł do Speed Car Motoru Lublin, paląc za sobą mosty. A zapowiadał, że zostanie i odkupi swoje winy. - Łaguta zrobił wszystkich w ciu**. Jakbym wiedział, jakie świństwo nam zrobi, to kopnąłbym go w du**. Uprawia najstarszy zawód świata - skomentował sternik rybnickiego klubu na spotkaniu z kibicami, które odbyło się w lutym.

Co robił Artiom Łaguta podczas dwuletniej banicji starszego brata? Skupiał się na sobie, pisał swoją historię w MRGARDEN GKM-ie i drugi raz awansował do cyklu Grand Prix. Bez cienia wątpliwości należy stwierdzić, że stał się ulubieńcem grudziądzkich kibiców. Niektórzy nawet mówią - pół żartem, pół serio, że zasłużył na pomnik w centrum miasta. Sezon 2020 będzie dla Rosjanina już szóstym w żółto-niebieskich barwach. Przez ten czas dał się poznać tylko z dobrej strony. Nie będzie nadużyciem jeśli dołączymy go do największych legend grudziądzkiego klubu. Sporo zawdzięcza Markowi Cieślakowi - to on coś w nim dostrzegł i sprowadził go przed sezonem 2013 do Tarnowa, choć w klubie nie pokładano w Rosjaninie wielkich nadziei. Tam wskoczył na wysoki poziom.

Jeden nie szuka nowych wrażeń, a drugi zmienia kluby jak rękawiczki i wysyła oferty

Młodszy Łaguta nigdy nie narzeka na brak zainteresowania, ale pozostaje wierny MRGARDEN GKM-owi. Rok temu chcieli go wyrwać działacze z Torunia. Wysłuchał propozycji i grzecznie podziękował. Oferta była naprawdę zachęcająca. Dlaczego zdecydował się nie zmieniać barw klubowych? Po prostu nie szuka nowych wrażeń, jest wierny, lubi stabilność, docenia to, że grudziądzanie płacą na czas. Dochodzi jeszcze dodatkowy atut w postaci znajomości toru przy Hallera. 29-latek w Grudziądzu czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie.

Kiedyś spadła na niego krytyka za odejście z Tarnowa. Żużlowcowi wiele zarzucono, lecz prawda jest taka, że wcale nie paliło mu się do transferu. Chciał nawet zostać w klubie z Mościć, tylko nie było kasy i zaczęły się oszczędności. Unia w końcu znalazła trochę gotówki i odbiła Leona Madsena, ale nie na długo. Dochodziło w składzie do osłabień, co zdecydowało o spadku z PGE Ekstraligi w 2016 roku. Dostał dobrą ofertę z Grudziądza, więc nie mógł jej odrzucić. Łaguta mieszka na co dzień w Bydgoszczy - to też miało wpływ na podjęcie decyzji.

Zobacz także: Żużel. Ostra riposta prezesa ZKS Stali na słowa Curzytka: On kłamie. Chcemy 120 tysięcy i ani grosza więcej (wywiad)

Zupełnie inaczej w tym temacie zachowuje się Grigorij - nie jest stały w uczuciach, zmienia kluby jak rękawiczki. Co prawda ostatnio przedłużył kontrakt w Lublinie i nawet szybko dogadał się z prezesem Jakub Kępą, ale mimo to chętnie oferował swoje usługi innym. Widocznie nigdzie nie otrzymał lepszej kasy, bo dla niego słowo nic nie znaczy. Pokochali go lubelscy kibice. Zobaczymy, czy ta miłość niebawem nie zamieni się w nienawiść, gdy podpisze papierek gdzie indziej. Na razie Łaguta docenia tych wiernych fanów i w końcu dotrzymał słowa.

Jest afera? Tam znajdziesz Łagutę

Raczej nie trzeba podkreślać o którego Łagutę chodzi. Tylko jeden pakuje się w tarapaty. Po wpadce dopingowej nie miał odwagi, aby się przyznać. Groziły mu cztery lata zawieszenia, ale skończyło się tylko na dwóch. Pogrzebał PGG ROW Rybnik i zabrakło z jego ust słowa "przepraszam". Co zrobił po powrocie na tor? Sprawił, że znowu było o nim głośno. Płonący silnik Rosjanina wzbudził ogromne kontrowersje podczas meczu z Betard Spartą Wrocław. Nie brakowało przypuszczeń, że 35-latek ponownie coś kombinuje. - Poszedł ogień spod głowicy. Metanol tak się nie pali. Przy metanolu byłby błysk i jaskrawy ogień. A tu mieliśmy żywy płomień, tak jakby to była jakaś chemia. Dla mnie jest to niepokojące - mówił nam tuner Jacek Filip.

Artiom przerósł brata. Jest lepszym zawodnikiem

Ciężko porównać obu Łagutów, ponieważ na torze prezentują zupełnie inny styl jazdy. Artiom kładzie większy nacisk na udany moment startowy. W tym elemencie należy do absolutnego topu, bardzo często wychodzi spod taśmy jako pierwszy, a na dystansie tylko powiększa przewagę nad rywalami. W Tarnowie spotkał się z Gregiem Hancockiem. To właśnie Amerykanin był dla niego wzorem do naśladowania i widać, że nauka nie poszła w las. Sylwetka lidera MRGARDEN GKM-u może się podobać, jest bardzo elegancka. Ma tylko jeden problem - głowę. Często nie potrafi wytrzymać napięcia w ważnych wyścigach. Jeżeli skutecznie nad tym popracuje, to medale w Grand Prix są na wyciągnięcie ręki.

Grigorij z kolei robi większe "show". Rzadko zwycięża starty, ale jest odważny i nie ma dla niego straconych pozycji. Jeździ agresywniej, nie boi się zamknąć rywalom "bramę". Nie zawsze da się wyprzedzać na trasie, więc obecnie ciężko go nazwać liderem z prawdziwego zdarzenia. Nie można jednak wykluczyć scenariusza, że stanie się nim w sezonie 2020. Starszy z braci ma wielki talent. Nie zmienia to faktu, że Artiom przerósł brata i stał się lepszym zawodnikiem.

Źródło artykułu: