Żużel. Ostra riposta prezesa ZKS Stali na słowa Curzytka: On kłamie. Chcemy 120 tysięcy i ani grosza więcej (wywiad)

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Michał Curzytek
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Michał Curzytek

Piotr Curzytek dał w Przeglądzie Sportowym wywiad, w którym stwierdził, że jego synowie są zmuszeni zakończyć karierę, bo ZKS Stal co chwilę zmienia warunki wykupu zawodników. - Mówi nieprawdę - stwierdza stanowczo prezes klubu.

[b]

Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty: Panie prezesie, powstało duże zamieszanie wokół braci Michała i Bartosza Curzytków. Ich ojciec najpierw groził roczną karencją, a teraz mówi, że jego synowie będą musieli zakończyć przygodę z żużlem. Jak pan skomentuje zaistniałą sytuację?
Józef Lis, prezes szkolącej młodzież ZKS Stali i jeden z założycieli RTŻ: [/b]

Nie jesteśmy winni tej sytuacji. Najbardziej zależy nam na tym, aby jeździli u nas, ale jeżeli podjęli decyzję o odejściu na przykład do Torunia, to nie robimy im problemów. Nie rozumiem wypowiedzi ich ojca, że co godzinę podnosiliśmy kwotę za transfer definitywny. Ustaliliśmy 120 tysięcy złotych. Był pan Termiński z małżonką - przylecieli samolotem do Rzeszowa i wszystko zostało przez nas ustalone. Podaliśmy nawet sobie ręce i wszyscy poszliśmy w swoją stronę.

Dodam jeszcze, że poszliśmy panu Termińskiemu na rękę, ponieważ zgodziliśmy się, że poczekamy na pieniądze do 15 stycznia. Miał wpłacić na nasze konto 120 tysięcy za transfer definitywny Curzytków do Torunia. Pani Termińska jednak zadzwoniła dzień później i poinformowała, że nic z tej umowy nie będzie. Powiedziała, że mama zawodników zmieniła zasady i zażądała wypożyczenia na rok. Dlatego pan Termiński zrezygnował z takiej opcji. Nic nie wyszło z przenosin braci do Torunia, ale to nie nasza wina.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają


ZKS Stali podobno chodzi tylko o pieniądze. Zgłaszały się do państwa różne kluby, a żądania za transfer definitywny systematycznie były powiększane. Przynajmniej padają takie słowa. To prawda, czy ma pan coś innego do powiedzenia w tej sprawie?

Nie jest to prawda. Mało tego, poszliśmy nawet im na rękę, ponieważ zgodnie z regulaminem - wyszkolenie jednego adepta za rok kosztuje 120 tysięcy. Mogliśmy zażyczyć sobie pięć razy więcej. To nie była żadna wygórowana kwota z naszej strony. Mówię prawdę. Można zadzwonić do pani Termińskiej, bo to ona zajmuje się juniorami i potwierdzi taką informację. Nie mówimy nieprawdy. Nieprawdę mówi pan Curzytek, który działa na naszą szkodę.

Okres transferowy przeszedł już do historii, więc w grę wchodzi tylko wypożyczenie. Pan Piotr Curzytek używa mocnych słów. ZKS Stal ma nalegać na wypożyczenie do RTŻ Rzeszów. Rodzicom zawodników taki układ nie pasuje, nie chcą tam iść.

Nie chcą, więc nie przyciągamy ich na siłę. Jestem prezesem sekcji żużlowej "ZKS Stal", a także znajduję się w zarządzie Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego, więc wiem, że zaproponowaliśmy im naprawdę dobre warunki. Pan Curzytek temu zaprzeczył, ale ma wszystko na e-mailu i może pokazać. Jeżeli coś mu nie pasowało, to mógł się odezwać, a on w ogóle nie podjął rozmowy. Obiecał nawet trenerowi Surowcowi, że zostaną w Rzeszowie. Dla chłopaków byłoby to opłacalne - mają na miejscu szkołę, pół godziny z domu na stadion, jeszcze się uczą. Nie są takimi asami jak bracia Pawliccy, więc nie mogą żądać nie wiadomo czego.

Na razie mogliby doskonalić swój kunszt u nas. Podejrzewam, że w późniejszym czasie pojawiłaby się szansa na transfer. Powtórzę raz jeszcze, zależy nam na pozostaniu Curzytków, ale na siłę nie będziemy ich zatrzymywać. Mówiłem ich mamie, że za darmo ich nie oddamy, bo przecież kibice by nas zlinczowali. Nas też to wszystko kosztuje, miasto daje pieniądze, więc takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. To niepoważne.

Zobacz także: Żużel. Lista wstydu GKM-u. Wychowanek już dekadę na obczyźnie. Nie poznali się na talencie Lindgrena i Madsena!
Potwierdzi pan nasze wcześniejsze informacje, że zainteresowanie wyrażały takie kluby jak eWinner Apator Toruń, Orzeł Łódź, PGG ROW Rybnik i Betard Sparta Wrocław?

Do nas zgłosiły się trzy kluby: Toruń, Łódź i Wrocław. Nic nie wiemy o zainteresowaniu Rybnika. Z Wrocławia przyjechał ktoś od pana Andrzeja Rusko. Dowiedziałem się o tej wizycie na drugi dzień, ale był obecny członek zarządu i zaproponowano nam 120 tysięcy za wypożyczenie z opcją transferu definitywnego. Rozstaliśmy się i nikt od nas później nie podnosił żadnej ceny. Dla mnie to jest śmieszne. Taka sama kwota została ustalona za transfer definitywny i za wypożyczenie, choć wolelibyśmy, aby do nas wrócili. Pan Termiński nalegał, że da im sprzęt i będzie ich szkolił.

Gdy Przemysław Termiński poinformował o podpisaniu umowy sponsorskiej z rodzicami zawodników, wydawało się, że wszystko pójdzie z górki i sprawa będzie załatwiona już na początku listopada.

Byłem na spotkaniu z panem Termińskim i zapytałem go przy świadkach, czy państwo Curzytkowie podpisali jakąś umowę zobowiązującą do przejścia - odpowiedział w obecności naszego całego zarządu, że nie. Pisał dwa miesiące temu, że będą startować w Toruniu, ale w dzisiejszych czasach można wszystko napisać. Później zaprzeczył.

Rodzice braci uparli się, że sami wykupią karty i zaoferowali 50 tysięcy złotych. Dlaczego wpadli akurat na taki pomysł, co za tym może się kryć?

Najpierw zaproponowali nam 50 tysięcy, ale nie wyraziliśmy zgody na taką kwotę. Jeżeli mielibyśmy ich oddać rodzicom, to za 120 tysięcy. Wtedy wpadli na pomysł, że wykupi ich klub z Torunia. Wszystko zostało ustalone, nawet to, że pieniądze przyjdą w połowie stycznia, bo pan Termiński nie miał możliwości zapłacić wcześniej. Jak już tak uparli się na odejście, to się zgodziliśmy. Później zmienili warunki umowy z Toruniem i wyszło jak wyszło.

Pojawiły się głosy, że rodzice zapadli się pod ziemię i nie są chętni na rozmowy. Tematu Torunia już nie ma i raczej nie będzie. Może dostali lepszą ofertę i dlatego chcą wykupić synów za małą kasę, a później zyskać finansowo?

Powiem szczerze, że nie rozmawiałem z nimi od miesiąca. Nie wiem, co oni teraz myślą. Nie zwracali się do mnie w żadnej sprawie, więc nic nie wiem.

Zobacz takżeŻużel. Oni mogą zrobić różnicę. MRGARDEN GKM zagrał va banque. Konfliktowy Pedersen rozsadzi zespół od środka?

Bracia są gotowi na występy w wyższej klasie rozgrywkowej? Lepsi rywale, większa presja... Trudne wyzwanie.

Nie jestem fachowcem, więc ciężko mi się wypowiadać na ten temat. Moim zdaniem jednak Michał mógłby jeszcze gdzieś się załapać, ale Bartek jest za słabym zawodnikiem na rozgrywki drugoligowe, a co dopiero na PGE Ekstraligę. Myślę, że to wszystko zostało za bardzo rozdmuchane przed media. Ich poziom sporotwy nie jest jeszcze tak wysoki, aby kluby toczyły walkę. Czas pokaże, co z tego wszystkiego wyjdzie. My nie będziemy wchodzić im w drogę, jeśli zdecydują się na odejście.

Może tak się stać, że zostaną jednak w Rzeszowie?

Chciałbym powtórzyć, że zrobiliśmy wszystko, aby zabezpieczyć ich sprzętowo. W Rzeszowie jest drużyna, więc mogą uprawiać sport w swoim mieście. Mają blisko na stadion, chodzą do szkoły. Z naszej strony wszystko było w jak najlepszym porządku. To nasi wychowankowie i chcemy widzieć ich w rzeszowskim składzie, ale jak zdecydują inaczej, to już tego nie przeskoczymy. Nie będziemy robić im pod górkę.

Kontrakt braci jest ważny do końca wieku juniora?

Dokładnie tak, mają ważny kontrakt do końca wieku juniora. Czy mogą wcześniej skończyć karierę? W zasadzie tak. Jeżeli chodzi o roczną karencję, to jeszcze nie zagłębiałem się aż tak w ten kontrakt, ani też nie dzwoniłem do Polskiego Związku Motorowego.

Źródło artykułu: