Żużel. Lista wstydu GKM-u. Wychowanek już dekadę na obczyźnie. Nie poznali się na talencie Lindgrena i Madsena!

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Artur Mroczka.
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Artur Mroczka.

W klubie żużlowym z Grudziądza nie zawsze było tak kolorowo jak teraz. Działacze kiedyś puścili bez żalu utalentowanego wychowanka, a także nie poznali się na talencie dwóch medalistów cyklu Grand Prix.

Obecnie MRGARDEN GKM jest bardzo dobrze zarządzanym klubem, jednak kilka sezonów temu nie było tak kolorowo. Momentem zwrotnym okazała się końcówka 2014 roku i zaproszenie do występów w PGE Ekstralidze. Grudziądzki żużel na przestrzeni ostatnich kilku lat mocno się rozwinął i przyszłość drużyny prowadzonej przez trenera Roberta Kempińskiego rysuje się w jasnych barwach.

Działacze jeszcze za czasów GTŻ-u popełnili mnóstwo nietrafionych decyzji transferowych, które później odbijały się na wynikach żółto-niebieskich. Kilka wtop można wymienić jednym tchem. Kibice chcieliby oglądać w swoim klubie wychowanków - obecnie w ligowym składzie znajduje się tylko Krzysztof Buczkowski. Zdecydowanie brakuje Artura Mroczki.

Zobacz takżeŻużel. MRGARDEN GKM Grudziądz. Formacja seniorska bez słabego punktu. To będzie w końcu ten sezon? (analiza)

Brzmi śmiesznie? W tej chwili może tak, ale dziewięć lat temu nikomu nie było do śmiechu. Mroczka wówczas skończył wiek juniora i przeniósł się do najwyższej klasy rozgrywkowej. W Gorzowie zbierał doświadczenie u boku Tomasza Golloba i Nickiego Pedersena. Jeździł mało, lecz po dwóch sezonach zszedł ligę niżej podpisując kontrakt z Renault Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Los chciał, że musiał zmierzyć się przeciwko macierzystemu klubowi i... okazał się katem grudziądzan. Znajomość toru zrobiła swoje, imponował startami i szybkością na dystansie.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

Kibice z Grudziądza i Gdańska niespecjalnie za sobą przepadają. Fani z Hallera więc chłodno przywitali swojego wychowanka - były gwizdy, wyzwiska, rzucanie różnych przedmiotów z trybun. - Taki jest sport. Dziś jeździsz tu, jutro tam. Lepsi zawodnicy zawsze idą do lepszych klubów, a jeżeli jestem w Gdańsku to nie znaczy, że jestem słaby. Dla mnie najważniejsze jest to, że mogę jeździć w lepszych warunkach i podnosić swoje umiejętności. Jeżeli kibice tego nie rozumieją to trudno. Trzeba podejść do tego jak do życia, jeżeli ktoś dostanie lepszą ofertę pracy, to na pewno z niej skorzysta - powiedział nam Mroczka w maju 2013 roku. Sezon zakończył się awansem ekipy znad morza.

Wychowanek GTŻ-u przypomniał o sobie jeszcze w rozgrywkach 2015, gdy przyjechał z Unią Tarnów na mecz PGE Ekstraligi. Przyjezdni rozbili beniaminka, a Mroczka znowu grał pierwsze skrzypce. Późniejsze występy przy Hallera były dla niego mniej udane. Rozwój zawodnika przystopował. Można odnieść wrażenie, że Mroczka źle pokierował swoją karierą. Często tworzył wokół siebie niepotrzebny szum. Zawsze miał wielkie umiejętności, mógł osiągnąć znacznie więcej. Gdyby w przeszłości trzymał język za zębami, to być może teraz reprezentowałby barwy macierzystego klubu. Działacze odpuścili go bez żalu, a głównym powodem było zachowanie żużlowca i wygórowane żądania finansowe.

Zobacz takżeŻużel. Wielkie serca kibiców MRGARDEN GKM-u. Powinni otrzymać złote medale

Młodsi kibice mogą nie pamiętać, że Fredrik Lindgren i Leon Madsen jazdę w Polsce rozpoczynali właśnie w mieście nad Wisłą. Szwed odjechał jeden mecz, a Duńczyk dwa. Szybko zakończyli występy w Grudziądzu, by po kilku latach już jeździć w najwyższej klasie rozgrywkowej (GTŻ wtedy startował na jej zapleczu) i to całkiem niezłym skutkiem. Wspomniani zawodnicy mają na swoim koncie medale w cyklu Grand Prix. Aż dziwne, że nie poznano się wtedy na ich talencie. Madsen miał szansę wrócić do zespołu Roberta Kempińskiego. Podpisał nawet list intencyjny, ale później wystawił grudziądzan do wiatru.

Davey Watt wielkich sukcesów nie osiągnął, ale wiele go łączy z tymi żużlowcami - zaczynał przygodę z naszym krajem właśnie w żółto-niebieskich barwach, spędził tam sezon, a później potrafił momentami zachwycać w Ekstralidze. Australijczyk w przeciwieństwie do Madsena, wrócił do GTŻ-u i przejechał trzy kolejne lata. Pochopna może wydawać się też decyzja o rozstaniu z Andriejem Karpowem. Ukrainiec po odejściu z Hallera miał dwa solidne sezony, w tym jeden w elicie.

Od dawna mówi się o fatalnej postawie grudziądzkich juniorów. Kiedyś łatwo zrezygnowano z usług Oskara Bobera. Lublinianin w pewnym momencie jako junior zdobywał solidne punkty i byłby zdecydowanie mocniejszym ogniwem od Mike'a Trzensioka, Kamila Wieczorka czy Dawida Wawrzyniaka. Jak widać, wszystkie wspomniane ruchy to dosyć zamierzchłe czasy. W ostatnich latach MRGARDEN GKM na rynku praktycznie się nie myli.

Komentarze (15)
avatar
RECON_1
8.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przypomina to trochę gdybajace gorzkie zale:) 
avatar
darek pe
6.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Boże, co za tytuł..., nieprzerwanie spada poziom na tym portalu. 
avatar
WilQu
6.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Totalne dnoooooo, po co ja tu w ogóle wchodzę? : / 
avatar
pawel88
6.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mroczka, to Mroczka, sam wiele dołożył do tego, że musi się bujać na obcyźnie i nie jest obecnie zawodnikiem z ekstraligi. Czytaj całość
avatar
Tomek B.
6.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A komentarz znów usunięty...