Stały uczestnik cyklu Grand Prix zamknął już rozdział pt. "sezon 2019". Indywidualnie był to dla niego bardzo udany rok. W PGE Ekstralidze Martin Vaculik notował średnio 2,319 punktu na wyścig (czwarty wynik w lidze), w Grand Prix zajął z kolei piąte miejsce w generalnej klasyfikacji.
- Była chwila na urlop, odpocząłem, jestem gotowy do przygotowań i ciężkiej pracy, która teraz mnie czeka - mówi Vaculik dla Falubaz.com.
Dodaje, że w jego przypadku przygotowania do nowego sezonu wyglądają inaczej, niż u kolegów po fachu. - Nie mam podziału na zasadzie "zaczynam przygotowania, kończę przygotowania". Jestem typem człowieka, który trenuje non stop, i w sezonie, i poza nim - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Treningi, z uwagi na kwestie zdrowotne, na jakiś czas zostały przerwane. - Dwa tygodnie temu miałem operację. Lekarze wyciągnęli z kostki śrubki i blaszki, które zostały wstawione, gdy dwa lata temu miałem złamaną nogę. Teraz wracam do treningów. Jestem w 100 proc. zdrowy, nic mnie nie ogranicza - raduje się słowacki żużlowiec.
W sezonie 2020 Vaculik niezmiennie będzie reprezentował Stelmet Falubaz Zielona Góra, którego w tym roku był liderem. W Winnym Grodzie liczą, że nie inaczej będzie w przyszłorocznych rozgrywkach. Podobne nadzieje ma pewnie też sam zawodnik.
Zobacz też:
Żużel. Krzysztof Cegielski. Podaj Cegłę: Falubaz równie dobrze może być dla ROW-u przekleństwem (felieton)
Żużel. Inauguracja w Rybniku z podtekstami. Żyto głównym bohaterem