Transfery Jakuba Jamroga i Mateja Zagara - przynajmniej na papierze - wzmocniły siłę rażenia Speed Car Motoru Lublin. Zwiększyły się też apetyty działaczy i kibiców, którzy oczyma wyobraźni widzą lubelskich żużlowców walczących o medale DMP. Właśnie miejsce w czołowej czwórce to cel minimum Motoru na ten rok.
- Tego byśmy chcieli. Wierzę w siłę swojego zespołu i w siebie. Wierzę w swoich nowych kolegów i widzę, jakie jest tu podejście i atmosfera - stwierdza Jakub Jamróg w rozmowie z "Kurierem Lubelskim".
- Ale ja nie lubię mówić o takich rzeczach i oceniać drużyn na papierze. Ktoś mógłby wrzucić nasze średnie do Excela i wyliczyć matematycznie szanse. Ja bym się z tego jednak śmiał i patrzył na to przez palce - żartuje nowy żużlowiec Speed Car Motoru.
- Jest takie fajne powiedzenie, że gdzie kończy się logika, tam zaczyna się żużel. Na pewno jednak wierzę, że znajdziemy się w czwórce i bardzo bym tego chciał - podkreśla Jamróg, który w Speed Car Motorze powinien pełnić inną rolę niż w Betard Sparcie Wrocław, w której ostatnio startował.
Wygląda na to, że Jamróg będzie mógł liczyć na regularne starty i nie będzie musiał martwić się o siadanie na ławkę już po pierwszym wyścigu. Motor ma co prawda rezerwowego - Oskara Bobera - jednak trudno oczekiwać, by wychowanek lubelskiej drużyny zmieniał wyżej notowanych kolegów bez zaistnienia sytuacji awaryjnej.
Zobacz też:
Żużel. Speed Car Motor ma być mocniejszy, ale to nie Zagar i Jamróg muszą zrobić największą różnicę
Żużel. Ranking atrakcyjności torów w PGE Ekstralidze. Zwycięzca mógł być tylko jeden!
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce