Żużel. Sztab kryzysowy w Sparcie już działa. Konstrukcja runęła, czy warto za Drabika kontraktować kogoś na siłę?

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Andrzej Rusko, Krystyna Kloc.
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Andrzej Rusko, Krystyna Kloc.

W Sparcie rwą sobie włosy z głowy. Co zrobić w sytuacji, gdy w lutym Maksym Drabik zostanie zdyskwalifikowany przez POLADA za złamanie procedur dopingowych. Jednym z pomysłów może być wypożyczenie. A czy gra jest warta świeczki? Oto ściąga dla klubu.

Zawodnik Betard Sparty Wrocław przed meczem finałowym w Lesznie przyjął kroplówkę, której stężenie przekroczyło dopuszczalne normy. Choć nie jest to traktowane jako stosowanie dopingu, złamane zostały procedury i zawodnik na pewno kary nie uniknie. A ta może być bardzo surowa. Ryan Lochte i Samir Nasri za podobne przewinienia, branie infuzji dożylnej zostali wykluczeni ze sportu na ponad rok. Michał Rynkowski z POLADA poinformował, że według przepisów zawodnikowi grozi nawet czteroletnia dyskwalifikacja!

CZYTAJ TAKŻE: Przejażdżka kolejką górską Drabika.

Ale i minimalny, kilkumiesięczny wyrok dla Drabika oznaczałby nie lada problem jego polskiego klubu. Sparta wiązała przecież z Maksymem ogromne nadzieje. Drabik miał być filarem tego zespołu na lata, ale konstrukcja w piątek runęła i trzeba się otrzepywać spod sterty gruzów.

Zespół bez Drabika straci na wartości kilkadziesiąt procent. Niewykluczone, że Sparta z kandydata do czwórki będzie musiała przestawić się na jazdę o coś, do czego w klubie pod rządami prezesa Andrzeja Rusko nigdy nie przywyknięto, czyli tułanie się w dolnych rejonach tabeli. O ciężkiej batalii o utrzymanie nie wspominając.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Sztab kryzysowy w Sparcie na pewno działa na pełnych obrotach już od piątku. Rozważane są różne scenariusze. Wrocławianie muszą się zastanowić, czy szukać kogoś na siłę, czy postawić na opcję z wystawieniem juniora do składu i rozjeżdżać z rezerwy Daniela Bewley'a.

To rozwiązanie też jest bardzo ryzykowne. Ekipa Dariusza Śledzia została z jednym krajowym seniorem - Maciejem Janowskim. Doskonale jednak pamiętamy, że akurat ten żużlowiec leczył w poprzednim sezonie kontuzje. W klubie był jeszcze jednak Jakub Jamróg, a dziury z juniorki łatał Drabik. Teraz takich "miodów" nie ma. Alternatywy się wykruszyły. Młodzieżowcy też nie chodzą jeszcze w tej samej "wadze", co ubiegłoroczny Maksym.

Rynek jest przebrany, na giełdzie wielkich nazwisk brak i pukanie do drzwi innych klubów w celu wypożyczenia kogoś mija się raczej z celem. Na kontraktach warszawskich widnieją co prawda m.in. Dawid Lampart, Karol Baran, Paweł Hlib, czy Michał Szczepaniak, ale Sparta, to dla całego kwartetu za wysokie progi, nie ten rozmiar kapelusza. Inna sprawa, że w dwóch przypadkach Rusko i tak odbiłby się prawdopodobnie od ściany.

Lampart posiada umowę ze Speed Car Motorem, który zasadniczo nie ma celu w tym, aby wypożyczać Sparcie zawodnika. Zwłaszcza, że wrocławianie z Drabikiem byli uznawani za największego rywala lublinian na wejście do fazy play-off. Bez Maksyma w Motorze zaczęto mocniej zacierać ręce.

O różnych stanowiskach i ostrej wymianie zdań pomiędzy Rusko i Jakubem Kępą na platformach komunikacyjnych chodzą z kolei legendy. No chyba, że szef wrocławskiego klubu sięgnie głębiej do kieszeni i spróbuje "wyciągnąć" kogoś wartościowego grubą kasą. Na jego niekorzyść działa fakt, że wszędzie składy już pozamykano i na aż taką łaskawość nie powinien liczyć.

Trudno zakładać żeby Szczepaniaka zdecydował się pozbyć za to prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek. On również nie widzi przecież interesu żeby rzucać koło ratunkowe Sparcie, jakiekolwiek by ono nie było. Co nie zmienia optyki, że skuszenie się na któregoś z powyższych żużlowców na dłuższą metę odebrano by w kategoriach aktu desperacji.

CZYTAJ TAKŻE: Infuzją dożylną można wypłukać z organizmu wcześniej stosowane środki zabronione

Rusko jest w środowisku uznawany za bardzo obrotnego człowieka i wytrawnego gracza. Teraz ma spore pole do popisu. Czeka go niewątpliwie największy sprawdzian odkąd funkcjonuje w żużlu. Gra na dwa fronty. Sen z powiek będą mu spędzać bieżące sprawy klubowe i próba wyciągnięcia Drabika z bagna, co będzie szło pod rękę z interesem klubowym. Dwie pieczenie, ale ogień jeden. Wyrok Drabik pozna na rozprawie zaplanowanej w lutym. Kara zacznie biec od momentu wydania orzeczenia.

Źródło artykułu: