Żużel. Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Drabik jak zwykły dopingowicz. Należy mu się maksymalna kara! (felieton)

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maksym Drabik
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maksym Drabik

Gdybym miał w jednym zdaniu wyrazić swoją opinię na temat sprawy Maksyma Drabika brzmiałoby ono tak: bezwzględnie i konsekwentnie ukarać. Maksymalną sankcją! - pisze w swoim najnowszym felietonie Jan Krzystyniak

"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.

***

Jestem zażenowany i potwornie zdenerwowany po tym jak wyszło na jaw, że mamy do czynienia z kolejnym przypadkiem dopingu w żużlu Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że doszło tylko i aż do złamania procedur.

Gdybym miał w jednym zdaniu wyrazić swoją opinię nt. sprawy Maksyma Drabika brzmiałoby ono tak: bezwzględnie i konsekwentnie ukarać. Za dużo tych wpadek dopingowych pojawia się ostatnio przy czarnym sporcie.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Maciej Giemza zna receptę na dobry wynik. "Równa jazda kluczem do sukcesu"

Jazda na żużlu jest sportem dla ludzi inteligentnych, trzeźwo myślących. Trzeba naprawdę uważać żeby komuś nie zrobić poważnej krzywdy. Zawodnik Betard Sparty Wrocław może i nie stosował twardego dopingu, ale wpadł przez swoją nie uwagę łamiąc przepisy antydopingowe. Powinien być więc traktowany tak jak normalny dopingowicz. Więcej, bez patyczkowania się, dla mnie zasłużył na sankcję maksymalną. Kierowcy wsiadający pod wpływem alkoholu do samochodu też nierzadko myślą, że im się upiecze, bo do domu niedaleko, "na bocznych nie stoją".

CZYTAJ TAKŻE: Po aferze z Drabikiem na zawodników padł blady strach

Umówmy się, na zawodników nawet najostrzejsze napomnienia nie działają. Mają je za nic. Kalkulują, że dostaną parę miesięcy zawieszenia, a potem o sprawie każdy zapomni. Człowiek, który ma styczność z dopingiem niezależnie na to jaki by on nie był, jest dla mnie zerem. On oszukuje nie tylko siebie, ale i kolegów, kibiców. Drabik jest reprezentantem Polski i musi świecić przykładem. Gdyby to ode mnie zależało wyrzuciłbym go dożywotnio z kadry narodowej.

Nie chcę mi się wierzyć, że ktoś kto zaaplikował lub zaordynował Drabikowi wzięcie tak końskiej dawki kroplówki nie wiedział, co robi. Takie rzeczy muszą być konsultowane i kropka. Do odpowiedzialności trzeba nie tylko pociągnąć Maksyma, ale i człowieka, który wpuścił go w maliny.

W żużlu, gdzie są coraz większe pieniądze każdy ucieka się do różnych nieczystych zagrań. Tylko po to żeby osiągnąć jak najlepszy wynik. W minionym sezonie przez dłuższą chwilę głośna była afera dopingu sprzętowego. Wcześniej był Dudek, Łoktajew, Łaguta, a teraz Drabik. To się robi nagminne i nikt mi nie wmówi, że wszystko jest pod kontrolą. Dlatego nie możemy stać z założonymi rękami. Stąd m.in. moje radykalne stanowisko, w którym nie ma miejsca na żadne pobłażanie.

CZYTAJ TAKŻE: Zmarzlik zaczyna zarabiać dla Stali wielkie pieniądze

Drabik i tak już zapłaci najwyższą cenę. Przylgnie do niego niechlubna łatka. Będzie jeździł z plamą na honorze przez całe życie. Wyczytując nazwisko Drabik będzie się kojarzył jeden fakt. Na dalszy plan zejdą medale i tytuły z dużych imprez. Zobaczymy w CV złoto IMŚJ, ale od razu zapali się nam lampka, czy na pewno żużlowiec wygrał bez żadnego wspomagacza.

Źródło artykułu: