Podpisanie umowy z koncernem MAN to najlepszy dowód na to, że mamy już do czynienia z efektem Zmarzlika. Marek Grzyb nie ukrywa, że duży koncert zdecydował się współpracę także ze względu na mistrza świata. A z naszych informacji wynika, że to dopiero początek dobrych wieści dla gorzowskich kibiców, bo w toku są negocjacje z innym dużym podmiotem.
Dzięki Zmarzlikowi nowy prezes ma komfortowe warunki do pracy. Po nieudanym sezonie i tak ma w ręku wiele argumentów przy rozmowach ze sponsorami. - Można mieć kogoś takiego jak Zmarzlik i tego nie wykorzystać. Nie umniejszajmy zatem Markowi Grzybowi - komentuje Władysław Komarnicki. - Tak samo było, kiedy jeździł u mnie Tomasz Gollob. Gdy rozmawiałem z Polską Grupą Energetyczną, to wiedziałem, w którym momencie należy o nim wspomnieć - dodaje prezes honorowy Stali.
Zobacz także: Dwa transfery Orła były szokiem. Witold Skrzydlewski wyjaśnia, dlaczego zostawił Hansa Andersena
Dodajmy, że Grzyb nie musiał martwić się o przedłużenie współpracy ze Zmarzlikiem, bo ten wcześniej podpisał dwuletni kontrakt. O taką umowę zadbał jeszcze
Ireneusz Maciej Zmora. - Całe szczęście, że to zrobił. Bartek jest już z całą pewnością w głowach wielu działaczy, bo nie tylko świetnie jeździ, ale zaczyna zarabiać dla klubu pieniądze. Jego wartość rośnie. Teraz to jest już ktoś więcej niż lider drużyny - tłumaczy Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Po sezonie 2020 będzie trzeba rozmawiać ze Zmarzlikiem o nowej umowie. Komarnicki nie ma wątpliwości, że oferty z innych klubów będą. Jest przekonany, że niektórzy położą na stół wielką kasę, bo widzą, że mistrz gwarantuje najwyższy poziom, a poza tym można dzięki niemu przyciągnąć wielkie koncerny. - Zamieszanie będzie, ale jestem jakoś dziwnie spokojny, że Zmarzlik nie odejdzie z Gorzowa - przekonuje Komarnicki.
Zobacz także: Sztab kryzysowy w Sparcie już działa. Konstrukcja runęła, czy warto za Drabika kontraktować kogoś na siłę?
- To nie jest pazerna rodzina. Tam dominuje zdrowy rozsądek. Oni wiedzą, jak Gorzów kocha Bartka. Ich kasa aż tak nie podnieca. Patrzą szerzej. Wiadomo, że Bartek musi zarobić i pod tym względem też wszystko powinno się zgadzać. Jestem jednak pewien, że do konkretnych rozmów z innymi klubami nie dojdzie, jeśli w Gorzowie na stole znajdą się podobne pieniądze. A znajdą się, bo od Zmarzlika zależy już nie tylko sukces sportowy, ale także wynik finansowy klubu. Prezes poruszy niebo i ziemię, żeby go zatrzymać, a poza tym atutem jest wola drugiej strony. Bartek nie chce się stąd ruszać - podsumowuje Komarnicki.